Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! Nie znalazłam w szukajce odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, więc postanowiłam założyć nowy temat. Skończyłam studia filologiczne pierwszego stopnia i bardzo zależy mi, aby rozpocząć Lingwistykę stosowaną na UW. Wiem, że jest wymagany egzamin. I tyle. Na tym moja wiedza się kończy. Zresztą, na IRK też niewiele piszą na temat rekrutacji. Chciałabym jednak się dowiedzieć, jak dokładnie wygląda egzamin z tłumaczenia. Słyszałam tylko, że jest to tłumaczenie tekstu z danego języka (w moim przypadku z hiszpańskiego) na polski i trwa 90 minut. Jedni mówili mi, że jest to tłumaczenie artykułu i, że można mieć ze sobą słownik. Nadal mam wrażenie, że to wiedza, która niezbyt wiele mi daje. Może jest tu ktoś na forum, kto miał do czynienia z tym kierunkiem na Uniwersytecie Warszawskim i podzieli się ze mną jakimikolwiek informacjami, nie tylko na temat egzaminu. Byłabym bardzo wdzięczna!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A o którą lingwistykę stosowaną konkretnie Ci chodzi? O tę w Instytucie Lingwistyki Stosowanej czy o tę w Instytucie Komunikacji Specjalistycznej i Interkulturowej? Dzienne czy zaoczne? O tej pierwszej coś wiem, o drugiej nie, bo za moich czasów jej jeszcze nie było. Kilka lat temu na Szturmowej mieli tylko języki specjalistyczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłaś mało informacji, bo ten egzamin to też w sumie nowość. Jeszcze nie tak dawno absolwenci lingwistyki i kierunków pokrewnych wchodzili z konkursu dyplomów (inni zdaje się na podstawie egzaminu, i to językowego, a nie z tłumaczenia, z którego zwalniał certyfikat). Ale podobne egzaminy były organizowane jako wstępne na podyplomowe i na zakończenie warsztatów tłumaczeniowych dla studentów. I one właśnie z reguły tak wyglądały. Można było mieć ze sobą i tonę słowników, a dostawało się krótkie fragmenty artykułów do przetłumaczenia na polski. Na tym na zakończenie warsztatów były zdaje się dwa artykuły na niespełna stronę, jeden bardziej specjalistyczny, drugi taki powiedzmy z jakiegoś tygodnika opinii (z angielskiego ten drugi był gorszy,bo wybierała go babka od kultury, która miała zamiłowanie do nietypowych idiomów i nowych słów stworzonych na potrzeby opisania jakiegoś aktualnego zjawiska, których nie znajdziesz w słowniku; nie wiem, jak z hiszpańskiego). Generalnie przede wszystkim będzie oceniane, czy zrozumiałaś tekst i oddałaś znaczenie bez pomijania czy przekręcania czegokolwiek. Druga rzecz to warstwa językowa. Na lingwistyce licencjackiej jest stylistyka języka polskiego, nie wiem, czy Ty coś takiego miałaś. Filolodzy obcy mają niestety tendencję do robienia błędów, które znajdziesz w artykułach typu "50 błędów językowych najczęściej popełnianych przez Polaków", kalkowania pewnych struktur. Takie rzeczy też będą punktowane. Będą to oceniali Twoi przyszli wykładowcy, więc pewnie będzie też jakiś element subiektywny, czy Twój tekst im się po prostu spodoba. Słowem, musisz po prosu tam pójść i przetłumaczyć ten tekst najlepiej, jak potrafisz. Rozumiem, że z języka, który wybierasz jako drugi, masz jakiś certyfikat? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie miałam na studiach licencjackich tego przedmiotu. Studiowałam filologię hiszpańską w Łodzi, która była połączona z językiem angielskim, więc miałam zajęcia z angielskiego, z kultury i historii Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Taka namiastka filologii angielskiej. Na trzecim roku pisaliśmy egzamin na poziomie C1, który ma być dowodem na znajomość języka. Ten poziom powinien być zawarty w dyplomie, tak przynajmniej nam mówiono w informatorach przed studiami, ale okazało się, że dyplom mówi, że posiadam znajomość języka na poziomie „minimum B2”. Co ciekawe, każdy ma to w swoim dyplomie i dla każdego jest to informacja sprzeczna niż ta, którą mamy w usosie w rubryce egzaminu. Z tego powodu mogę mieć problemy z dostaniem się na te studia, bo dyplom mówi, że znam angielski na B2, usos zaś, że na C1. Niestety nie mam certyfikatu, co by ułatwiało ten dylemat. Co do tej stylistyki języka. Nie mieliśmy zbyt wiele ogólnych przedmiotów. Większość była skupiona jednak na hiszpańskim i angielskim. Mieliśmy literaturoznawstwo, jezyzkoznawstwo i to tyle, co miało coś wspólnego z językiem polskim (przynajmniej język wykładowy był nasz). Jedyny przedmiot, który miał coś wspólnego z tłumaczeniami to był semestr traduktologii, po którym miałam seminarium licencjackie z tłumaczeń, dzięki któremu pisałam pracę o ocenianiu tłumaczeń audiowizualnych w filmach Almodóvara. Duzo teorii było w tym przedmiocie, mało praktyki. Jedyne doświadczenie z językiem polskim mam w postaci czytaniu ksiazek o nim, o gramatyce i o tym jak wypada pisać, jak odmieniac, jakich błędów sie wystrzegać. W ten sposób staram się przygotować do tego egzaminu i nauczyć się na nowo języka polskiego, ponieważ przez te studia niestety języki obce zaczęły wypierać myślenie w języku ojczystym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, scorsesed napisał:

przez te studia niestety języki obce zaczęły wypierać myślenie w języku ojczystym. 

