Skocz do zawartości

aguagu

Użytkownik
  • Postów

    682
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez aguagu

  1. Błagam, tylko nie szkoły prywatne w Warszawie. Polsko-Japońska jako jedyna się do czegoś nadaje, ale kosztuje krocie i znacznie lepiej skończyć polibudę za darmo. Reszta tych szkół to jest śmiech na sali.
  2. A wiesz, że pewna praca to tylko po seminarium duchowym? Żaden z tych kierunków nie da Ci pracy na pewno. Dietetyka to najbardziej zawodowe studia z wymienionych, bo będziesz po nich... no po prostu dietetykiem. Możesz sobie iść pracować w szpitalu albo otworzyć własny gabinet. Nikt Ci nie da gwarancji, czy Ci się to uda, bo to zależy od wielu czynników. Czy będziesz potrafić sprzedać swoje usługi, czy będą lepsi od Ciebie itp. Po zarządzaniu można robić wszystko i nic tak naprawdę. Możesz sobie otworzyć firmę, możesz zostać korpoludkiem, jakimś managerem. Trudność polega na tym, że sam sobie musisz wymyślić, kim chcesz zostać i zacząć coś robić w tym kierunku już na studiach, łysy dyplom nie da Ci dużo lepszej pozycji na rynku pracy niż jego brak. ZiIP to tak naprawdę też jest zarządzanie tylko połączone z takim wstępem do różnych nauk inżynieryjnych. Kierunek uchodzi za raczej lekki w porównaniu z innymi na politechnikach, a perspektywy zależą głównie od regionu. Jeśli mieszkasz gdzieś, gdzie są zakłady produkcyjne, to pewnie coś znajdziesz. Jeśli w jakimś nie za bardzo rozwiniętym ekonomicznie regionie, to pewnie nie. Generalnie tu też chodzi o bycie takim managerem, tyle że w firmach produkcyjnych.
  3. No wiadomo, że nie jest, ale pisanie, że te kierunki są takie same, bo są ekonomiczne, ma tyle sensu, co pisanie, że weterynaria i dentystyczny to to samo, bo w końcu oba medyczne. No chyba jednak nie.
  4. Nie w ogóle żadna różnica, czy ktoś pójdzie na finanse czy informatykę. Weterynaria i kierunek dentystyczny to przecież też prawie to samo.
  5. Akurat absolwentów prawa produkuje się w tym kraju co roku tysiącami, więc chyba tylko w mokrych snach rodziców i dziadków o dziecko na prawie to jest perspektywiczne. Nie wiem naprawdę, jak to działa, że jak ktoś tylko zostaje rodzicem, to zaraz zaczyna marzyć, żeby jego dziecko studiowało prawo albo medycynę. Rozumiem jeszcze dziadków, bo dawniej to rzeczywiście był prestiż, ale dziś? Rodzice chyba powinni się orientować, jak wygląda rynek, nie są tacy starzy. A tu się okazuje, że jednak wygrywa stereotyp. Co do psychologii, to jest to bardzo szeroka dziedzina. Możesz robić po tym mnóstwo rzeczy, ale to właśnie jest dla ludzi trudność. Nie są w stanie jakoś zaprojektować sobie tej kariery, konsekwentnie realizować planu, więc kończą z dyplomem i niczym poza tym. Wtedy rzeczywiście z pracą może być krucho. To też jest trochę takie pokłosie dość archaicznego myślenia, które myli studia z zawodówką. Psychologowie, poza takimi typowymi miejscami typu poradnie, pracują przecież w HR, PR, reklamie, agencjach badania rynku, marketingu, firmach szkoleniowych, cosultingowych. Jest mnóstwo opcji, byleby tylko wiedzieć, czego się chce i dążyć do celu.
