Skocz do zawartości

Gutek

Użytkownik
  • Postów

    1 024
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Treść opublikowana przez Gutek

  1. @Tom Tom C, jeśli kręci Cię jakkolwiek pojęta technika, wybierz elektrotechnikę. Na fizyce (bez względu na przymiotnik) będziesz zmagał się z całą masą m.in. matematyki (zakres wielokrotnie większy od tej na kierunkach technicznych) i wałkowanych po kolei działów fizyki (na politechnice fizyka to zapychacz), zamiast przerabiać w tym czasie treści związane z projektowaniem, diagnostyką, eksploatacją i sterowaniem. Możliwości są więc dość szerokie, a po fizyce pozostaje przede wszystkim podszkolić się na programistę. A propos perspektyw - możesz obczaić wydaną niedawno kolejną edycję Ekonomicznych Losów Absolwentów: https://ela.nauka.gov.pl/. Elektrotechnika wypada lepiej od fizyki. Odnośnie 2. pytania - w praktyce bardzo wątpliwa jest magisterka z fizyki po elektrotechnice lub w drugą stronę ze względu na duże różnice programowe. Fizyka to kierunek ścisły, więc ewentualnie pozostaje Ci matematyka lub informatyka na uniwerku, a po elektrotechnice AiR, mechatronika lub elektronika po nadrobieniu różnic programowych.
  2. Na pewno specjalności typowo mechaniczne, bez żadnych dziwolągów zahaczających o sterowanie itp., bo po takich studiach nigdy nie będzie się automatykiem ani nawet mechatronikiem. A co do reszty - po prostu kieruj się zainteresowaniami. Poza wąskimi branżami typu okrętownictwo czy lotnictwo, specjalność nie ma żadnego znaczenia.
  3. @Coven, duży wybór specjalności nie zawsze dobrze świadczy o uczelni. Bywa i tak, że niektóre powstają ad hoc z kadrą, której wiedza ogranicza się do przeczytania czegoś w podręcznikach, nie wspominając już o jakimś zapleczu. Dlatego z reguły najlepiej stoją specjalności z pewnymi tradycjami.
  4. Wszędzie trafisz na lepszych i gorszych wykładowców, ważne jest również ogólne podejście do studenta. Tak, żeby nie był traktowany jak zbędny balast i zło konieczne, co niestety czasem się zdarza. Nie znam Lublina ani okolic, ale wybierając kierunek MiBM warto kierować się też zgodnym z zainteresowaniami profilem wydziału. To istotne, bo same studia należą do tych bardziej rozległych. Nie ma więc po co iść na wydział specjalizujący się powiedzmy w pojazdach, jeśli interesuje się np. chłodnictwem, energetyką cieplną lub technikami wytwarzania i vice versa. Specjalności na MiBM jest naprawdę bardzo dużo, chociaż nie na każdej uczelni.
  5. Skoro sprawdzałaś progi, to czego się boisz? Poza tym kierunki przyrodnicze jako wiążące się ze słabymi perspektywami nigdy nie były oblegane.
  6. @Coven, a gdzie się wybierasz na MiBM?
  7. Jako absolwent 1. stopnia MiBM i 2. stopnia energetyki zgadzam się z @aguagu. Studia nie uczą konserwacji, lecz przede wszystkim projektowania + w mniejszym stopniu diagnostyki. Idąc z nastawieniem majsterkowicza można się porządnie zdziwić, że już jeden z pierwszych przedmiotów kierunkowych o nazwie "mechanika techniczna" uczy m.in. obliczania naprężeń i ugięcia belki, a nie grzebania w silnikach. Czy warto kończyć ten kierunek? Moim zdaniem tak, jeśli ma się tego typu zainteresowania. Pozycja inżyniera mechanika jest na rynku o tyle mocna, że pozwala również na przyzwoitą pracę poza wyuczonym zawodem. Zapomnij o opuszczeniu kraju bez doświadczenia w firmie rozpoznwalnej za granicą. No chyba, że zadowala Cię praca poniżej kwalifikacji. Poza tym - inżynier nie jest i nie ma być lingwistą. Angielski na B2/C1 otwiera drzwi do niemal każdej renomowanej zagranicznej firmy w Polsce.
