Skocz do zawartości

Gutek

Użytkownik
  • Postów

    1 024
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Treść opublikowana przez Gutek

  1. Gutek

    Co po mechatronice?

    Jeśli komuś nie przeszkadza do 12h w soboty i niedziele, zwykle 3 razy w miesiącu, to rzeczywiście dobry wybór.
  2. LOL, czy naprawdę istnieją tak naiwni, którzy wierzą w podjęcie pracy za wynagrodzenie poniżej minimalnego przez osobę znającą język obcy? Start z poziomu 1700-2000 na rękę oferują nawet sieci handlowe, które wymagają tylko chęci do roboty. Osoba swobodnie porozumiewająca się po angielsku może pojechać np. na drugą stronę Bałtyku, gdzie przy prostych pracach sezonowych spokojnie zarobi równowartość ponad 7k. Z czym do ludzi?
  3. Gutek

    Co po mechatronice?

    Zdarza się, że zjazdy ograniczone do weekendów odbywają się częściej niż te piątek-niedziela, więc w sumie może nie być większych różnic.
  4. Szkoda, ten kierunek przynajmniej daje konkretne umiejętności. No ale nic na siłę. Jeśli dwa państwa nie posiadają umowy o wzajemnym uznaniu kwalifikacji, to wszystkie obce papiery traktowane są jak bezużyteczna makulatura, której wartości może dodać tylko nostryfikacja. Takie procedury obowiązują w całej UE i dotyczą wszystkich oprócz lekarzy, farmaceutów i architektów. Na innych kontynentach na pewno nie jest łatwiej.
  5. Gutek

    Matura a studia :)

    Mogę powiedzieć jak to wygląda z perspektywy mechanika. Energetyka ma swoją markę i pracodawcy o tym wiedzą. Energetyk, w zależności od specjalności, może być też pełnoprawną konkurencją dla mechanika albo elektryka, a częściowo też dla elektronika, którzy są dosyć uniwersalni. Natomiast inżynieria produkcji przywołuje na myśl niesławny kierunek o nazwie zarządzanie i inżynieria produkcji (ZIP), czyli bardzo mocno okrojoną mechanikę z elementami zarządzania - taki produkt pseudoinżynierski. Po energetyce istnieje szansa na pracę w zawodzie konstruktora i pokrewnych, czyli tych inżynierskich, w których płeć nie gra roli. Inżynieria produkcji stoi tutaj pod znakiem zapytania. Jeśli jej program opiera się na ZIPie, to z góry można zapomnieć o fachu inżyniera z powodu olbrzymich braków wiedzy w stosunku do absolwentów tradycyjnych studiów technicznych. Jeśli jednak rzeczywiście przygotowuje do tego, co ma w nazwie, to kobiecie i tak trudniej dostać się na miejsce przy wytwarzaniu i utrzymaniu ruchu, czyli na stanowiska związane z dużą ilością pracy fizycznej. PS: Jeśli na serio myślisz o pracy inżyniera w przyszłości, to szykuj się na przeprowadzkę zaraz po studiach, bo rynek Krakowa i Małopolski jest fatalny dla inżynierów z powodu obecności dwóch dużych politechnik przy braku istotnego przemysłu.
  6. Skoro tak uważasz, to dlaczego nie wybierasz się na PG? Tamtejsza informatyka ma wyjątkowo dobrą opinię. Sytuacja identyczna do wszystkch innych łączonych kierunków, czyli informatyk może pracować praktycznie wszędzie tam, gdzie absolwent IiE, ale już niekoniecznie w drugą stronę. Informatyk posiada pełną wiedzę informatyczną, a osoba po IiE ograniczoną, bo część tych studiów pochłaniają przedmioty ekonomiczne. Co więcej, IiE nie zalicza się do grona kierunków ścisłych ani technicznych jak informatyka, tylko ekonomicznych, więc to zupełnia inna liga.
  7. Gutek

    Co po mechatronice?

