Skocz do zawartości
Łukasz

Wybory do Europarlamentu 2014

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku miesięcy trwa kampania wyborcza w najlepsze. Kandydaci pokazują nam jakimi są filantropami, jakie mają sukcesu, co zrobią dla nas, naszego regionu. Niestety w tym samym czasie nałożyła się akcja dziennikarska wyłapywania głupot polityków. Okazują się, że nikt z kandydatów nie zna języków obcych, nie wiedzą, czym jest Parlament, Komisja, nie mówiąc już o konkretnych rolach. Co więcej kandydaci z mojego regionu to osoby bardzo słabo z nim związane, a Pan Minister Rostowski nie zna nawet nazwy miasta, z którego kandyduje, drugą osobą na liście jest Otylia Jędrzejczak. Propozycje partii opozycyjnych wcale nie są lepsze z wyjątkiem kilku nazwisk godnych bycia wybranymi to listy wyborcze to wielka farsa, co więcej te godne nazwiska często mijają się z moimi poglądami politycznymi. Pójdę na wybory, ale bardziej dlatego, że czuję się odpowiedzialny niż dlatego, że chciałbym zagłosować na konkretnego kandydata. 

A Wy?

Idziecie czy nie idziecie na wybory?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wybory iść trzeba choćby po to, żeby nie oddać swojego głosu innym. Niestety jest problem z wyborem odpowiedniego kandydata i to właściwie wszędzie. Głównym problemem jest kampania wyborcza nijak nawiązująca do problematyki Unijnej. Kandydaci mówią takie rzeczy jakby kandydowali na Wiejską po prostu. Możemy oczywiście obruszyć się na taką ignorancję ale wynika ona niestety z ignorancji samych wyborców kompletnie nie zainteresowanych rzeczywistymi możliwościami PE i tym co tak naprawdę ich kandydat będzie w wym parlamencie robił .... poza zgarnianiem kasy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że wybory do europarlamentu to strata czasu, jeśli nie popieramy w 100% żadnego kandydata. Ostatecznie i tak wszyscy kandydaci nic nie zrobią, więc fundowanie komuś wysokiej pensji to, jak dla mnie, głupota. Oddawanie głosu na kandydata z PO tylko dlatego, że nie chcemy wygranej PiS to przykład czegoś więcej niż tylko głupota, ale nie będę używał niecenzuralnych słów.

 

Jeśli ktoś jednak myśli, że zwycięstwo partii X lub partii Y coś zmieni, to przykro mi bardzo, ale myli się. Jedyne wybory, które mogą cokolwiek zmienić, to wybory do Sejmu.*

No chyba, że w najbliższym czasie Polski Sejm zostanie rozwiązany. Granic już nie mamy, więc po co nam sejm?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nigdy nie oddałem głosy na kandydata z którego poglądami zgadzałbym się w 100 %. Gdyby to było 80 % to byłbym już zadowolony. Nie uważam jednak, że zmarnowałem głosy i czas. W końcu prędzej można spotkać idealną kobietę niż idealnego polityka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idealni politycy już nie żyją niestety - ostatnim w Polsce był Roman Dmowski. Później nastał czas miernot, które w cywilizowanych państwach mogłyby pracować wyłącznie na stanowisku "specjalisty utrzymania czystości powierzchni płaskich"... ewentualnie zostać elektrykami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie można niczego zmienić, to nie warto również marudzić. Polska nie jest krajem demokratycznym. Unia Europejska również nie ma nic wspólnego z demokracją. Ta panuje jedynie w Szwajcarii, gdzie wszystkie, nawet najbardziej marginalne decyzje, podejmowane są przez obywateli na lokalnych głosowaniach i referendach. Rząd jest jedynie ozdobą, a rzeczywista władza jest w rękach społeczeństwa. W Polsce władza jest w rękach tych, którzy dopchali się do koryta lub mają wystarczające środki finansowe, żeby do tego koryta się dopchać.

