Skocz do zawartości

aguagu

Użytkownik
  • Postów

    682
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez aguagu

  1. W Rzeszowie jaki taki sens ma lotnictwo, bo w tych okolicach jest sporo zakładów. Rynek pracy w innych branżach ssie podobnie jak w Lublinie. To raczej miasta z gatunku: postudiuj, a potem spadaj szukać pracy gdzie indziej.
  2. Gdybyś myślała o tym na poważnie, to zdałabyś maturę z historii lub WOS-u, to takie minimum. Same podstawy z reguły piszą osoby, które nie chcą iść na studia. Zmieniłaś zdanie już po maturze czy co? Czy po prostu jesteś aż tak nieodpowiedzialna? Maturę zawsze można zdać drugi raz, ale najpierw trzeba wiedzieć, co się chce robić. Interesuje Cię to prawo, chciałabyś pracować w zawodach prawniczych czy po prostu tak sobie rzuciłaś, bo to brzmi prestiżowo? Bierzesz pod uwagę, że po studiach czeka Cię kilka lat aplikacji albo nici z pracy w zawodzie? Studia prawnicze niestety już dawno przestały być prestiżowe, bo każda najmniejsza nawet publiczna uczelnia plus kilka niepublicznych przyjmuje co roku po kilkuset studentów. Konkurencja jest duża, a absolwenci prawa bez aplikacji nie są rozchwytywani. Tym z aplikacją też nie jest jakoś bardzo łatwo się przebić. Dlatego do tego trzeba mieć trochę samozaparcia, jak ktoś tak sobie pójdzie z braku laku, nie wróżę mu wielkiej kariery. Jeśli jednak naprawdę czujesz, że tego chcesz, to mam i dobrą wiadomość. Studia prawnicze na tyle się upowszechniły, że stosunkowo łatwo się na nie dostać. Może nawet nie będziesz musiała płacić i uczyć się w szkole prywatnej. Prawo mają niektóre słabe uczelnie publiczne, na które większość kandydatów rejestruje się tylko na wszelki wypadek. Z pierwszej tury prawie nikt tam nie idzie i na te miejsca wskakują następni. Stosunkowo łatwo może być dostać się na prawo na Uniwersytet Opolski, Uniwersytet Zielonogórski, Akademię im. Jana Długosza w Częstochowie, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, a może nawet na UP albo UE w Krakowie. A jak nawet w Radomiu nie będą Cię chcieli, zostaje jeszcze PWSZ w Łomży.
  3. Masz szansę się dostać na różne kierunki, bo teraz jest niż demograficzny i na wielu są nawet dodatkowe nabory. Tylko po co? Po co na siłę iść na studia, jeśli nic konkretnego Cię nie interesuje? Jest jakiś zawód, jaki chcesz wykonywać? Czy studia są do tego potrzebne? Studia dla papierka w dzisiejszych czasach nie robią na nikim wrażenia i nie zmienią niczego w Twojej sytuacji zawodowej. Nie lepiej od razu iść do pracy? Może porób sobie testy predyspozycji zawodowych, żeby się jakość zorientować, w którą stronę iść? Ba naprawdę nie ma sensu iść na byle jakie studia, a potem i tak wylądować w pośredniaku tylko kilka lat później.
  4. aguagu

    Kierunek

    Filologia z dodatkowym językiem oznacza zwykle tylko lektorat tego dodatkowego języka. Czasem ma to sens, jeśli język jest podobny lub nie aż tak skomplikowany dla Europejczyka. Wtedy z dobrze prowadzonego lektoratu można wynieść komunikatywną znajomość. Ale takie twory jak filologia z dodat. językiem chińskim czy japońskim, to jest śmiech na sali. Po takim wymiarze godzin nauki to się można co najwyżej w tym języku przedstawić i kupić kawę. Na sinologii języka uczy się często po kilka godzin dziennie bo są dodatkowe zajęcia na naukę pisania, gramatykę itp.). Wtedy rzeczywiście można wyjść ze studiów z w miarę płynną znajomością. Aż dziwne, że to trzeba komuś tłumaczyć. W programie studiów jest zawsze informacja o liczbie godzin przeznaczonych na poszczególny przedmiot. Nawet średnio inteligentna osoba raczej powinna załapać, że lepiej się nauczy na studiach, na których jest 240 godzin nauki języka w semestrze niż na takich, na których jest 60.