  8. @jarek77, żeby odbywać praktyki i staże, które nie będą polegały na parzeniu kawy, kserowaniu papierków czy gapieniu się w sufit, najpierw trzeba się czegoś nauczyć (czyt. najwcześniej po 2 latach studiów). Porządne firmy w ogłoszeniach bardzo często zaznaczają, że życzą sobie studentów ostatniego roku licencjata/inżyniera albo w trakcie magisterki. Jedynie januszexy (oszczędzające na kosztach) biorą jak leci do prac, które de facto nie wymagają żadnego wykształcenia. Renomowane uczelnie stwarzają lepsze warunki do zgłębiania wiedzy - m.in. bogate zaplecze kadrowe + studenci ciągnący poziom w górę. Studiując na słabszej uczelni też można zbudować swoją pozycję. Nikt przecież nie zabrania podejmowania aktywności i odnoszenia sukcesów, ale w starciu przeciętniak vs. przeciętniak na starcie kariery wyżej stoi ten po lepszej uczelni.
  9. Odpowiedz sobie na pytanie o miejsce, z którym wiążesz przyszłość. Na Pomorzu nie ma lepszego prawa niż na UG, więc w tym regionie z pewnością będzie to świetny wybór.
  10. Nikt nie twierdzi, że zakres kompetencji weterynarza ogranicza się tylko i wyłącznie do leczenia. To również m.in. szereg czynności związanych z "eksploatacją" zwierząt hodowlanych, nadzorem uboju, kontrolą produktów odzwierzęcych itd., co jest domeną raczej prowincji niż metropolii. Tylko rzecz w tym, że anegdoty nie mają wpływu na ogólny obraz rzeczywistości i podejście większości społeczeństwa, a poza tym powstaje tutaj zasadnicze pytanie - jaki jest sufit wydatków na weterynarza? Czy byłabyś skłonna poświęcić powiedzmy kilkadziesiąt tys. zł dla swojego zwierzaka? Nie stanowi to równowartości skomplikowanego leczenia człowieka. I jaki % społeczeństwa wydałby tyle samo lub więcej? Właśnie takie kwestie decydują o tym, że weterynaria wygląda tak, a nie inaczej. Tymczasem po wklepaniu do wyszukiwarki "NFZ najdroższy pacjent" dostaniesz pierwszego linka, który mówi o astronomicznej kwocie 3,5 miliona zł w 2014 roku. Tak więc finanse medycyny i weterynarii dzieli wręcz prawdziwy kanion, co tę pierwszą stale pcha do przodu, a drugą zatrzymuje w miejscu bez realnych widoków na rozwój i tym samym kolejne miejsca pracy. Tak się składa, że głównym obciążeniem NFZ nie są odpowiedniki usług popularnych w Luxmedach itp., czyli niskobudżetowe konsultacje, podstawowa diagnostyka i jednodniowa chirurgia, lecz to, co z natury nie przynosi żadnego zysku, a jest konieczne ze względu na standardy diametralnie odmienne od weterynaryjnych (czyt. nie "usypiamy" poważnie chorych ludzi). Chociaż pole do podboju rynku SORów, OIOMów, onkologii i wielu innych specjalizacji jest ogromne, to jednak znajduje się poza obszarem zainteresowań kapitału prywatnego, bo... nie da się na tym zarobić. Podsumowując dyskusję - głównymi hamulcami weterynarii są pieniądze i ograniczenie się do usług rentownych, co przyczynia się do tego, że popyt na weterynarzy rośnie wielokrotnie wolniej od podaży absolwentów wypuszczanych przez coraz to kolejne uczelnie rolnicze.
  11. @aguagu, nie sądzisz, że to dlatego, iż kosztowne i ryzykowne przypadki (w tym nieopłacalne "spady" z prywatnych placówek) opłaca NFZ? No niestety, świat jest brutalny. Poważniej chore (i to wcale nie w stanie agonalnym) zwierzęta kieruje się do eutanazji zwanej eufemistycznie "uśpieniem", a ludzi próbuje leczyć (czy raczej oddalać w czasie ostatnie chwile) za państwowe pieniądze, choćby pacjent nigdy nie wpłacił wykorzystanych przez siebie środków i szanse powodzenia były bliskie zeru. Między innymi dlatego przeciętny weterynarz zajmuje się głównie prostymi rzeczami typu sterylizacja/kastracja, szczepienia, odrobaczanie, złamania, popularne