To bardzo częsta przypadłość, wielu na nią cierpi (na co dzień sprawdzam tłumaczenia, więc się napatrzyłam).

 

Może zadzwoń do komisji rekrutacyjnej i zapytaj o ten dyplom? Szkoda by było zachodu, żebyś wzięła udział w całej rekrutacji, a potem miała zostać odrzucona z powodu tej głupiej formalności. Swoją drogą to nieładnie was załatwili na uczelni tym wpisem o B2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





  • Wypowiedzi z ostatnich 10 dni

    • Miłośników konsoli PlayStation może kusić wymiana wersji podstawowej na odchudzoną PS5 Slim. Czy taka wymiana jest warta zachodu? Warto pamiętać, że różnice pomiędzy tymi dwoma modelami są naprawdę nieduże. Jedyną istotniejszą zmianą jest pojemność dysku. Jeśli więc brakuje Ci gigabajtów, wymiana PS5 na PS5 Slim może być dobrą opcją.
    • o siema też się tam wybieram ogółem to widziałem post na facebooku o tej tematyce i zauważyłem dobrą odpowiedź  (tl dr zawsze możesz się przepisać)   "1. Weź pod uwagę, że studiuj matmę w liceum jest INNA niż na studiach.  2. Weź pod uwagę, że studiuj matmę na msemacie, mimie jest ZNACZNIE TRUDNIEJSZA(co nie znaczy, że lepiej prowadzona) niż na ekonomii. Niemniej jednak uważam, że jest ciekawsza. 3. Weź pod uwagę, że de facto studiujesz matmę i ekonomię, co oznacza mniej więcej dwa razy więcej przedmiotów, i dwa razy więcej przedmiotów w sesji, i czas na dojazdy.  4. Weź pod uwagę, że studia te dają możliwość zdobycia dwóch dyplomów z dwóch dość prestiżowych udziałów.  5. Weź pod uwagę, że po i na tych studiach będziesz miał (na ogół) średnią nie większą niż na studiach pojedynczych, co ma znaczenie a) przy stypendium b) przy rekrutacji na magisterkę, na każdy wydział mim i wne nie ma znaczenia czy ukończyłeś je czy zwykłe studia na wne, mimie, czy na innej równoważnej uczelni(są tam wymogi akredytacyjne i przedmiotowe). 6. Weź pod uwagę, że będziesz musiał, jeżeli zajdzie taka konieczność dogadywać się z dwoma dziekanatami, pisać dwie prace w jednym roku- co moim zdaniem nie jest najlepszym pomysłem. 7. Niewątpliwie weź pod uwagę, że będziesz na większej liczbie przedmiotów i dzięki temu poznasz interesujących ludzi.  8. Weź pod uwagę, że w każdym momencie możesz zrezygnować i przejść na jeden z tych dwóch etapów.  9. W teorii należysz do obu wydziałów, ale w praktyce każdy stara się zastosować teorię spychologii i na ekonomii nie ma lżej, za to na matematyce (przez wzgląd na to, że wiele osób opuszcza ten zacny kierunek (tzn. msemat => ekonomia), traktuje się nas jako takich pół... matematyków, daje się gorszych ćwiczeniowców(na pierwszym semestrze tak było oraz tworzy przedmioty specjalnie, dla msematu, algebra dla msem i statystyka dla msem, gdzie ta ostatnia była raczej średnio prowadzona dwa lata temu, może coś się zmieniło.  10 Podsumowując tak msemat to ciężki kawałek chleba, który zdają się doceniać tylko pracodawcy, lub sami absolwenci. Moim zdaniem warto pójść i albo wytrzymać jeden semestr, albo do pierwszych kolokwium z algebry i analizy, tutaj łatwiej się przenieść przepisać i tak dalej."       w sumie to odpowiedź już po złożeniu papierów to pewnie wypełniłaś już deklarację ale może ci pomoże
    • Hej, dostałam się na Miedzykierunkowe studia ekonomiczno matematyczne i na Kierunek ekonomia, finanse I rachunkowosc, informatyka I ekonometria na uw. Nie wiem co wybrać, na początku myślałam o msemat, ale po przeczytaniu opini na forum zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno dla mnie.   Zamierzam pracować a poziom i ilość godzin jest trochę przytlaczajaca. Warto iść na miedzykierunkowe czy lepiej odpuścić sobie i wybrać drugą opcję?
    • Hej, jeśli ktoś tutaj z forumowiczów mieszka w ZS i potrzebuje jakiegoś serwisu komputerowego, bądź pomocy przy odzyskiwaniu danych albo sieciach to z własnego doświadczenia mogę polecić https://serwis.eu/.
  • Najpopularniejsze tematy na forum

×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.