  6. Jest to prawdą tylko w wypadku prostych prac fizycznych. Weź pod uwagę, że pracownicy fizyczny bywają też wykwalifikowani. Tacy mają dziś lepszą pozycję na rynku pracy niż średniej półki umysłowi, bo tych drugich jest na pęczki, a o wykwalifikowanych fizycznych to pracodawcy muszą się prosić. Poza tym ich umiejętności są w dużej mierze eksportowe, często mogą ładnie zarobić za granicą. Taki przykład: kiedy w firmie mojego męża szukali specjalistów ds. marketingu, przyszło kilkadziesiąt CV, kiedy szukali elektryka - tylko dwa. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że przełożyło się to na dużo lepsze zarobki w tym drugim przypadku. Umysłowych też wcale nie jest tak trudno zastąpić, na przykład cały dział w korporacji, w której pracowała moja przyjaciółka, przeniesiono ostatnio do Indii. Akcent może trochę gorszy, ale za to jakie oszczędności. Oczywiście wysoko wykwalifikowanego pracownika umysłowego to nie spotka, ale już takiego szeregowego może. Prawda jest tak, że czy wykonujesz pracę umysłową, czy fizyczną, liczy się to, jak wysokie masz kwalifikacje. Sam fakt siedzenia za biurkiem nikogo nie uratuje, a dziś takich umysłowych, którzy w sumie tylko wklepują dane do komputera i których łatwo zastąpić, jest bardzo wiele. Ich sytuacja wygląda może lepiej niż magazyniera, ale na pewno nie elektryka czy spawacza.
  7. Wie to zapewne program studiów, który znajdziesz na stronie tych uczelni.
  8. aguagu

    Co studiować?

    A wiesz, że większość zawodów obecnych dziś na rynku można wykonywać bez studiów? Wyjątkiem są nieliczne zawody, w których ukończenia konkretnego kierunku wymaga prawo (np. lekarz, nauczyciel). Powtarzam to jak mantrę, ale studia to nie zawodówka. Nie chodzi się na nie dlatego, że "dają pracę", bo to tak nie działa. Większość prac można wykonywać bez tego, ale studia dają szerszy ogląd i wiedzę, która się w tych zawodach przydaje. Ja na przykład jestem tłumaczem. Skończyłam filologię, ale to nie znaczy, że ta praca wymaga skończenia tego konkretnego kierunki. Ten zawód wykonują także osoby, które nauczyły się go we własnym zakresie. Łatwiej jest ze studiami, bo tam ktoś jednak poprowadzi i podpowie, czego się douczyć, ale to tak naprawdę żadne wymaganie. Ostatecznie na rynku wygrywa ten, kto jest lepszy albo po prostu miał trochę szczęścia, albo potrafił się sprzedać. Jeśli chcesz studiować, to studiuj, ale zmień swoje podejście i myślenie. Studia to tylko jeden z wielu elementów, które powinnaś mieć w CV. Nie ograniczaj się do nich, bo nie wyjdziesz na tym dobrze. Jeśli koniecznie chcesz studia, które jednak będą zawodowe i w pewnym sensie wystarczą do podjęcia pracy, to pewnie powinnaś postawić na coś okołomedycznego, są duże braki kadrowe wśród lekarzy, pielęgniarek, położnych. fizjoterapeutów, a nawet kosmetyczek. W przeciwnym wypadku, nawet jeśli poszłabyś na kierunki uznawane za tzw. przyszłościowe, czyli związane z IT i finansami, też nie mogłabyś poprzestać na ich skończeniu, musiałabyś się dodatkowo wysilić, żeby zdobyć doświadczenie itp. i w tych branżach też spotkałabyś ludzi, którzy nauczyli się programować w domu albo po prostu zrobili kurs księgowości i wcale żadnych studiów nie mają. Dziś rynek w przypadku większości zawodów jest otwarty i to nie jest złe. Wymaga tylko innego podejścia i zrozumienia, że to już nie jest PRL, w którym skończenie danego kierunku wpuszcza Cię do zawodów, do których zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu. Dziś wpuszczają Cię tam umiejętności. Jeśli chcesz iść na studia, to po pierwsze zastanów się, co Cię tak naprawdę interesuje. Po drugie zastanów się, w jakich zawodach się widzisz w przyszłości i czy wiedza z jakiekokowiek kierunku mogłaby Ci się tam przydać.
  9. Wjedź na strony uczelnie i zobacz, czego wymagają na konkretne kierunki. To dużo skuteczniejsze niż pytanie po forach.