 

Parlament Europejski jest natomiast wielkim korytem, przy którym chcą zebrać się wszyscy. Im większe koryto, tym więcej jedzenia się w nim zmieści. Przekładając na nasze: duże koryto, duże możliwości, dużo pieniędzy, dużo zabawy, bardzo mało pracy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie można niczego zmienić, to nie warto również marudzić. Polska nie jest krajem demokratycznym. Unia Europejska również nie ma nic wspólnego z demokracją. Ta panuje jedynie w Szwajcarii, gdzie wszystkie, nawet najbardziej marginalne decyzje, podejmowane są przez obywateli na lokalnych głosowaniach i referendach. Rząd jest jedynie ozdobą, a rzeczywista władza jest w rękach społeczeństwa. W Polsce władza jest w rękach tych, którzy dopchali się do koryta lub mają wystarczające środki finansowe, żeby do tego koryta się dopchać.

 

Parlament Europejski jest natomiast wielkim korytem, przy którym chcą zebrać się wszyscy. Im większe koryto, tym więcej jedzenia się w nim zmieści. Przekładając na nasze: duże koryto, duże możliwości, dużo pieniędzy, dużo zabawy, bardzo mało pracy.

 

Brawo! Doskonałe podsumowanie niedzielnych wyborów.

 

Co do samej zasadności wzięcia udziału w tym cyrku: po co tracić na to czas? Nasz głos niczego nie zmieni, bo nawet jeśli cała Polska zagłosowałaby np. za KNP, to w Parlamencie i tak niczego nie osiągniemy. Dlaczego? Otóz dlatego, że decyzje w europarlamencie zapadają na korytarzach, restauracjach i zaciszach mieszkań i pokoi hotelowych. Każda decyzja jest gruntowanie przedyskutowana przez oficjalnych i nieoficjalnych koalicjantów danego ugrupowania. Zasada jest bardzo prosta: jeśli ktoś ma inne poglądy, chce coś zmienić to i tak niczego nie osiągnie, bo panowie, którzy są dłużej przy wspomnianym "korycie" na to nie pozwolą.

Świnie też trudno od koryta odciągnąć, więc nie wymagajmy, żeby posłowie byli bardziej ulegli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie potrafię się pogodzić z faktem, że nic nie możemy zrobić. Odnoszę też wrażenie, że to właśnie takie podejście spowodowane zmęczeniem, brakiem wiary we wpływ na losy kraju skutkuje tym właśnie. Takie błędne koło. Bo skoro na wybory nie chodzi większość racjonalnie myślących ludzi a decyzje pozostawiają w rękach ... reszty ;) to efekt jest właśnie taki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz głos niczego nie zmieni, bo nawet jeśli cała Polska zagłosowałaby np. za KNP, to w Parlamencie i tak niczego nie osiągniemy. Dlaczego? Otóz dlatego, że decyzje w europarlamencie zapadają na korytarzach, restauracjach i zaciszach mieszkań i pokoi hotelowych. Każda decyzja jest gruntowanie przedyskutowana przez oficjalnych i nieoficjalnych koalicjantów danego ugrupowania.

 

To w zasadzie wyjaśnia mechanizm funkcjonowania Parlamentu Europejskiego. Nawet jeśli lokalne wybory wygrają ugrupowania prawicowe, nacjonalistyczne, to i tak niczego nie osiągną, gdyż nie stworzą jednolitego frontu. Nie wyobrażam sobie, żeby polska prawica zjednoczyła się w europarlamencie np. z ugrupowaniami nacjonalistycznymi z Holandii lub Anglii, które głoszą hasła antyemigranckie, wymierzone również bezpośrednio w Polaków.

 

Reasumując: na eurowybory można iść, jeśli ktoś ma wolne popołudnie i nie ma innych, ciekawszych planów na spędzenie niedzieli. Osobiście wybiorę się raczej na ryby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że w UE demokracja kuleje jest jasne od wielu lat. Szwajcaria jest bardzo dobrym przykładem jednak tam panuje tradycyjna demokracja nazywana bezpośrednią, a nie jak w Polsce demokracja liberalna (pośrednia), która oznacza mniej więcej to, że wygrywa ten kto ma możliwość zmobilizowania większej grupy swoich zwolenników. Najczęściej głosują osoby o skrajnych poglądach, które chcą coś zamanifestować, wiec dla przykładu takie PO najbardziej obawia się frekwencji, ponieważ tylko ona może wpłynąć na ich przegraną lub zwycięstwo.

