Skocz do zawartości
Gość Małgośka

Bezpłatne praktyki = niewolnictwo?

Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawa sprawa. Praktyk z reguły nie odbywa świeżak z samego początku studiów, tylko osoba będąca o krok od końca, więc frazesy pracodawców w stylu "niczego nie potrafi" można włożyć między bajki. Jednak mają się one doskonale z powodu drastycznej nadreprezentacji studentów. Dzięki temu nawet firmy, które w ogóle nie planują zatrudnić absolwentów, mogą zyskać darmowych pracowników do rutynowych zajęć albo wypełnienia wakatów spowodowanych urlopami.

 

Gdyby pracodawcom rzeczywiście zależało na pozyskaniu odpowiednio wyszkolonego pracownika, to wyszliby do uczelni z propozycją organizacji praktyk z programem stypendialnym albo studiów dualnych i do tego na bieżąco rzucaliby tematy prac dyplomowych przydatnych dla firmy. Można trafić na takie oferty, ale ciągle są to wyjątki wyjątków.

 

Natomiast uciążliwość bezpłatnych praktyk dla wielu polega na tym, że wakacje często są jedynym okresem, który można przeznaczyć na zarobienie pieniędzy, więc poświęcenie tego czasu na pracę za darmo nie tylko pozbawia środków na kolejny rok, ale także wymaga zaangażowania własnych funduszy. Tym bardziej, gdy praktyki odbywa się poza miejscem zamieszkania. Od niedawna coraz więcej kierunków ma profil "praktyczny", zamiast "ogólnoakademickiego", co zobowiązuje studentów do realizacji co najmniej 3 miesięcy praktyki. Zmian poza tym brak.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele uczelni faktycznie wprowadza do kierunków profil praktyczny.

Z praktykami jest rożnie, do najlepszych firm ciezko sie dostać i prowadzą rozbudowana rekrutacje jak np TZMO w Toruniu ale po takich praktykach szansa na prace w tej firmie jest ogromna.

Inna sprawa ze sami studenci chcą tylko odbębnić praktyki i tyle. Często praca w jakieś firmie może być zaliczona jako praktyka wiec nie jest z tym tak źle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O charakterze i jakości praktyk w znacznym stopniu przesądza nastawienie firmy do praktykanta. Z własnej obserwacji mogę wyróżnić trzy różne podejścia.

 

- Firma traktuje studenta jako potencjalnego pracownika i widać, że zależy jej na przekazaniu wiedzy. Opiekun chętnie wszystko wyjaśni i zleci jakieś proste zadania, a praktyki często są płatne. Mając szczęście można nawiązać kontakt z firmą i pisać pracę dyplomową na zamówiony temat, otrzymując do tego niezbędne wsparcie. Do tej grupy zaliczają się przede wszystkim duże przedsiębiorstwa zagraniczne.

 

- Firma traktuje studenta jako darmową siłę roboczą do wykonywania prac niewymagających kwalfiikacji. Praktykant najprawdopodobniej uzupełnia kadrę wybrakowaną z powodu urlopów i/lub większej ilości pracy. Do tej grupy zaliczają się głównie polskie prywatne przedsiębiorstwa.

 

- Firma/instytucja traktuje studenta jako zło konieczne. Praktykant od czasu do czasu ma okazję wykonać zadanie z rodzaju opisanych w poprzednim punkcie albo przyglądać się pracy zatrudnionych, jednak nierzadko słyszy, że nie ma dla niego roboty i może iść do domu. Do tej grupy w pierwszej kolejności zalicza się budżetówka. 

 

Jeśli praktyki okażą się całkowicie bezużyteczne, to sprawozdanie z nich (wymagane do zaliczenia przez uczelnię) będzie po prostu przepisaniem programu, czyli w ten sposób firma/instytucja poświadczy nieprawdę. To chyba najlepszy dowód na fikcję praktyk. B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że bardzo dużo zależy od nastawienia samego praktykanta. Jednak praktyka powinna być realizowana w oparciu o konkretny program - wprowadzający studenta w przyszły zawód, a nie widzimisię firmy/instytucji. Często słyszy się, że narzekają na brak odpowiednich ludzi, ale jednocześnie nie widzą, że same przyczyniają się do takiego stanu. Dzieje się tak, kiedy praktyka jest fikcyjna, ponieważ zakład woli przyjąć studenta zamiast zatrudnić szeregowego pracownika. Nie dość, że szkoły patronackie to nieliczne wyjątki na tle ogółu, to jeszcze bezmyślnie marnuje się wszelkie okazje do wyszkolenia. 

 

Żeby nie być gołosłownym - chyba nikt nie zaprzeczy, że np. inżynierowi od utrzymania ruchu kompletnie do niczego nie przyda się praktyka polegająca w większości na lataniu na przysłowiowym mopie i pędzlu.  :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.