  10. Nikt nie zatrudni programisty po dyplomie, bo by musiał zgłupieć. Podczas rekrutacji dostaniesz jakieś zadanie i albo zrobisz, albo nie. Pracodawcy to nie są kolekcjonerzy dyplomów, żeby się tym podniecać. Wielu programistów nawet nie kończyło żadnych studiów. Problemy mógłby sprawiać dyplom jakiejś Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie, bo wtedy rzeczywiście pachnie mało ogarniętym bumelantem, ale jakakolwiek polibuda jest ok. Większym problemem jest region, bo w lubelskim jest generalnie ekonomicznie nędza i trudno nawet jakieś praktyki załapać. Za pracą i tak pewnie będziesz musiała przyjechać do Warszawy jak pół Lublina.
  11. aguagu

    Co studiować?

    Jeśli chcesz pracować w branży kreatywnej albo marketingu to po prostu pracuj. Żadne konkretne wykształcenie nie jest Ci do tego potrzebne. Bardziej się tu liczą zaradność, obrotność, kompetencje miękkie, cechy charakteru i doświadczenie. Złóż CV, poszukaj jakiegoś stażu, ucz się w praktyce. To Ci się bardziej przyda niż pierwszy lepszy dyplom wybrany na zasadzie, żeby nie był zbyt trudny. Po kulturoznawstwie będziesz kulturoznawcą, nie ma to wiele wspólnego z tym, co chcesz robić. Do tego słabe uczelnie. Ignatianum to jedna z najgorszych publicznych uczelni w kraju, a AGH jest dobre w zakresie studiów inżynierskich, a nie czegoś, czym ta uczelnie w zasadzie nie powinna się nawet zajmować. Nie polecam Ci też takich udziwnionych kierunków jak zarządzanie publiczne i zarządzanie kulturą i mediami. Takei twory to najczęściej kupa w złotym papierku, wszystko ładnie się nazywa, a w praktyce wychodzi na to, że to studia z podstaw wszystkie i ogólnie o niczym albo jakaś lekko zmodyfikowana wersja podstawowego kierunku danej jednostki. Uczelnie tworzą takie kierunki, żeby naściągać więcej studentów i zarobić. Generalnie zasada jest taka: studia, które dają w miarę pewne perspektywy zawodowe, nie są lekkie, studia, które uchodzą za lekkie, tak naprawdę wcale takie nie są, jeśli podchodzisz do tego poważnie i chcesz serio robić zawodowo coś ciekawego. Musisz wtedy samodzielnie wymyślić ścieżkę kariery, włożyć dużo pracy w samodzielne zdobywanie kompetencji. To tylko z pozoru jest łatwiejsze. W praktyce okazuje się trudniejsze, bo wiele osób poprzestaje na zdobyciu dyplomu, często po linii najmniejszego oporu, a to bez tej dodatkowej pracy jest warte tyle co nic. Takie osoby smażą właśnie frytki w Maku.
  12. Nie ustawiaj sobie życia pod rodziców, bo pomieszkasz z nimi jeszcze tylko przez chwilę, a potem będziesz się całe życie męczyć w czymś, czego nie czujesz. KUL to normalna uczenia publiczna. Pod KK podlega tylko wydział teologiczny, reszta jest normalnie pod ministerstwem szkolnictwa wyższego. Jest to też całkiem niezła uczelnia, nie najwyższa półka jak UJ, ale spokojnie półka środkowa. Na pewno nie jest to uczelnia, na którą ktoś miałby "źle patrzeć". Problem jest raczej z kierunkiem. Jeśli ciągnie Cię do logistyki, to na nią idź. Niewątpliwie rynek pracy w Polsce w tym zakresie jest chłonny. Co do tzw. pracy po psychologii to ona nie istnieje. Psychologia to tylko dziedzina wiedzy, a zawód musisz wymyślić sobie sama. Tak to działa. Najbardziej typową ścieżką jest psychoterapia, która wymaga ukończenia dość drogich kursów. Ale ludzie po psychologii robią różne rzeczy, na przykład w branży reklamowej kręci się ich sporo. Trudność polega tutaj na tym, że poza studiowaniem trzeba robić inne rzeczy, zdobywać doświadczenie, ukierunkować się na coś. Jednego na pewno nie rób. Nie składaj na prawo, bo rodzice tak powiedzieli. To najgłupsze, co możesz zrobić. Rodzice to taki gatunek człowieka, który charakteryzuje się różnymi opiniami tworzonymi na bazie widzimisię i stereotypów, a niekoniecznie na obecnej sytuacji na rynku pracy. Z jakiegoś powodu typpwy rodzic chce, żeby dziecko studiowało prawo albo medycynę. To tylko pompowanie ego z ich strony, a Ty możesz zmarnować wiele lat życia na coś, z czego ostatecznie i tak zrezygnujesz. Bądź dorosła: wybieraj samodzielnie. Jeśli rodzice są z gatunku narzucających się, wybierz uczelnie dalej od domu. Dobrze Ci to zrobi, bo Wasze relacje nie są zdrowe. To nie jest normalne, żeby rodzice wybiera komuś kierunek studiów.