infekcje itp., co w porównaniu do "ludzkiej" medycyny jest wręcz kroplą w oceanie. A skoro liczba wchodzących na rynek weterynarzy nie jest kroplą w stosunku do lekarzy, to nic dziwnego, że weterynaria wiąże się z przeciętnie bardzo słabymi perspektywami. Doświadczenie bezrobocia wśród jej absolwentów sięgające 50-80% i średnie dochody do 2k zł brutto nie świadczą o tym, że rejestrują się po dotację i następnie koszą hajs na swoim ani zyskują przyzwoicie płatną pracę u kogoś. Sytuacja nie prezentuje się lepiej nawet w regionach stricte rolniczych, o których można by sądzić, że rolnictwo oraz przemysł mięsny i mleczarski wzmagają popyt na weterynarzy.
  12. Zasadniczym problemem weterynarii jest znikomy zakres świadczonych usług. Na ogół albo ludzi nie stać albo uznają, że zwierzęta są na tyle tanie, że nie warto ładować grubej kasy - tym bardziej, gdy ryzyko jest znaczne. Tymczasem kolejne uczelnie rolnicze otwierają weterynarię, chociaż rynek pozostaje mocno przesycony. Zgadzam się z Tobą, ale ponieważ większość musi być przeciętna, to szans i perspektyw nie rozpatruje się w odniesieniu do jednostek. Wynagrodzenia.pl tworzą raporty na podstawie ankiet, a jak doskonale wiadomo, sektor publiczny ma chorobliwą tendencję do zaniżania swoich wypłat przez odliczanie dodatków, potrąceń itp. GUS informuje, że w 2018 przeciętna pensja położnej w sektorze publicznym wyniosła 5455 zł i 4856 zł w prywatnym. Położne, podobnie jak pielęgniarki i lekarze, mają pewną wysokość wynagrodzenia zagwarantowaną ustawowo, o czym weterynarze mogą pomarzyć. Identycznie ze strajkiem o lepsze płace i warunki zatrudnienia. Dlatego biorę na warsztat tylko same kierunki, a nie bliżej nieokreślone zbiorowiska. Nic dziwnego. Przecież np. informatyka może być zarówno kierunkiem technicznym, jak i ścisłym, a jeśli w nazwie ma dodatkowo "ekonometria" - społecznym. Oczywiście, że tak. Wielu pracuje poza zawodem ze względu na lepszą kasę, a wpływ ich studiów na zarobki ogranicza się tylko do uznania kierunku w oczach pracodawcy. Przecież nie będzie uważać się za porażkę sytuacji, gdy magister inżynier pracuje np. jako analityk, zamiast być konstruktorem czy technologiem. ELA zawiera raporty dotyczące także formy studiów i nie dziwi to, że absolwenci marnych prywatnych szkółek zarabiają najwięcej z powodu długiego stażu pracy. Dlatego absolwent studiów dziennych na państwowej uczelni nie będzie porównywał się z kimś takim. Ponadto każdy z nich wyróżnia mających doświadczenie pracy i bez niego. Piszesz w stylu "ja i mój pies mamy średnio po trzy nogi, więc statystyką można się podetrzeć". Widziałem ten raport i oprócz imponującej średniej, zamieszczono w nim także niewielką liczbę absolwentów (mała reprezentatywność), medianę (duuuużo niższa od średniej) i kwintyle, które wcale nie prezentowały się rewelacyjnie (rozkład bardzo daleki od normalnego). Tak więc czytając go ze zrozumieniem, pominąwszy nawet aspekt stricte statystyczny, dojdzie się do wniosku, że zaoczna filozofia na UW wcale nie jest fabryką krezusów.
  13. Błędnie Wam się wydaje. Wg Ekonomicznych Losów Absolwentów bezrobocie rejestrowane przez PUP w 1. roku po dyplomie (obrona w 2017) dotyka 54,6% weterynarzy po SGGW i tylko 2,6% położnych po WUM. Mediana zarobków tychże weterynarzy we wskazanym okresie wynosi zaledwie 1477,67 zł (!) i 4222,86 zł dla danych położnych. Rzeczywisty obraz sytuacji i rynku jest taki, że po weterynarii ogromnie trudno o pracę w zawodzie i nie ma mowy o negocjacji warunków, gdy położna znajdzie ją bez problemu i w dodatku w mocno uzwiązkowionym środowisku.
  14. Gutek