Jednak, czy mamy na tyle dojrzałe społeczeństwo, które poradziło by sobie z czystą demokracją na przykładzie Szwajcarii?  Tam jest 49 kantonów, w którym regularnie przynajmniej raz w roku przeprowadzane są referenda, pełnienie funkcji władzy jest pro bono, ehh rozmarzyłem się. 

 

Co do wyborów to Miłosz masz wiele racji, jednak nie iść na wybory a później psioczyć, że ten jest taki czy owaki. Powiem więcej skoro do wyborów chodzą osoby o skrajnym poglądach to rządzi nami demokratyczna mniejszość, która jest nam obca poglądowo. Ten fakt już daje dużo do myślenie, że jednak chyba warto iść na wybory... no trudno.

 

I jeszcze jedna kwestia w odwołaniu do Miłosza, Parlament Europejski dla polskich polityków to faktycznie jedno wielkie koryto, co więcej utrzymuje pewien byt polityczny. Trochę takie zesłanie przez władze partii na wygnanie w luksusowych warunkach:) Takie wczasy, które pozwalają utrzymać byt polityczny ale mają mały wpływ na to co dzieje się we własnej partii i kraju, czyli nie przeszkadzają władzom partii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wyboru to Miłosz masz wiele racji, jednak nie iść na wybory a później psioczyć, że ten jest taki czy owaki. Powiem więcej skoro do wyborów chodzą osoby o skrajnym poglądach to rządzi nami demokratyczna mniejszość, która jest nam obca poglądowo. Ten fakt już daje dużo do myślenie, że jednak chyba warto iść na wybory... no trudno.

 

Ja nikomu nie zabraniam wzięcia udziału w wyborach. To indywidualna decyzja każdego człowieka. Jeśli ktoś uważa, że oddanie głosu na kandydata X coś zmieni, to droga wolna - każdy ma prawo do wyrażenia swoich poglądów.

 

Uważam jednak, że wybory w XXI wieku strata czasu, szczególnie na terenie Unii Europejskiej, gdzie dba się jedynie o prawa mniejszości seksualnych, równouprawnienia, zawartość cukru w cukrze i o to, czy wędzona kiełbasa (pozdrawiam pana Wursta) jest zdrowa, czy też nie.

 

Na pocieszenie jednak dodam coś jeszcze:

1. W skład ZSRR wchodziło wiele narodów, grup etnicznych, religijnych i kulturowych. Efekt? Rozpad Związku Radzieckiego.

2. Jugosławię tworzyły zantagonizowane narody i grupy etniczno-religijne. Efekt? Krwawa seria konfliktów zbrojnych, ludobójstw i rozpad Jugosławii.

3. Unię Europejską tworzą narody i grupy etniczne, które nie posiadają żadnej wspólnej cechy. Religia? Poglądy polityczno-społeczne? Nic. Islam, który rozwija się w Europie Zachodniej jest zaprzeczeniem europejskich norm i wartości. Jaki będzie efekt?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

3. Unię Europejską tworzą narody i grupy etniczne, które nie posiadają żadnej wspólnej cechy. Religia? Poglądy polityczno-społeczne? Nic. Islam, który rozwija się w Europie Zachodniej jest zaprzeczeniem europejskich norm i wartości. Jaki będzie efekt?

 

Fundamentem UE miała być wspólnota chrześcijańsko-kulturowo-społeczna, jednak wpływ Islamu jest bardzo duży. Z czego to wynika? Na pewno przyczyn jest wiele, jednak główną z nich jest degrengolada naszych wartości, które pozwalają rozwijać się kulturze isalmskiej. Napływ imigrantów to kolejny gwóźdź do trumny fundamentów UE. Jeśli UE zgodziła by się na wstąpienie Turcji w swoje szeregi oznaczało by to faktycznie koniec pewnej epoki, co więcej byłoby to 1 państwo nie wyznające chrześcijańskich wartości w UE, a mające w niej najwięcej do powiedzenia, głównie ze względu na ilość głosów jaki by im przysługiwał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fundamentem UE miała być wspólnota chrześcijańsko-kulturowo-społeczna, jednak wpływ Islamu jest bardzo duży. Z czego to wynika? Na pewno przyczyn jest wiele, jednak główną z nich jest degrengolada naszych wartości, które pozwalają rozwijać się kulturze isalmskiej. Napływ imigrantów to kolejny gwóźdź do trumny fundamentów UE. Jeśli UE zgodziła by się na wstąpienie Turcji w swoje szeregi oznaczało by to faktycznie koniec pewnej epoki, co więcej byłoby to 1 państwo nie wyznające chrześcijańskich wartości w UE, a mające w niej najwięcej do powiedzenia, głównie ze względu na ilość głosów jaki by im przysługiwał. 