  13. Ale jednak bardziej zgłębiający pewne zagadnienia, a ekonomia jest ogólniejsza, przez co uchodzi za łatwiejszą.
  14. Zwrócenie uwagi na błędną koniugację to nie uszczypliwość, to zwrócenie uwagi na błędną koniugację.
  15. Takie myślenie to jest patologia, którą niestety polscy rodzice lubią wpajać dzieciom. Nie ma niczego wstydliwego w pracy fizycznej. Praca ma Ci się podobać i ma dawać Ci pieniądze, Tyle. A praca umysłowa charakteryzuje się tym, że jednak wymaga ciągłej nauki. Nie musisz lubić się uczyć, to żaden obowiązek. Każdy jest inny i dla każdego jest miejsce w społeczeństwie, ale nie jeśli zamiast za głosem serca i rozsądku idzie się za chorymi ambicjami rodziców. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się po prostu, czego chcę od życia. W sensie, czego Ty chcesz, a nie czego chcą Twoi rodzice, bo oni za Ciebie życia nie przeżyją. Może porób jakieś testy predyspozycji zawodowych? Trochę tego jest dostępne za darmo w internecie, może Cię to jakoś nakieruje.
  16. Najpierw prośba ze strony filologa i tłumacza: jak uważasz, że już wszystko wiesz, bo zdałeś/zdałaś maturę, a do tego Cię to nie interesuje, to zrób tę przyjemność niedoszłym kolegom i wykładowcom i nie idź na filologię, żeby nie psuć im krwi. Tłumaczy z tak "oszałamiającą" znajomością języka, jak zdałem rozszerzenie i oglądam filmy na youtube też nie potrzebujemy. Grafika komputerowa wymaga przede wszystkim talentu, bo to polega na rysowaniu, z użyciem programów, ale jednak rysowaniu. Jeśli uważasz, że z pisania i mówienia o grach jesteś w stanie się utrzymać, to zacznij to robić. Nie musisz mieć do tego studiów. Są youtuberzy zarabiający bardzo sensowne pieniądze na kanałach o grach. Jeśli umiałbyś to robić równie dobrze, to po prostu zacznij to robić. A jeśli nie, to znajdź sobie prawdziwą pracę. Tworzenie gier to już przede wszystkim matematyka i fizyka. Chcesz dobrze zarabiać? Dobrze zarabiają w tym kraju programiści, analitycy finansowi. różnej maści inżynierowie i managerowie, Chcesz mieć pewną pracę? Zostań spawaczem, elektrykiem, elektromechanikiem, kierowcą ciężarówki, lekarzem, pielęgniarzem. Tak to działa.
  17. Rozumie to trzecia osoba. On rozumie, ja rozumiem. A co do tematu wątku, to jak się nie wie, o czym są studia, to się czyta program. Tam jest wszystko napisane. A jak nie lubisz się uczyć, to może znajdź sobie zawód, w którym nie trzeba, bo w większości zawodów związanych z finansami trzeba się uczyć przez całe życie. Analityka to w ogóle bardzo dużo myślenia i bardzo dużo liczenia. Po takim FiRze można zostać księgowym, ale prawo się u nas tak szybko zmienia, że to trzeba się cały czas douczać. Sam zawód wymaga zresztą ciągłych poduplomówek, kursów itp. a do tego jest odpowiedzialna. Ekonomia jest najbardziej ogólnym z tych kierunków, ale też pytanie, co chcesz po tym robić. Każdy poważniejszy zawód wymaga dalszego kształcenia. Pracować na okienku w banku? Ale tam toby się z kolei języki obce przydały, jak w przypadku każdej obsługi klienta. Czemu się tak uparłeś na studia, skoro nauka Cię boli?