    Kierunki studiów

    Dokładnie, @aguagu ma rację. Wszystko, co w jakimkolwiek stopniu dotyczy budownictwa, wymaga kuriozalnych uprawnień państwowych. Inna sprawa, że nawet gdyby nie było takich ograniczeń, to jako absolwent GP i tak byś nie potrafił projektować. Urbanistyka znajduje się w nazwie (na pewno też w programie) kierunku, który oficjalnie nazywa się "architektura i urbanistyka". Tak więc GP to dość dziwny twór występujący na różnego rodzaju uczelniach, po których nie za bardzo wiadomo, czego należy się spodziewać.
  15. Gowin wymyślił sobie, że jedna uczelnia nie może prowadzić kilku kierunków o tych samych nazwach, a skoro MiBM jest jednym z częściej występujących, to zaczęły się akrobacje z nazewnictwem. To samo dotyczy całej reszty.
  16. Jeśli chcesz iść do PSP i pozwoli Ci na to sprawność, wówczas SGSP w Warszawie czeka z otwartymi ramionami. Jeśli wybierać się do jakichkolwiek służb po studiach, to od razu na podchorążego do odpowiedniej uczelni lub ewentualnie z magistrem inżynierem porządnego kierunku technicznego do szkółki oficerskiej. Cała reszta, a zwłaszcza wszelkie bezpieczeństwa itp., to jedynie strata czasu, po których startuje się z tego samego poziomu, co ludzie po podstawówce/gimnazjum (wojsko) albo szkole średniej (pozostałe). Tak więc szkoda 5 lat, jeśli nie myśli się tylko o przebalowaniu tego okresu. Informatyka, lekarski, niektóre kierunki techniczne i filologie... Ale to chyba nie jest Twoje koło zainteresowań.
  17. Gutek

    Progi Inf UMK

    Nie lepiej rozejrzeć się za prywatnymi szkółkami z kierunkiem informatyka? Takimi, gdzie płacę = zdaję. Skoro pracujesz w zawodzie, to domniemam, że potrzebujesz jedynie samego papierka dla zasady.
  18. Gutek