    Studiując dziennie można dorabiać, ale nie pracować normalnie na pełen etat. Nie da się chodzić do pracy na rano i spędzać w niej standardowe osiem godzin albo lecieć biegiem na tyle prosto z uczelni. Rzecz po prostu niewykonalna. Jeśli chodzi o poziom, to duże limity przyjęć absolutnie nie są dla niego żadnym zagrożeniem. Liczy się odsiew, który na kierunkach technicznych jest naprawdę spory, co świadczy o zachowaniu przyzwoitości. Taka polityka prawdopodobnie wynika z troski o własne finanse, bo przecież grupa studentów do odstrzału to możliwie najłatwiejsza kasa. To nic dziwnego, inżynierowie są rozchtywywani tylko w sloganach reklamowych. Wielu maturzystów potrafi liczyć i wie, że jeśli już muszą iść na studia (bo wypada, bo znajomi idą, bo mama kazała itd.), które nie dają realnych szans na pracę w zawodzie, to lepiej wybrać łatwy kierunek, z którego wylatuje się tylko na własne życzenie niż męczyć się pięć lat na polibudzie. To tłumaczy popularność min. kierunków typu bezpieczeństwo przy braku większego zainteresowania chemią i pokrewnymi. Skoro po pięciu latach i tak stanie się w obliczu bezrobocia i konieczności przekwalifikowania się, to można poświęcić część tego czasu na pracę i rozrywkę, co nie jest łatwe w przypadku studiów technicznych. Natomiast studia z dobrymi perspektywami nie muszą martwić się o chętnych, bo tych z reguły jest więcej niż miejsc.
  8. Gutek

    Co po mechatronice?

    Zgadzam się ze spadkiem poziomu, ale mimo wszystko i tak trzymają się lepiej od ogółu humanistycznych, społecznych i ekonomicznych. Nie bez powodu wymienione trzy grupy cieszą się największą popularnością. W końcu bez większego problemu można na nich łączyć naukę (nawet dzienną) z pracą, co z kolei sprawia wiele trudności na kierunkach technicznych. Natomiast przyczyn takiej sytuacji należy się dopatrywać min. w reformach poprzedniego ministra nauki, który ustalił limity osób wymagane dla uruchomienia kierunku oraz liczbę studentów na pracownika uczelni, bez których nie dostanie całej pensji. Te okoliczności wymusiły obniżenie poziomu i tworzenie nowych, coraz bardziej absurdalnych, kierunków. Tak samo jak na dziennych. Nikt nikomu nie wbije wiedzy do głowy.
  9. Absolwentów psychologii nie brakuje, więc chyba mówi to samo za siebie. Bzdura. Zawód psychoterapeuty należy do grona całkowicie zderegulowanych, co oznacza, że dosłownie każdy (w tym analfabeta) może go wykonywać. PS: Niektórzy zajmujący się tzw. przewozem osób rejestrują swoją działalność właśnie jako mobilny gabinet psychoterapii (!), żeby uniknąć konieczności zdobycia licencji taksówkarza. Psychiatra to lekarz, zupełnia inna liga.
  10. Gutek

    Co po mechatronice?

