Skocz do zawartości

cegla

Użytkownik
  • Postów

    214
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez cegla

  1. Samo skończenie studiów niewiele daje - to dopiero początek drogi do uprawnień. Proces projektowania i wykonywania wszelkich obiektów jest też nadzorowany. Nie można zatem mówić o skrajnym niebezpieczeństwie, ale cóż - błędy się zdarzają. Tyle, że inżynierowie budownictwa mają to do siebie, że kogoś, kto popełni błąd, najchętniej by zagryźli i długo mu tego nie zapomną. To nie jest grupa zawodowa, w której takie sprawy zamiata się pod dywan na zasadzie "operacja się udała, pacjent zmarł, stoimy murem za lekarzem". Dostrzeżenie, że umiejętność zarządzania jest tu istotna, jest bardzo trafne. Tej umiejętności poświęcane są osobne przedmioty w trakcie studiów, mało tego - to może być przedmiotem osobnej specjalności (technologia i organizacja budownictwa). I fakt, praca jest odpowiedzialna - to odpowiedzialność nie tylko za przyszłych użytkowników budynku, ale też za bezpieczeństwo osób pracujących w trakcie jego wznoszenia. Zaangażowanie również jest niezbędne, bo robota wiąże się często z delegacjami, a więc weekendowymi pobytami w domu. Trzeba mieć to na uwadze, iż jeśli komuś to przeszkadza, to niekoniecznie musi rezygnować z budownictwa, ale ogranicza sobie pole manewru przy wybieraniu potencjalnego miejsca pracy/stanowiska.
  2. Ta zasada nie obowiązuje, gdy na dany kierunek trzeba zdać egzamin wstępny z rysunku.
  3. Starczy, nie starczy - to zależy od progu punktowego na danej uczelni, a ten zależy od ilości absolwentów i poziomu ich matur. To, że jest punktowana matura podstawowa nie oznacza, że wystarczy, żeby się dostać. Jeśli uczelnia nie publikuje progów punktowych z zeszłych lat, to możesz napisać maila do dziekanatu lub komisji rekrutacyjnej z prośbą o jego podanie - może akurat się uda uzyskać jakieś informacje. Przemyśl jeszcze wybór tego kierunku, jeśli jesteś na bakier z matematyką i fizyką. W kwestii tego drugiego przedmiotu - dobrze byłoby, żebyś nie czuła obrzydzenia na myśl przynajmniej o wybranych działach, które wiążą się z ZiIP i co w związku z tym: będą na nich przedmioty z nich wynikające. Miej na uwadze, że to nie jest czyste zarządzanie, ale raczej taki miks zarządzania z mechaniką i budową maszyn. Koniecznie przejrzyj karty przedmiotów z wrzuconego przez Ciebie linka i zastanów się, czy jesteś w stanie przebrnąć przez przedmioty typu: podstawy techniki, mechanika stosowana, materiałoznawstwo, podstawy metrologii, maszynoznawstwo... Jeśli nie, to na Twoim miejscu poszłabym może w kierunku zarządzania z nastawieniem bardziej na aspekt ekonomiczno-finansowy, o ile tam nie odstraszy Cię matma.
  4. Patrząc z innej strony: po co ograniczać się do studiów wojskowych, gdy można mówić o mundurowych? SP też ma swoją uczelnię wyższą: http://www.sgsp.edu.pl/
  5. Nie wiedziałam, że te studia są płatne - myślałam, że też są darmowe. Ciekawe, czy można to sobie odbić jakoś stypendiami...
  6. Autorze, a nie rozważałeś studiów poza granicami Polski? Podobno całkiem dużo Polaków niemogących się dostać na medycynę u siebie w kraju - startuje na nią na Ukrainie i w Rosji, niby łatwiej się dostać. Zastanawiam się, czy to czasem nie na takiej zasadzie, jak tworzenie specjalnego limitu miejsc dla obcokrajowców w Polsce...