  5. Jak dla mnie niestacjonarne to w tym momencie strata kasy. To nie ma znaczenia, czy ukończysz uczelnię, która jest trochę wyżej czy niżej w rankingu. I tak w tej całej zabawie z prawem chodzi tylko o to, żeby się dostać na aplikację, a to już nauka własna.
  6. Kiedyś była strona amuland ze wszystkimi progami, ale już nie działa. Najprędzej powiedzą Ci w dziekanacie. Generalnie nie chcę straszyć, ale 60 to może być za mało.
  7. Nie znam progów na UWr, ale na UW na sinologię trzeba mieć ponad 90% z rozszerzeń. Wszystkich. Na UWr może być trochę mniej, ale trochę. Raczej nie startuje się na sinologię, jak się nawet nie zdawało wszystkich wymaganych przedmiotów.
  8. Sytuacja nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących rzeczywiście jest nieciekawa. Pracy jak na lekarstwo, pensje żenujące, a praca naprawdę bywa rozczarowująca (nauczyciele często narzekają na wszechobecną papierologię i wcale nie tak chętnych do nauki uczniów). Za to lekarzy jednak cały czas brakuje. Poza tym medycyna to tylko wstęp, potem wybierasz specjalizację i przecież nie musisz z miejsca zostawać chirurgiem. Możesz wybrać coś spokojniejszego. Jeśli masz chory kręgosłup, to raczej odpadają prace fizyczne typu pielęgniarstwo, położnictwo i fizjoterapia. Jeśli nie podoba Ci się chemia, to poza farmacją odpada też pewnie analityka medyczna. Jeśli nie chcesz wyjeżdżać, odpada biotechnologia. Do głowy przychodzi mi jeszcze weterynaria, kosmetologia i dietetyka. Ale dostaniem się na medycynę nie musi być tak źle, teraz ten kierunek jest nawet w Kielcach i w Radomiu.
  9. Poziom rozszerzonej matury jest właśnie tym wyjściowym, od którego grupa zaawansowana będzie zaczynała. Jak najbardziej się tam nadajesz.
  10. Taa po ekonomii bezrobocie, a we wszelkich statystykach piszą, że brakuje spec. od finansów. No to po czym niby są ci specjaliści? po psychologii? Ale Przasnysz i Ciechanów to już trochę z grubej rury. Nawet w bardzo poszukiwanym zawodzie może być w takich miejscach trudno. Tak serio, to ludzie wracający w dzisiejszych czasach do swoich małych miasteczek zakrawają mi na wariatów. Dobrowolnie godzić się na tak słabe perspektywy... Strzał w stopę.
  11. Kwestia mocno indywidualna. Decyduje prowadzący zajęcia i kierownik studiów.
  12. Czyli to, co chcesz robić, to akurat moja działka. Rozumiem niechęć do historii literatury, jeśli to nie Twoja pasja. Ale redaktor/korektor, który nie lubi gramatyki? To raczej nie przejdzie. Bez porządnej znajomości składni nawet przecinków nie postawisz we właściwym miejscu. To naprawdę jest po coś. Ogarnięcie języka rodzimego na poziomie, który pozwoliłby Ci pracować w edytorstwie, to właśnie wiele godzin spędzonych z gramatyką. Tłumacz też tego raczej nie uniknie, jeśli chce być dobrym tłumaczem (wielu się niestety wykłada na tłumaczeniach na język rodzimy). A tak w ogóle to w edytorstwie nie zarobisz więcej niż w trzecim sektorze, branża wydawnicza też jest znana z marnych pensji. Z kolei branża tłumaczeniowa jest mniej romantyczna, niż się niektórym wydaje. Dziś królują tłumaczenia tekstów użytkowych (technicznych, medycznych, finansowych). Można na tym zarobić, ale jak człowiek w którejś z tych branż się wyspecjalizuje, opanuje terminologię itp. Sama za pierwszym razem poszłam na studia o niczym (dziennikarstwo) i w sumie nie umarłam. Tyle tylko, że przesiedziałam tam trzy lata i niczego się nie nauczyłam. Miało być kreatywnie, wyszedł krowi placek, a konkretów przydatnych w zawodzie musiałam się douczać z książek wieczorami. Dlatego gdybym dziś miała wybierać jeszcze raz, od razu poszłabym na studia, które nauczyłyby mnie tych konkretów. Byłaby to albo filologia obca ze spec. tłumaczeniową i wieloma godzinami warsztatów w programie, albo edytorstwo nawet nie jako spec. na polonistyce, a osobny kierunek (taki kierunek pod kątem wydawniczym mają od lat UJ i KUL). Ale to ja. Każdy musi znaleźć swoją drogę. PS Same praktyki wymagane na studiach nie mają aż takiego znaczenia. To Ty jako humanistka musisz zadbać o to, żeby robić coś poza studiowaniem i nie zostać z ręką w nocniku. Czy to będzie tłumaczenie dla NGO, czy pisanie do jakiegoś portalu, to już Twój wybór. PS 2 Imigranci... odważnie. Mnie się jednak ośrodki dla uchodźców i imigrantów kojarzą z miejscami, w których nie chciałabym się znaleźć. Za dużo doniesień o gwałtach i moderstwach w tv.