    Łatwo będzie na początku, ale później odczujesz wyraźny niedostatek czasu. Trudno ogarnąć wszystko ze studiów tylko w czasie wolnym od pracy, ale nie jest to niemożliwe. Warto przykładać się na bieżąco, żeby potem nie musieć chodzić na poprawy i odrabianie zaległości... w ciągu tygodnia. Niestety, część pracowników uczelni żyje własnym życiem i nie chce zrozumieć, że niektórzy poza studiami mają też inne obowiązki, więc niekoniecznie mogą urwać się z roboty. W każdym razie warto pracować i studiować zaocznie, bo nawet jeśli zabraknie szczęścia na pracę w wyuczonym zawodzie, to pozostaje spore doświadczenie we wcześniejszym fachu. Nie jest tajemnicą fakt, że po umasowieniu studiów wiele kierunków (zwłaszcza humanistycznych i społecznych) stoi na poziomie niższym od porządnego LO. Nie da się porównać czegoś takiego z normalnymi studiami, które wymagają zaangażowania. Doświadczenie liczy się tylko w przypadku podobnych stanowisk. Te 5-6 lat będzie mieć ogromne znaczenie przy staraniu się o stołek inżyniera jakości i pokrewny. W rekrutacji na stanowisko konstruktora, jeśli nie ma się doświadczenia, największą rolę odgrywa gruba teczka własnych projektów. Przerabiany materiał jest identyczny, więc nie można mówić o żadnej "lepszej wiedzy". Zaoczni mają o tyle trudniej, że z powodu ograniczonego czasu spoczywa na nich obowiązek większej ilości pracy własnej. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że taka obiegowa opinia prawdopodobnie wynika z tego, że wielu młodych na zaocznych niezbyt przykłada się do nauki, więc jeśli udaje im się skończyć studia, to z dużym poślizgiem i prawie na samych trójkach. Zupełnie innym stosunkem do obowiązków wyróżnia się znaczna część osób 30+. Ciekawe z czego to wynika. Też dobra opcja, ale nie nastawiaj się za bardzo, że już po studiach I stopnia będziesz pracował jako inżynier. Od starszych zaocznych i starszych dziennych. Z dziennymi warto być w kontakcie, bo laboratoria, kolokwia i egzaminy są identyczne, a oni często są do przodu, więc przyda się nieco wskazówek. Mniejsza liczba godzin laboratoriów oznacza np. to, że prowadzący zamiast przeznaczać czas na wejściówkę, zapyta studentów przed samym ćwiczeniem i wystawi z tego ocenę. Mniejsza liczba godzin wykładów i ćwiczeń oznacza, że prowadzący będą gonić z materiałem, zamiast powoli wszystko wyjaśniać.
  11. Ludzie, za co chcecie dostać dyplom, skoro nie potraficie nawet znaleźć dosłownie kilku pozycji do bibliografii? Gdzie są Wasi promotorzy i konsultanci? Od czego jest Internet i e-katalogi bibliotek?
  12. Wybór jest oczywisty. Po bezpieczeństwie bez pleców lądujesz na kasie albo zmywaku, a po filologii przynajmniej możesz szukać pracy z językiem. Jednak szykuj się na 5 lat studiów, a nie tylko 3, bo dyplom licencjata filologii niewymagającej na starcie ponadprzeciętnej znajomości języka ma niewielką wartość na rynku.
  13. Poszukaj skryptów z zajęć wyrównawczych z matematyki. Jeszcze nie tak dawno wiele uczelni prowadziło tzw. kierunki zamawiane, z których materiały są cały czas dostępne na stronach wydziałów. Oprócz tego można zgłębiać wiedzę na "etrapez".
  14. Pisałem dawno temu - MiBM. To również przewijało się wielokrotnie - np. lekarski, farmacja, informatyka. Ktoś chyba tutaj nie czyta ze zrozumieniem. Kłamie się łatwo i przyjemnie, ale kłamstwo ma krótkie nogi. Perspektywy po danym kierunku można sprawdzić w ciągu zaledwie kilku minut. Wystarczy poszukać ofert pracy przez multiwyszukiwarkę oraz zapytać na forach branżowych. To zdecydowanie najlepsza droga do rozwiania wątpliwości i - być może - ochrony przed stratą pięciu lat. Muszę Cię niezmiernie zasmucić, ale jako osoba z branży okrętowej, absolutnie nie muszę obawiać się konkurencji ze strony fizyków medycznych, chemików i innych równie rozchwytywanych absolwentów. Zamierzasz samemu stworzyć miejsca pracy dla fizyków, skoro zaprzeczasz aktualnej rzeczywistości? Na pewno lepszym niż sama fizyka medyczna. Uprawnienia zawsze stwarzają większe możliwości, w tym pracy za granicą. W Internecie można wyczytać, że niektóre uczelnie pod naciskiem studentów zmodyfikowały program fizyki medycznej tak, żeby ukończenie kierunku dawało również uprawnienia technika elektroradiologa. http://wyborcza.pl/1,76842,13342019,Inzynier_idzie_do_zawodowki__Latwiej_dostac_prace_.html Dlatego warto sprawdzić, czy Twoja potencjalna uczelnia także poszła tym tropem.
  15. Czyli zero perspektyw po tym kierunku, bo znalezienie oferty pracy dla absolwenta fizyki praktycznie graniczy z cudem. Kto nie wierzy, niech sprawdzi samemu.
  16. Działy do powtórki - całość funkcji razem z pochodnymi, geometria analityczna i statystyka. Bez tego nie da rady, a resztę można sobie odpuścić. Czy się utrzymasz to zależy tylko od Ciebie. Z takimi brakami na pewno będzie to bardzo bardzo trudne, ale teoretycznie możliwe. Jeśli ostro weźmiesz się w garść i będziesz spędzać nad materiałem więcej czasu niż inni, to na trójkę powinieneś się wyciągnąć.
  17. Jakie to możliwości daje fizyka medyczna? Chyba trudno skojarzyć cokolwiek oprócz bycia handlowcem dla Phillipsa, GE, Siemensa czy innych producentów sprzętu elektromedycznego. Elektroradiologia przynajmniej zapewnia uprawnienia technika elektroradiologa do obsługi sprzętu. Co prawda na tę chwilę sprawia wrażenie kierunku stworzonego dla podreperowania budżetów uczelni, bo identyczny start gwarantuje 2,5-letnie technikum dla dorosłych, ale być może środowisko elektroradiologów w przyszłości weźmie przykład z farmaceutów i zmusi władzę do wygaszenia zawodu technika. W każdym razie dyplom nie zaszkodzi i może kiedyś stanie się niezbędny.
  18. Obsługa sprzętu elektromedycznego (min. CT, RTG, MRI, USG i EKG) to działka technika elektroradiologa. Warto sprawdzić, czy dany kierunek w ogóle umożlwia zdobycie jakichkolwiek uprawnień, aby nie okazało się, że w tym celu trzeba równolegle chodzić do technikum dla dorosłych.
  19. Gutek

    Jakie studia techniczne?

