Skocz do zawartości

Alina321

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Alina321

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi, jakie otrzymałam do tej pory. Wezmę pod uwagę wszystkie opinie, jakie przeczytałam dotychczas. Oczywiście wciąż uważam wątek za otwarty i zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii, być może pomoże to w przyszłości również innym osobom, które będą miały podobny dylemat. Pozdrawiam serdecznie
  2. Witam! :) Na wstępie dodam, że szukałam czy już nie został założony wątek o podobnej tematyce, ale niestety nie znalazłam nic na ten temat, dlatego postanowiłam założyć nowy wątek. Zwracam się do Was z pytaniem, co byście mi doradziły w obecnej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Abyście dobrze zrozumiały moje rozterki, pozwolę sobie opisać moją historię (z góry przepraszam za długi post, ale chciałabym jak najdokładniej przedstawić całą sytuację). Rok temu po przebytym gap-year w celu poprawy matury rekrutowałam się na studia. Musiałam wybrać pomiędzy dwoma kierunkami, jakie mi chodziły pod głowie od dłuższego czasu i podobały mi się tak samo - weterynarią i położnictwem. Ostatecznie postawiłam na weterynarię, ponieważ uznałam, że skoro poświęciłam rok na podwyższenie wyniku i udało mi się dostać na te studia (na które jak każdy wie o wiele trudniej jest się dostać niż na położnictwo) to spróbuję, żeby w przyszłości nie żałować że miałam taką możliwość a nie doświadczyłam na własne oczy jak na nich jest. Do tej pory idzie mi na nich całkiem nieźle, wszystko udaje mi się pozaliczać w pierwszych terminach i to z dobrymi lub bardzo dobrymi wynikami. Jednakże już po jakiś dwóch miesiącach od rozpoczęcia tego kierunku zaczęłam mieć wątpliwości czy na pewno czułabym się szczęśliwa w tym zawodzie i te wątpliwości pojawiały się na pewien czas, po czym znikały, jednak w ostatnich miesiącach bardzo się pogłębiły. Moje wątpliwości wynikają z faktu, iż rozmawiałam ze starszymi znajomymi którzy będą kończyć za rok te studia i wielu z nich mi się przyznało, że żałuje wyboru kierunku, ponieważ perspektywy pracy nie są takie różowe jak można wyczytać na różnych stronach, że dość ciężko jest się dostać na staż do kliniki, w której wykonuje się skomplikowane zabiegi na nowoczesnym sprzęcie, a pieniądze z tego nie są adekwatne do 5,5 lat nauki (chyba że jesteś właścicielem kliniki, na co mnie niestety nie będzie stać przez pierwsze kilka lat po skończeniu studiów, jak nie dłużej). Owszem, praca jest, ale głównie deficyt lekarzy jest przy zwierzętach gospodarskich, gdzie już na start często zarabia się godne pieniądze, jednak w moim przypadku wiązałoby się to z przeprowadzką na drugi koniec kraju oraz dyspozycyjnością niemalże 24/7. Osobiście nie czułabym się źle w pracy przy gospodarskich zwierzętach, jednakże praca z koniecznością bycia prawie cały czas pod telefonem i koniecznością wyjazdu o każdej porze dnia i nocy bardzo utrudniłaby mi jak nie uniemożliwiła założenie rodziny, przynajmniej w pierwszych kilku latach po studiach. W związku z tym zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy nie lepiej by było, jakbym od października nie rozpoczęła studiów na położnictwie. Mam absolutną świadomość tego, że te studia również są bardzo wymagające, że zajęcia trwają często po 12 godzin przez 5 dni w tygodniu, że poziom nauczania również jest wysoki. Rozmawiałam z kilkoma studentkami tego kierunku i dowiedziałam się że jeżeli ktoś jest zdeterminowany, to jest w stanie połączyć te studia z weekendową pracą. Ja również mam też trochę oszczędności, więc wiem że przez te 3 lata studiów byłabym w stanie się sama utrzymać, mogłabym studiować w mojej rodzinnej miejscowości i blisko chłopaka. Poza tym dziewczyny z którymi rozmawiałam potwierdziły też to, że obecnie ze znalezieniem pracy w tym zawodzie nie ma większych problemów, że faktycznie zarobki podskoczyły w górę i warunki pracy również się polepszyły. Poza tym osobiście uważam, że ogromnym plusem położnictwa jest to, że już po 3 latach studiów, na których jest bardzo dużo praktycznej nauki zawodu, mogłabym pracować w zawodzie (a nie tak jak w przypadku weterynarii dopiero za 4,5 roku) i bardzo możliwe, że bez konieczności wyjazdu do innej części kraju. Dodam jeszcze, że nie jestem osobą, która rozpoczęła studia z weterynarii rok po maturze. Przed gap-year pracowałam i zdążyłam zrobić licencjat z kierunku, który okazał się totalnym niewypałem, więc jeżeli zdecydowałabym się dokończyć studia z weterynarii to do zawodu najwcześniej mogłabym wkroczyć w wieku 28,5 lat, a w przypadku położnictwa w wieku 27 lat. Jeżeli chodzi o moich rodziców i chłopaka, to powiedzieli, że zaakceptują każdą moją decyzję i będą mnie wspierać (ja tak jak wcześniej wspominałam utrzymywałabym się z oszczędności i pracy weekendowej oraz wakacyjnej w przerwie pomiędzy praktykami, więc nie byłabym na utrzymaniu rodziców). Wiem, że nikt za mnie nie podejmie ostatecznej decyzji, ale byłabym ogromnie wdzięczna za jakiekolwiek opinie, zwłaszcza studentek/studentów tych dwóch kierunków, co osobiście uważają na ten temat. Czy faktycznie zgadzacie się z opiniami tych osób, z którymi ja rozmawiałam i które przedstawiłam powyżej? Czy warto jest spróbować rekrutować na trzeci już kierunek studiów (oczywiście nie złożyłabym wniosku o rezygnację z weterynarii, tylko wzięła roczną dziekankę, aby w razie czego wrócić od razu na 2. rok studiów)? Pozdrawiam serdecznie :)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.