  13. Po co studiować, skoro przerasta Cię napisanie pracy? A jeśli ktoś pisze nudną i odtwórczą, to jego własny wybór, prawdopodobnie jest patentowanym osłem i z bardziej wymagającą by sobie nie poradził. Nie rozumiem tego parcia na papier. Serio. tak bardzo brakuje dziś spawaczy, mechaników i fryzjerów. Nie trzeba pisać żadnych prac, męczyć się siedzeniem na zajęciach i całkiem przyzwoicie płacą. Iść na studia, a najlepiej jeszcze za nie zapłacić, a potem zapłacić komuś za pisanie pracy, to jak wrzucić pieniądze do kałuży. Naprawdę lepiej tę kwotę przepić.
  14. Uczelnia to średniaczek, a warmińsko-mazurskie ma słaby rynek pracy. Z drugiej strony w dzisiejszych czasach zapotrzebowanie na różnych spec. od finansów jest tak duże, że to nie powinno być przeszkodą.
  15. To dość wymagające kierunki, na studiach dziennych będziesz miał czas, żeby po prostu zająć się nauką. Studia zaoczne potrafią być męką, bo człowiek pada po robocie na twarz, a tu powinien jeszcze się pouczyć i nawet nie można wyspać się w weekend. Poza tym studia dzienne są fajniejsze towarzysko. Co do wyboru miasta, to oba są dobre pod względem rynku pracy, więc możesz wybierać po prostu po upodobaniach. Co zaś do kierunku, to dla takich typowych programistów po informatyce pracy jest na pewno w Polsce więcej i często można to robić w zaciszu swojego domu. Można z tego wygodnie żyć. Ofert dla programistów PLC jest mniej i do tego często wiąże się to z jeżdżeniem, bo sterowniki trzeba przecież przetestować na obiekcie. Ale z drugiej strony programowanie PLC to dopiero taki początek i takie drzwi, które -- jeśli oczywiście chcesz się uczyć -- mogą wpuścić Cię do pracy w przemyśle za naprawdę dobrą kasę. Jeśli osobiście mogę Ci coś poradzić, to jeśli chcesz pracować jako programista PLC, to bez biegłego angielskiego się nie obędzie.
  16. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że na UW możesz robić drugą specjalizację, ale ona chyba jest płatna. Chociaż lepiej dowiedz się u źródła, bo tylko tak słyszałam. Mógłbyś poza nauczycielską zrobić sobie redaktorską albo glottodydaktyczną (tę polecam szczególnie z lektoratem języka ukraińskiego, wtedy pracy w Wawie Ci nie zabraknie). Od jakiegoś czasu jest nawet translatoryczna. Tylko medialnej nie polecam, mam ze dwie koleżanki po tym i mówiły, że taka trochę o niczym. Jeśli wybierzesz redaktorską, to grunt, żeby zacząć coś robić w kierunku zawodowym już na studiach, w tym zawodzie doświadczenie jest bardzo ważne. Ale UW to sympatyczna uczelnia, a Wydział Polonistyki ma ogólnie dobre opinie. Wynajęcie pokoju może być drogie. Polonistyka jest na Kampusie Głównym, czyli w samym centrum, pokój z sensowym dojazdem to będzie koszt 800-900 zł. Pomyśl o akademiku, może akademiki UW nie należą do najpiękniejszych, ale na pierwszy rok to fajna opcja, bo można po prostu poznać wielu ludzi, co się w nowym mieście akurat przydaje. Lublin też ma w porządku uczelnie i jest ładnie i dużo taniej, ale naprawdę jestem w stanie postawić, że po studiach i tak przyjechałbyś pracować do Warszawy. Poza tym to UW na dyplomie jednak ciągle robi na niektórych wrażenie.