    Na oceanotechnice można kształcić się w kierunku budowy jachtów. Od paru lat przyjmują też kobiety, ale... mimo wszystko kobiecie bardzo trudno załapać się na praktykę morską, która jest wymagana do ukończenia studiów. Z późniejszym zatrudnieniem też nie jest łatwiej, bo do ciężkiej pracy fizycznej w siłowni biorą przede wszystkim facetów. Niemniej - zdarzają się kobiety, którym udało się dostać na statek i radzą sobie doskonale. Musi minąć trochę czasu aż pracodawcy odejdą od stereotypowego myślenia. Praca mechanika na statku wygląda następująco: http://full-ahead.net/Silownia/Silownie.htm Oceanotechnika - PG, MiBM - brak istotnych różnic między akademiami morskimi.
  20. To w znacznej mierze zależy od regionu. Najgorzej mają inżynierowie wszystkich specjalności (poza informatykami) w Warszawie i Krakowie, bo w tych prawie całkowicie odprzemysłowionych miastach działają po dwie duże uczelnie techniczne. Łatwo więc się domyślić, że znaczny przerost podaży nad popytem oznacza śmieszne pieniądze, jeżeli w ogóle uda się dostać pracę. Typowe stanowiska inżynierskie dają realne możliwości rozwoju. Trzeba przecież na bieżąco aktualizować i poszerzać swoją wiedzę. Niestety, nie zawsze wiąże się to z odpowiednią gratyfikacją. Po studiach inżynierskich najwięcej zarabia się na stanowisku handlowca (przedstawiciel handlowy lub doradca techniczno-handlowy). Podstawa wynagrodzenia dla takiej osoby jest zwykle wyższa niż dla konstruktora, technologa czy speca od utrzymania ruchu, a do niej dochodzą jeszcze prowizje + auto dobrej klasy do użytku osobistego. Minus tej pracy to życie w ciągłych rozjazdach, coś za coś. Przyczyną tej sytuacji jest to, że w Polsce działa bardzo niewiele firm, które od zera tworzą coś innowacyjnego i wymagającego specjalistycznej wiedzy. W firmach z własnym R&D zdolny inżynier jest na wagę złota, bo bez niego nie da się funkcjonować, więc trzeba mu porządnie zapłacić. U nas najwięcej zarabiają handlowcy, bo przede wszystkim jesteśmy rynkiem zbytu gotowych wyrobów. Odejście takiej osoby do konkurencji może pociągnąć za sobą odpływ klientów, czyli handlowiec ma mocny argument do targowania się z szefem. Konstruktor i technolog w firmie bez własnego R&D (a takich jest większość) nie może udowodnić, że jest niezastąpiony, więc musi zadowolić się mniejszymi pieniędzmi. Z kierunków ścisłych i technicznych pozwalających wystartować z przyzwoitego poziomu pozostała chyba tylko informatyka. W przypadku innych studiów podobny cel można osiągnąć zostając handlowcem albo mając olbrzymie szczęście albo na emigracji.
  21. Mała poprawka w stosunku do poprzedniego. Możliwość pobierania opłat rzeczywiście w pełni zniesiono jesienią ubiegłego roku, ale za to wszedł w życie znacznie gorszy zapis. "art. 8 ust. 3 Senat uczelni publicznej określa, w drodze uchwały, liczbę miejsc na poszczególnych kierunkach studiów stacjonarnych na dany rok akademicki, w tym liczbę miejsc dla osób, dla których będzie to kolejny kierunek studiów stacjonarnych w uczelni publicznej, kierując się zasadą odpowiedzialności za jakość kształcenia oraz możliwościami zapewnienia finansowania ich ze środków publicznych, a także dbając o zgodność struktury kierunków studiów z misją uczelni. Uchwałę senatu przesyła się w terminie miesiąca od dnia jej podjęcia ministrowi właściwemu do spraw szkolnictwa wyższego i właściwemu ministrowi nadzorującemu uczelnię, o którym mowa w art. 33 ust. 2." Oznacza to tyle, że uczelnie znacznie ograniczą przyjęcia na 2. i kolejny kierunek, w ogóle nie przyjmując studentów powyżej wyznaczonego limitu. Warto więc zainteresować się liczbą miejsc przeznaczonych dla chcących studiować drugi kierunek. Natomiast na sytuację będącą tematem tego wątku przekłada się to w ten sposób, że brak obecności w tym gronie poskuktuje koniecznością zapłaty za dwa semestry (nadliczbowe 60 ECTS) na nowym kierunku. Dlatego trzeba czekać na głos uczelni.