  7. cegla

    Cześć :)

    Jak przeczytałam o florystyce, to pomyślałam o ogrodnictwie, albo architekturze krajobrazu - to drugie w sumie łączy się też z aspektem artystycznym. W kierunki innych architektonicznych jeszcze: architektura wnętrz, albo architektura i urbanistyka (tyle, że tu musiałabyś sobie radzić też w miarę z matematyką i fizyką - głównie z mechaniką, mechaniką płynów, akustyką, termodynamiką). Na myśl przychodzi mi też wzornictwo - tyle, że nie wiem, na ile za okolicę Gdańska uznajesz Koszalin str. 39: http://www.tu.koszalin.pl/ckeditor_assets/attachments/135/informator_2012-2013.pdf Jeśli dobrze radzisz sobie z angielskim, to może jakieś studia po angielsku? Albo wyjazdy w ramach programu typu Erasmus w trakcie studiów? I z ciekawości - czemu nie ASP?
  8. Jest to nowy kierunek prowadzony przez UP w Poznaniu: http://rekrutacja.puls.edu.pl/?q=content/nowy-kierunek-studi%C3%B3w-%E2%80%93-in%C5%BCynieria-i-gospodarka-wodna Ten kierunek o charakterze techniczno-przyrodniczym wydzielony został z inżynierii środowiska. Związany jest on z m. in. budownictwem wodnym (jednak w przeciwieństwie do budownictwa i inżynierii środowiska nie umożliwia on na chwilę obecną zdobycia uprawnień do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie!), nawadnianiem i odwadnianiem, inżynierią rzeczną, ochroną przed powodzią, czy z odprowadzaniem ścieków.
  9. Pamiętaj jednak, żeby rozsądnie podejść do wyboru specjalności. Zarządzanie jest kierunkiem, który sam w sobie może nic nie dać, jeśli ktoś tak naprawdę nie wie, czym zarządzać. Jego elementy powinny znaleźć się na wielu innych kierunkach, czasem nawet są (np. na budownictwie są osobne specjalności związane z zarządzaniem w budownictwie); zarządzający, który nie wie, czym tak naprawdę zarządza, nie sprawdzi się na dłuższą metę.
  10. Ja zawsze chodziłam pieszo, nie lubię jeździć rowerem po mieście. Jednak jak ktoś mieszka na drugim końcu miasta, niż ma uczelnię, to jednak lepszym rozwiązaniem jest dla niego raczej komunikacja miejska
  11. A nie bierzesz pod uwagę roku przerwy na naukę rysowania, a następnie studiowania np. wzornictwa?
  12. Studia zamawiane nie gwarantują otrzymania pracy - to tak nie działa. Takie jest pobożne życzenie twórców systemu, ale niekoniecznie ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości. Uczelnie nie podpisują w związku z tym programem umów z firmami gotowymi przejąć absolwentów, tylko dają stypendia. Jeśli chodzi o gwarancję pracy, to to dają np. niektóre staże/praktyki odbywane w trakcie studiów. Są firmy, które przyjmują stażystów/praktykantów i jeśli się oni sprawdzą - dają im gwarancję zatrudnienia w przyszłości, gdy skończą studia, o ile będzie wtedy dostępne dla nich stanowisko. Czasem wiąże się to z tzw. stypendium lojalnościowym od przyszłego pracodawcy. Ciekawym rozwiązaniem dotyczącym pracy są też studia dualne, które są w zasadzie połączeniem pracy i studiowania. Odbywać się to może w różnych systemach - np. jeden tydzień na uczelni, jeden w pracy; część tygodnia na uczelni, część w pracy; lub po prostu jako znacznie zwiększona ilość praktyk. Uczelnie wówczas mają podpisane porozumienia z firmami, które przyjmują studentów na stanowiska związane z ich studiami. Przydział studentów do pracodawców może odbywać się na zasadzie zwykłych procedur rekrutacyjnych, jak do każdej innej pracy. Niekoniecznie wiąże się to z automatycznym dostaniem pracy po studiach, ale jeśli ktoś się sprawdzi i będzie dla niego etat, to czemu by nie? A nawet jeśli się ktoś nie załapie, to zawsze ma już co wpisać do CV. To jednak to coś innego, niż program kierunków zamawianych, podobnie jak staże/praktyki opisane akapit wyżej. Co do wysokości stypendium na kierunku zamawianym - niekoniecznie wystarczy na utrzymanie się, bo rozgłaszane powszechnie 1000 zł nie zawsze wynosi aż tyle, bo czasem stypendia są stopniowane zależnie od średniej (a wcześniej - od wyników rekrutacji). Jednak oprócz tego jednak wciąż funkcjonują stypendia socjalne oraz rektora (chociaż te ostatnie w niewielu miejscach przyznawane są już na 1. roku); można też starać się o przyznanie kredytu studenckiego. Trzeba po prostu doczytywać na stronie uczelni, jakie to będą kwoty i ile osób może je otrzymać, żeby nie założyć z góry "starczy mi na życie", a potem rozczarować się i wracać do domu z powodu braku środków finansowych na utrzymanie się. Nie mniej jednak, jeśli uda się człowiekowi załapać - jakakolwiek kwota by to nie była - to zawsze jakieś ułatwienie. Ważne jest też to, że stypendia na kierunkach zamawianych niekoniecznie są przyznawane automatycznie! Niekiedy warunkiem koniecznym jest złożenie wniosku. Trzeba sprawdzić procedury przyznawania stypendium, bo czasem niezłożenie wniosku przez Ciebie może spowodować, że dostanie je osoba z gorszymi wynikami z matury/średnią, a Ty nie będziesz mogła się odwołać.