  17. Emiktt pogłoski o bezrobociu wśród humanistów są mocno przesadzone. Nigdy nawet nie byłam w urzędzie pracy i wśród moich znajomych po studiach humanistycznych i społecznych znam dokładnie trzy osoby, które kiedykolwiek postawiły tam nogę i to tylko po to, żeby wziąć dofinansowanie na firmę. Większość już pracowała pod koniec studiów (dziennych dodajmy). To naprawdę nie jest takie trudne, trzeba tylko kumać, jak działa rynek pracy. Jeśli ktoś czai, że humanista musi postarać się bardziej i już na studiach robi praktyki, staże, zdobywa doświadczenie i umiejętności potrzebne w życiu zawodowym, to w momencie uzyskania dyplomu raczej się nie zastanawia "Gdzie ja znajdę pracę?", bo już ją ma. Oczywiście jest też banda matołów, którzy studiami przedłużają sobie dzieciństwo, a kierunek wybierają pod kątem tego, żeby nie było matmy. Takie osoby najczęściej nawet nie wiedzą, co chciałyby robić w życiu zawodowym, więc i nic w tym kierunku nie robią. Taki osobnik po studiach rzeczywiście co najwyżej może stanąć w kolejce w urzędzie pracy. Polecam tylko przemyśleć miast. Wszyscy moi znajomi, którzy studiowali w Lublinie, i tak już mieszkają w Warszawie.
  18. A szukałeś pracy w przemyśle albo chociaż jakichś staży? Chemików zatrudniają firmy farmaceutyczne, kosmetyczne, zakłady produkujące farby albo polimery. Mieszkasz na Śląsku, jeśli gdzieś szukać przemysłu w tym kraju, to właśnie tam.
  19. Tu nie pomogę, bo nie miałam z tym do czynienia. Chociaż dla mnie brzmi genialnie, chodziłabym. Mam ciągoty do nieco egzotycznych i nikomu niepotrzebnych języków, tych wymarłych też. Ale przypuszczam, że to raczej takie podstawy, żeby zobaczyć z czego wyszliśmy, niż poważna nauka. Trochę jak z łaciną.
  20. Jakieś 99,9% absolwentów dziennikarstwa na UW powie, że nie warto. Mnóstwo jest negatywnych opinii w sieci, a ludzie i tak się tam pchają. Zajęć praktycznych nie ma prawie wcale, nawet informatyka jest w formie wykładu. Same studia są raczej uwsteczniające intelektualnie i niewymagające. Egzaminy to kwestia przeczytania skryptu. Poziom przedmiotów poniżej krytyki (typu polski system medialny, na którym uczysz się, jakie są media w Polsce, jakby dziecko z podstawówki tego nie wiedziało). śmiem twierdzić, że wykład z PR był jednym z najgłupszych (prowadzący upierał się, że informacje prasowe trzeba koniecznie przesyłać w środy, nieważne czy ktoś pracuje w dzienniku czy kwartalniku). praktyki? Na drugim roku musisz odbębnić praktykę w uczelnianym pisemku PDF, którego nikt nie chce czytać i nikt nie chce do niego pisać, więc przymuszają studentów. A jeśli chodzi o zaliczenie praktyk jako takich, wystarczy przynieść byle świstek, nikt tego nie sprawdza. Uczelnia też oczywiście żadnych praktyk nie zapewnia, to Twoja brocha. Czy są jakieś plusy..... tak, dużo imprez i dużo taniego alko. Samorząd zawsze ma kupony na browar i chętnie rozdaje.