    Gospodarka Przestrzenna

    Uprawnienia dotyczą tylko i wyłącznie zawodów regulowanych - m.in. w budownictwie i architekturze, gdzie trzeba skończyć ściśle określone w ustawie studia i zrobić wymaganą praktykę. Kierunek gospodarka przestrzenna, niezależnie od dawanego tytułu, nie stwarza możliwości zdobycia jakichkolwiek uprawnień. To nie jest kierunek budowlany ani architektoniczny - sorry. Natomiast warto pamiętać, że sam tytuł inżyniera nie daje absolutnie żadnych uprawnień i nie jest w niczym lepszy od licencjata. Zresztą w tych czasach możesz być nawet "inżynierem" zarządzania (niedługo pewnie też administracji czy politologii, bo czemu nie?) i to wcale nie żart. Jako magister inżynier energetyki ubolewam nad dewaluacją tytułu inżyniera i marzy mi się, by analogicznie do tytułu lekarza, był przyznawany jedynie na wybranych kierunkach.
  19. No oczywiście, bo tego typu zawody nie są regulowane i pracodawca może zatrudnić każdego bez względu na wykształcenie. Jednak mając licencjat z chemii i podyplomówkę z finansów będzie Ci bardzo trudno znaleźć na magisterkę inną uczelnię niż prywatna.
  20. Ale na jakiej podstawie chcesz zostać przyjętym na magisterkę z finansów po licencjacie z chemii? Podyplomówka nie jest ekwiwalentem licencjatu ani magisterki.
  21. Po sąsiedzku jest topowa AGH, a sam kierunek nie należy do szczególnie atrakcyjnych. Zagadka rozwiązana
  22. Ad. 1) Na każdym kierunku ścisłym i technicznym jest dość sporo nauki i MiBM nie wyróżnia się tutaj niczym. Oczywiście nie tyle, by zamknąć się w książkach i nie widzieć poza nimi świata, ale systematyczność jest niezbędna. Kolokwia (w późniejszych semestrach także projekty) w trakcie semestru są standardem, więc nie da się przebalować semestru, a potem raz przysiąść i mieć to z bani. Ad. 2) Na PG robiłem magisterkę - wydział oio. Idąc na tę uczelnię warto pamiętać, że ciągle jest mocno betonowa i to student jest dla uczelni (zaczynając od dziekanatu i kończąc na prowadzących), a nie na odwrót, ale z każdym kolejnym semestrem jest się lepiej traktowanym Sam poziom na wspomnianym wydziale to istna sinusoida - jedne przedmioty prowadzą ludzie, którym na niczym nie zależy, a inne naprawdę zaangażowani. Analogicznie z trudnością zaliczenia - od niskiej po spore wyzwanie realnie zagrożone powtarzaniem. Na marginesie jeszcze dodam, że PG z reguły bierze więcej studentów, niż zamierza utrzymać i m.in. dlatego spora część odpada albo odpłatnie powtarza przedmioty. Poza tym niektóre z nich, pomimo bycia kierunkowymi, są prowadzone w sposób totalnie bezużyteczny. "Hitem" może być rysunek techniczny i PKM tylko na kartce papieru bez wykorzystania żadnego CAD/CAE, których odpłatne kursy organizowane są poza programem studiów. Albo niezbyt częste laboratoria w kilkunastoosobowej grupie, gdzie jeden coś robi, drugi notuje, a reszta stoi i się przygląda. Jednak pomimo tych wszystkich minusów, dyplom PG jest w cenie i dlatego warto się przemęczyć. PS: Na 1. stopniu energetyki pierwsze 5 semestrów jest wspólne i dopiero potem wybiera się specjalność przypisaną do wydziału. Nie ma więc znaczenia, czy teraz wybierzesz mechaniczny, bo równie dobrze możesz wydądować na eia albo oio i vice versa.
  23. Przecież mydła to najzwyklejsze sole kwasów organicznych i jako takie są na lekcjach chemii organicznej. Inna sprawa, że na podstawie często albo w ogóle nie dochodzi się do organiki albo zatrzymuje na prostych węglowodorach. Jestem po inżynierce z mibm i magisterce z energetyki, więc pytaj jeśli chcesz znać jakieś szczegóły. Natomiast co do krótkiej opinii o kierunkach: Fizyka techniczna - w praktyce zwykła fizyka z zapychaczami typu rysunek techniczny. Ok, jeśli chcesz pójść w programowanie itp. MiBM - dobry wybór, jeśli myślisz o projektowaniu, chociaż nie jest to najlepiej opłacane zajęcie, ale inżynier odnajdzie się w wielu miejscach. Energetyka - jak wyżej + w zależności od wydziału jest klonem MiBM albo elektrotechniki. Inżynieria materiałowa - kierunek spotykany też na wydziałach chemicznych, ale lepiej wybrać na mechanicznym i pójść w kontrolę jakości, spawalnictwo, CNC itp. Bio- i nanotechnologia itp. - dla pasjonatów bez koncentracji na przyszłej pracy w zawodzie, o którą bardzo trudno.
  24. Nie słyszałem o czymś takim na uczelniach innych niż prywatne, które reklamują się magisterką po każdym kierunku. Jeśli jednak rzeczywiście tak jest bez żadnej dodatkowej rozmowy lub egzaminu, to współczuć licencjatom po UJ, którzy mogą odpaść w rywalizacji z ludźmi po różnych szkółkach.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.