  22. Tak. To nie ma żadnego znaczenia. Generalnie chodzi o to, że studia I stopnia standardowo obejmują 180 (licencjackie) lub 210 ECTS (inżynierskie). Rozpoczęcie nowego kierunku skutkuje odjęciem z darmowej puli liczby punktów właściwej dla minionych semestrów. Jeżeli studiowało się rok, to w plecy idzie 60 ECTS, za które w przypadku braku stosownych okoliczności trzeba będzie zapłacić, bo o tyle w ciągu całej swojej kariery przekroczy się wspomniane 180. Tymi okolicznościami może być np. znalezienie się w gronie uprawnionych do podjęcia 2. kierunku bez wnoszenia opłat. W poprzednich latach studentom przysługiwało jeszcze dodatkowe 30 ECTS na każdym stopniu studiów, które ułatwiało bezpłatną zmianę planów, ale zdaje się, że to prawo przestało obowiązywać po nowelizacji ustawy o 2. kierunku. Prościej wyjaśnić się nie da.
  23. Odpłatność za studia nie dotyczy tylko planowej liczby semestrów na każdym stopniu, czyli płaci się za powtarzane i nadliczbowe. Nie ma możliwości zwolnienia z opłat za powtarzanie, ale można zaoszczędzić za realizowane w formie drugiego kierunku. W praktyce wygląda to tak, że uczelnie przyjęły pewną ilość studentów, dla których dany kierunek będzie bezpłatny jako drugi. Ponieważ mają w tym całkowicie wolną rękę i często są pazerne na pieniądze, to zdarza się, że "darmochą" objęta może być nawet tylko jedna osoba... Najczęściej ten limit wynosi od 1 do 10 osób. Szczegółowych informacji trzeba szukać bezpośrednio na stronach uczelni.
  24. Absolutnie nie jestem na nie. Piszę wyłącznie z własnej perspektywy jako osoby, która ma już pewne niewielkie doświadczenie zawodowe. Uważam, że zdecydowanie lepiej wiernie oddać rzeczywistość niż wzorem uczelnianych chwytów marketingowych roztaczać miraże przebierania w niezliczonych hojnie opłacanych ofertach. Rozczarowania bywają przecież bolesne, zwłaszcza w przypadku startu z dosyć wygórowanymi oczekiwaniami. Realia są takie jak widać i nie zanosi się na zmianę. Prawie każdy inżynier pracuje w sektorze prywatnym, więc będąc niezadowolonym ze swojej pensji, nie może wzorem lekarzy, pielęgniarek czy górników urządzić spektaklu pt. "mnie się należy", bo następnego dnia pożegnałby się z pracą. Jeżeli ten fakt połączymy z naprawdę dużą (w skali regionu i kraju) liczbą miejsc na studiach, to otrzymamy pełen obraz sytuacji. Natomiast niewątpliwym plusem takiego wykształcenia jest możliwość dorobienia sobie przy różnych, niezbyt skomplikowanych, zleceniach CAD i CAE. Przy odrobinie szczęścia wystarczy na przyzwoitą premię.
  25. Ponadprzeciętne zarobki po studiach? Zdecydowanie nie w tym kraju. Chociaż energetyka jest całkiem dobrym wyborem i może stanowić mocną konkurencję dla dosyć uniwersalnej mechaniki i elektrotechniki, to prawda jest taka, że inżynierów nie brakuje, a pracodawcy nie biją się o nich. To wszystko bezpośrednio przekłada się na pensje, które w naprawdę wielu przypadkach są żenujące i nierzadko ustępują wynagrodzeniom wykwalifikowanych pracowników fizycznych. Świeżo upieczony konstruktor raczej nie może liczyć na więcej niż +/- 2k na rękę, które w dalszej przyszłości wzrośnie co najwyżej nieco ponad dwukrotnie. Oczywiście istnieją odstępstwa od tych widełek, ale to jednak one wyznaczają trendy płacowe. Zresztą, co tu więcej mówić? Średnie zarobki na popularnych stanowiskach inżynierskich (konstruktor, inż. utrzymania ruchu, inż. sprzedaży i inne) oraz poziom bezrobocia wśród absolwentów możesz sprawdzić przez wyszukiwarkę w ciągu kilku minut.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.