  21. Raczej kursy w Stowarzyszeniu jeśli już, one są bardzo cenione w branży.
  22. Zapomniałam jeszcze wspomnieć o rynku pracy. Jeśli masz do wyboru Poznań i Warszawę albo Toruń, wybranie tego ostatniego byłoby nierozsądne. Warszawa i Poznań mają o niebo lepiej rozwinięty rynek pracy, zwłaszcza pod względem branży kreatywnej i innych prac dla humanistów. Co więcej, UW i UAM to o wiele lepsze uczelnie niż UMK. A pamiętaj, że jeśli chcesz pracować w takich powiedzmy luźnych branżach, to musisz jak najwcześniej zacząć zdobywać doświadczenie zawodowe. Jak obudzisz się po studiach, będzie za późno. Myślałaś w ogóle jako kto chciałabyś pracować?
  23. Nie jestem przekonana, czy z etnolingwistyki będzie tak łatwo przeskoczyć na arabistykę. Na etno jest trochę mniej godzin samej nauki, poza tym na arabistyce są dodatkowe przedmioty z gramatyki, pisma, dialektów. Poziom językowy będzie tam raczej wyższy niż na etnolingwistyce. Języki pozaeuropejskie wymagają zwykle więcej godzin nauki niż indoeuropejskie. Muszę przyznać, że nie jestem wielką fanką kierunków z gatunku trochę wszystkiego, a trochę niczego. Lepiej nauczyć się czegoś raz a porządnie. Poza tym z arabistyką zawsze jest jeszcze ta kwestia kulturowa, jednak jesteś dziewczyną. Firma mojego męża nawet nie wysyła kobiet do krajów arabskich, bo nikt ich tam nie chce słychać i jest z tego więcej problemów niż pożytku. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Z kolei lingwistyka stosowana na UW jest dobra, ceniona i sprawdzona. Wiadomo, że jest tam mniej kultury, a więcej językoznawstwa. Ale program przewiduje sporo warsztatów tłumaczeniowych i daje też uprawnienia pedagogiczne, co się jednak czasem w życiu przydaje. (Btw. to UW ma też studia filologiczno-kulturoznawcze z trzema językami). Lingwistyka praktyczna i copywriting na UMK też średnio mnie przekonuje. Trochę tego, trochę tamtego. Tu niby coś z edytorstwa, tu coś z grafiki, tu coś o komunikowaniu. Ale nic z tego jakoś bardzo dokładnie. Już bym wolała pójść na spec. edytorską na polonistyce i chociaż się tego edytowania tekstów i poprawności językowej od początku do końca porządnie nauczyć. Wielu się już przejechało na tych nowych niby interdyscyplinarnych kierunkach o nowocześnie brzmiących nazwach, które się okazywały przypadkowym zlepkiem przedmiotów. Z drugiej strony to, czego się nauczysz, zależy przede wszystkim od Ciebie i od indywidualnej pracy. PS Rzuć okiem na progi, jeśli na jakiś kierunek nie ma zbyt wielu chętnych, to też zwykle coś znaczy. PS 2 Z punktu widzenia rynku i zarobków filologie obce opłacają się bardziej niż rodzima niestety (niestety, bo mamy taki piękny język). PS 3 Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że na etnolingwistyce języki idą rotacyjnie, tzn. nie wszystkie są dostępne każdego roku.
  24. To może wynikać po prostu z niżu demograficznego, który się pogłębia. Po prostu ludzi jest mniej. Na politechniki nie patrzyłam, ale na UW na poszczególne kierunki jest o połowę mniej osób na jedno miejsce niż 10 lat temu.
  25. Aż z ciekawości rzuciłam okiem na plan tych studiów, jak dla mnie wszystko pomieszane ze wszystkim. Normalnie to od opracowania językowego tekstu są tłumacze, redaktorzy i korektorzy (czyli filolodzy). Od składu i opracowania graficznego graficy DTP. Od sprzedaży są marketingowcy. A już od pisania stron to w ogóle programiści. A tu jakby ze wszystkiego po kilka przedmiotów, ale z niczego do końca. Może tak bardziej pod jakiegoś project managera czy reaktora prowadzącego, który musi ogarniać cały proces?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.