  18. Szczerze to wolałbym iść dziennie albo zaocznie i do pracy. Studia wieczorowe są dla mnie bez sensu. Nie dość że trzeba bulić, to słabo się to łączy z pracą. SGH to bardzo dobra szkoła, ale też nie uczą tam jakiejś sztuki tajemnej, której nie nauczyliby na UKSW czy SGGW. Trochę by mi było szkoda wyrzucać pieniądze na płatne studia, jeśli mogę iść na bezpłatne. Zaoczne to też nie jest zła opcja, jeśli się do tego pracuje w czymś związanym z zawodem. Na kierunkach ekonomicznych doświadczenie zawodowe jest bardzo cenione.
  19. Wklepywanie stosunków międzynarodowych w portale z ofertami pracy to pomysł co najmniej idiotyczny. Ten kierunek, tak jak i tak naprawdę większość innych, nie jest tożsamy z żadnym zawodem, bo to jednak tak jakby studia, a nie zawodówka. Nawet jak kończysz informatykę, to raczej szukasz ofert dla programistów albo administratorów systemów, a nie wpisujesz w wyszukiwarkę informatyka. Samemu trzeba sobie wybrać jakiś zawód, w którym ta wiedza ze studiów się przyda. Wiele osób chwali stosunki na UW jako studia rozwijające taką ogólną wiedzę o świecie. Ale praca to zupełnie inna sprawa, bo to wymaga wybrania jakiejś ścieżki i zdobycia doświadczenia. To o doświadczenie będą Cię potem pytać, a nie o kierunek. Kierunek jest bardziej dla Ciebie, żeby się czegoś dowiedzieć i rozwinąć. Gdybyś chciał potem zostać dajmy na to dziennikarzem, to będzie się liczyło to, co robiłeś zawodowo w tym kierunku, a nie co studiowałeś. Tak naprawdę to masz do wyboru wszystko i nic. Możesz sobie zostać urzędnikiem, możesz iść do organizacji pozarządowej, możesz się zaczepić gdzieś w reklamie albo PR, możesz po prostu zostać korpoludkiem, możesz spróbować się wbić do MSZ (chociaż tutaj znajomość języków bywa bardziej przydatna niż skończone stosunki, zwłaszcza jakichś rzadszych). Słowem możesz bardzo dużo, pod warunkiem że nie ograniczysz się do samego skończenia studiów i nie będziesz liczył, że praca sama przyjdzie. Tak szczerze to, sorry i bez urazy, że to napiszę wprost, żeby robić coś ciekawego po stosunkach trzeba być bardzo ogarniętą osobą z pomysłem na siebie. Ty się tu raczej dałeś już w kilku postach poznać jako osoba, która tak średnio ogarnia, więc lepiej wybierz coś pewniejszego.
  20. To raczej takie kolejny udziwniony kierunek, żeby ściągnąć więcej studentów. Organizuje to ten sam instytut co dziennikarstwo, więc będzie to dość podobne do studiów dziennikarskich, czyli niczego sensownego się tam raczej nie nauczysz. A robić po tym będziesz mógł mniej więcej to samo, co możesz robić bez studiów.
  21. No, czytanie ze zrozumieniem na polskim pewnie położył na całej linii.
  22. Poziom uczelni jest podobny, ale programy studiów mogą się nieco różnić. Logistyki na polibudach bywają zwykle bardziej techniczne, a te na uniwersytetach bardziej nastawione na ekonomię, zarządzanie. Porównaj programy studiów i wybierz to, co ci bardziej podchodzi.
  23. A jakby, tak jak większość ludzi, napisał dodatkowo rozszerzenie z WOS-u i to rozszerzenie z WOS-u dodał w kolumnie trzeciej, a historię w kolumnie czwartej (albo na odwrót)? W pierwszej kolumnie polski, w drugiej matka, w trzeciej angielski, a w czwartej i piątek historia i jakieś drugie rozszerzenie. Najlepiej łatwe, dlatego ludzie wybierają WOS. Po kiego grzyba bawić się w drugi język? Co to są w ogóle za kombinacje z doopy!?
  24. Matko, ale trep. Niby czemu akurat tam ma dodawać ten język i czemu ma mu się to opłacać. W Twoim myśleniu nic nie jest logiczne.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.