 

Fundamenty powstania Unii Europejskiej dawno już zostały zastąpione przez dziwaczne poglądy oraz bezsensowną walkę o tolerancję i równouprawnienie dla wszelkiego rodzaju dewiacji.

Efektem polityki tolerancji jest gwałtowny rozwój Islamu na terenie Francji, Niemiec, Holandii i Wielkiej Brytanii.

Tureckiego Islamu akurat najmniej się obawiam, gdyż sami Turcy nie są zbyt "pobożni". Ich wiara opiera się raczej na polskiej doktrynie "wierzący, ale niepraktykujący", co łatwo dostrzec np. w Stambule, gdzie większość meczetów stoi pusta lub modli się w nich biedota i robotnicy z państw azjatyckich, na których sami Turcy patrzą z pogardą, co niejednokrotnie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i dawno zostały zastąpione przez dziwaczne poglądy, ale to właśnie nasza wina, to my pozwoliliśmy na upadek naszych europejskich wartości. Owszem może i Turcy są mało pobożni, co głównie wynika ze współpracy z zachodem, a więc z dobrobytem. 

Jednak Turcja to drzwi na wschód, UE otwierając się na Turcję nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa granic, fala imigrantów ze wschodu zaleje właśnie Francuzów i Niemcy, w drugiej kolejności Wielką Brytanie. Dlatego te Państwa mocno zapierają się nogami przed Turcją, która jest bardzo ważnym sojusznikiem dlatego dyplomacja w tej kwestii jest bardzo ważna, zawsze Niemcy mogą powiedzieć "no my byśmy się zgodzili" ale Grecja ma prawo veta;)

 

P.S. Rozwój Islamu wśród europejczyków wynika również z pewnej mody na Islam, szczególnie wśród osób, które nie do końca go rozumieją :)

Winą też jest to o czym piszesz, czyli liberalne podejście do otwartego rynku, oczywiście rynek musi być otwarty, tylko czy aby na pewno dla osób, które w tym rynku nie uczestniczą a są w nim dla zapewnienia własnych korzyści, jak np. imigranci nie z UE?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zawsze Niemcy mogą powiedzieć "no my byśmy się zgodzili" ale Grecja ma prawo veta;)

 

P.S. Rozwój Islamu wśród europejczyków wynika również z pewnej mody na Islam, szczególnie wśród osób, które nie do końca go rozumieją :)

Winą też jest to o czym piszesz, czyli liberalne podejście do otwartego rynku, oczywiście rynek musi być otwarty, tylko czy aby na pewno dla osób, które w tym rynku nie uczestniczą a są w nim dla zapewnienia własnych korzyści, jak np. imigranci nie z UE?

 

Grecja nie ma już żadnej, realnej siły na arenie międzynarodowej. Jest bankrutem, którego utrzymują przy życiu jedynie pieniądze z UE, a mówiąc dokładniej - z Niemiec. Kto zatem będzie się przejmował zdaniem Greków?

 

Kwestię Islamu można podsumować tak: kanibalizmem ludzie też interesują się od dawna, ale to nie znaczy, że trzeba go tolerować;-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grecja nie ma już żadnej, realnej siły na arenie międzynarodowej. Jest bankrutem, którego utrzymują przy życiu jedynie pieniądze z UE, a mówiąc dokładniej - z Niemiec. Kto zatem będzie się przejmował zdaniem Greków?

 

Kwestię Islamu można podsumować tak: kanibalizmem ludzie też interesują się od dawna, ale to nie znaczy, że trzeba go tolerować;-)

Odnośnie Grecji o to własnie mi chodziło, kto ma wpływ na decyzje w Grecji? Niemcy:), a że przy okazji Grecja ma swoje powody żeby sprzeciwić się akcesji Turcji to już inna sprawa, dlatego łatwo Niemcom za pomocą mordy Grecji działać w sprawie Turków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.