  13. Wątków powstała już tutaj cała masa. Niektórzy ich autorzy zapominają chyba o jednej, dość istotnej rzeczy: nie ma uniwersalnej drogi prowadzącej do sukcesu zawodowego. Nie można powiedzieć "idź na kierunek X, po tym pracodawcy będą Cię po stopach całować, nawet jak nie ogarniasz tematu". Nie może tego tym bardziej powiedzieć student, który dopiero co rozpoczął swoją przygodę ze szkolnictwem wyższym i nie ma rozeznania odnośnie rynku pracy. Nie słuchajcie bajek o przyszłościowych kierunkach, jeśli nie są poparte żadnymi danymi. Modne ostatnio "idź na politechnikę, tylko po tym jest praca" - głoszone przez dziennikarzy, którzy wedle własnych teorii sami powinni być bezrobotni - częściowo napędzone jest faktem, iż na uczelnie techniczne było mniej chętnych, niż miejsc. Na niektóre wciąż jest, bo wszelkie akcje typu "Dziewczyny na politechniki" pchnęły jeszcze więcej ludzi na te bardziej popularne kierunki inżynierskie, które nadal przychodzą jako pierwsze na myśl niezdecydowanym na nic konkretnego, a kierujących się przede wszystkim zasadą "byle na co, byle na politechnikę". Ktoś powie, że kierunki zamawiane o czymś świadczą. Owszem, świadczą - to konkurs dla ludzi umiejących pisać ładne wnioski, które pozwolą się uczelni zakwalifikować do programu. Zadajcie sobie trudu i przejrzyjcie listę uczelni oraz kierunków. Nie macie do nich żadnych zastrzeżeń? Wątpię. Dodatkowo stypendium za kierunek zamawiany jest kiepską motywacją z innego powodu: podczas rekrutacji nie wiecie, czy dostaniecie to stypendium. To jednak nie jest największym problemem. Pół biedy, gdy stypendium dostaje znaczna część roku. Gorzej, gdy okazuje się, że jest to np. 15 osób na roku obejmującym 400 studentów, nieprzyznawane na całe studia, ale na jeden semestr, z koniecznością walki o nie przez cały czas. Jeśli zatem dla kogoś głównym powodem wyboru jest perspektywa otrzymania pieniędzy, niech przynajmniej zorientuje się, na ile realne jest, że je dostanie. Jak widać zatem - do wyboru kierunku należy podchodzić świadomie, a nie polegać tylko na historiach stworzonych przez ludzi, którzy często nie mają pojęcia o tym, o czym piszą. W jaki sposób zatem podejść do wyboru kierunku? Po pierwsze - czy wiesz, co w ogóle możesz studiować? Zastanów się, ile znasz kierunków studiów. Potrafisz wymienić co najmniej 20? I jakich? Tych, które wymieni Ci każdy z ulicy, czy wiesz coś więcej, bo próbowałeś kiedykolwiek przeglądać oferty uczelni? Bo jeśli tego nie zrobiłeś, to koniecznie się za to weź. Jak bowiem wybrać kierunek, gdy nie wie się, co jest do wyboru? Jeszcze do niedawna uczelnie mogły tworzyć jedynie kierunki o ściśle określonych nazwach - lista tych kierunków znajduje się np. tutaj: http://www.jakosc.uj..._13.06.2006.pdf Być może zaskoczyła Cię już ta lista (wiedziałeś, że można studiować jazz i muzykę estradową?), a to przecież dopiero początek. Dlaczego? Zacznijmy od tego, że dodatkowo uczelnie mogły różnicować kierunki między sobą m. in. poprzez wprowadzanie specjalności. Teraz nie jest to jednak ograniczenie: uczelnie mogą od niedawna tworzyć kierunki o dowolnych nazwach! Koniecznie zatem przejrzyj oferty uczelni, które bierzesz pod uwagę. Patrz nie tylko na nazwy kierunków, ale i dostępnych specjalności oraz czytaj ich ogólne opisy - to pozwoli Ci zrobić wstępną selekcję i stworzyć listę tego, co dalej będziesz brać pod uwagę przy poszukiwaniu bardziej szczegółowych informacji. To na razie początek informacji, które chcę Wam przedstawić. Już wkrótce napiszę jeszcze między innymi: Po drugie - z jakimi przedmiotami sobie radzisz? Po trzecie - w czym jesteś dobry? Po czwarte - jakich informacji szukać dalej? Po piąte - czy wiesz, co można robić po danym kierunku? Opiszę również krótko to, jak ja wybrałam studia oraz czym się po nich zajmuję i jakie są moje dalsze plany związane z edukacją oraz życiem zawodowym. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące budownictwa lub np. działów z fizyki, z którymi wiążą się inne kierunki techniczne, albo jakiekolwiek inne pytania związane ze studiami, to piszcie
  14. Czasem w ramach jednej politechniki jest i transport, i logistyka. Na mojej uczelni było dość mocno widać różnicę między tymi kierunkami, bo transport miał sporo wspólnych przedmiotów z mechaniką.
  15. To będzie zależało od poziomu ludzi, z którymi studiujesz 1. kierunek. Zwolnione może być chyba 5 albo 10% najlepszych studentów. Na jednej uczelni będzie to 4,95, na innej 3,90
  16. Jak się dostaną, to są Mają nawet trochę inne testy sprawnościowe.
  17. Są mało popularne, bo jest na nie mało miejsc w odniesieniu do miejsc na studiach cywilnych A robienie od razu studiów nie jest jedyną opcją, bo można też skończyć je cywilnie i później udać się na studium oficerskie.
  18. Uważasz, że powinien być przymus studiowania jedynych słusznych kierunków? To powiedz, po czym praca jest na 100% i w dodatku na bank zgodna z oczekiwaniami kandydata na studia - pomijając seminarium duchowne. U mnie czynnikiem decydującym był pewien motyw przewodni, który łatwo wychwycić z listy kierunków, jakie brałam pod uwagę: logistyka (dość szybko odrzucona), transport i budownictwo drogowe. Wybór padł na to ostatnie, ale zawodowo choć zajmuję się budownictwem, to już zdecydowanie nie drogowym, bo w trakcie studiów zainteresowało mnie co innego
  19. Czemu na studia techniczne jest tylu chętnych? Bo niby po nich jest taka rewelacja, miód i w ogóle? Nie. Bo trzeba zapędzić ludzi na politechniki, na które chętnych było mniej, niż miejsc, a uczelnie bez studentów to tak niezbyt Pomijając już fakt, co w tym momencie uważasz za kierunki humanistyczne, skoro dalej piszesz nawet o ekonomii... Jak o samą ekonomię chodzi, to to kwestia kiepskich studentów po prostu. Człowiek pięć lat się uczy o mechanizmach rynkowych, po czym nie umie się na rynku pracy odnaleźć - przespał pięć lat jak nic Absolwentów kierunków humanistycznych/społecznych/pedagogicznych/itp. jest dużo, bo dużo jest uczelni prowadzących te kierunki. A tych jest dużo, bo to kierunki tanie do otworzenia - łatwiej ściągnąć samą kadrę do budynku, niż kadrę, a potem tworzyć nowy budynek z laboratoriami i go wyposażać, gdy nie chodzi o wstawienie kilku komputerów, tylko np. kolekcji silników, czy budowę chłodni. Nie jest jednak powiedziane, że po tym na pewno nie ma pracy, bo jak ktoś tak twierdzi, to bazuje tylko na historyjkach dziennikarzyn, które wedle własnych teorii powinny stać w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych Częściej to kwestia bezmyślności przy wyborze, brak pomysłu na siebie (nawet w takim sensie: gdzie mogę po tym kierunku pracować? na jakich stanowiskach? jakie umiejętności będą mi potrzebne? z absolwentami jakich innych kierunków przyjdzie mi konkurować), ba, brak nawet podstawowej wiedzy, co to za kierunek, jakich rzeczy będzie się człowiek na nim uczył; potem przychodzi kilka lat "studiowania" według planu minimum - zdawanie przedmiotów i nic poza tym; a potem wielkie zdziwienie, że pracodawcy nie padają absolwentowi do stóp.
  20. Limit dotyczy poprawiania matury w przypadku, gdy się jej nie zdało - wtedy jest tylko pięć lat na poprawianie niezdanych przedmiotów; potem trzeba pisać wszystko od nowa.
  21. Nie zawsze. Na uczelni, na której kończyłam I stopień studiów, gdybym chciała iść tam na magisterkę - to łatwiej byłoby mi się dostać na dzienne, niż na zaoczne :>
  22. Podobno rozstrzygnięciem problemu osób niebędących pewnych, czy wybrać medycynę, czy prawo, jest to, czy ich rodzice są lekarzami, czy prawnikami Prawdziwy problem zaczyna się, gdy jedno jest lekarzem, a drugie prawnikiem. Kiedyś będąc na UM w Poznaniu jakiś chłopak sprawiający wrażenie po sposobie mówienia dość zdziecinniałego, absolwent stomatologii jak wynikało z rozmowy z jakąś prowadzącą ze studiów, opowiadał tej pani, że pracuje, u rodziców i jego siostra teraz też studiuje dentystyczny Tak szczerze mówiąc w otoczeniu najbliższych znajomych nie kojarzę osoby, której rodzice wybraliby kierunek. Co najwyżej tym mniej skłonnym do podjęcia decyzji i nieszukającym za bardzo informacji rodzice podsuwali jakieś propozycje.
  23. Jedyne, co mi przychodzi na myśl, to określenie przez uczelnię maksymalnej kwoty ze stypendiów, jaką może wyciągnąć jedna osoba. Rektora rzadko kiedy jest na 1. roku, socjalne jest od 1. W kwestii wyboru osób otrzymujących stypendium - radzę się upewnić, czy czasem nie trzeba wniosków składać (bo niekoniecznie jest z automatu dla najlepszych - bo może dla najlepszych, ale spośród składających o nie wniosek) i czy te 50 osób to z jednego roku, czy ze wszystkich roczników... ewentualnie czy rzeczywiście każdy dostaje 900-1000 zł, czy jest to dość drastycznie stopniowane Chcesz zmienić kierunek z powodu stypendium? Jeśli '90 to Twój rocznik urodzenia, to zapewne jesteś na 3. lub 4. roku studiów. Jeśli czwarty, to mogłeś zdążyć zacząć już magisterkę, a wtedy warto jeszcze poczytać o płatnym drugim kierunku.
  24. Moim zdaniem trzeba po prostu w miarę wcześnie szukać. Inaczej się patrzy na praktykanta-studenta, a inaczej na absolwenta, który chce się złapać czegokolwiek, bo jego CV to tylko studia. Czasem to też jest kwestia tego, gdzie się szuka - czasem lepiej szukać w mniejszych firmach, gdzie o przyjęciu decyduje branżowiec, a nie HR-owiec. Nie zawsze warto się od razu rzucać na nie wiadomo co. Skanska chyba po prostu najbardziej się promuje, ale to nie jest jedyna firma oferująca coś typowo dla studentów lub świeżych absolwentów. Praktyki z możliwością zatrudnienia po nich mają również inne firmy. A po automatyce jak sprawa wygląda? Bo znam elektroników i informatyków, raczej są zadowoleni; mechanicy i mechatronicy gorzej. Zresztą czasem te same stanowiska dla absolwentów tych kierunków bywają wspólnymi obiektami zainteresowania... Pewnie zależy też trochę od specjalności.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.