Skocz do zawartości
Łukasz

Przyszłość po studiach

Rekomendowane odpowiedzi

Trudności w dostaniu się do psychologa nie wynikają przynajmniej z niedoboru osób z takim wykształceniem, a przede wszystkim ze zbyt małych środków przeznaczanych na ten cel. Jeśli Polska jest w ogonie UE pod względem wydatków na zdrowie, to oczekiwanie 3 i więcej miesięcy na wizytę płatną z NFZ nie powinno dziwić. W końcu nie ma nic za darmo, więc psycholog nie będzie udzielał się charytatywnie. Natomiast wydatek co najmniej stówy za jedną ograniczoną czasowo wizytę przekracza możliwości wielu osób i w ten sposób koło się zamyka - ludzie pozostają bez wsparcia, absolwenci psychologii bez pracy. 

 

Dietetycy mają jeszcze gorzej, bo wizyta u nich to zupełnia inna kategoria. Wklepałem sobie w wyszukiwarkę cennik usług dietetyka w Gdańsku i wyszło mi, że w jednej z poradni koszt pierwszej godzinnej wizyty to 150 zł, a ceny 30-minutowych kontrolnych, w zależności od zakresu, wahają się od 60 do 200 zł. Popyt na takie usługi musi być więc mocno ograniczony.

 

Żeby nie być gołosłownym - wg danych WUP w Gdańsku zarejestrowani bezrobotni absolwenci psychologii na Pomorzu w 2013 roku stanowili 11,6% ogółu, a rok wcześniej aż 22,4%. Nie wiadomo, o ile urosłyby te liczby, gdyby uwzględniono też niezarejestrowanych oraz jaki % znalazł zatrudnienie w zawodzie. Od tamtej pory nie opublikowano już podobnego opracowania.

 

Dla porównania to samo źródło podaje, że 7,9% ogółu absolwentów kierunku lekarskiego, w tym 9,5% wszystkich kobiet kończących te studia, było zarejestrowanych w pomorskich urzędach pracy. Lekarzy też brakuje, a jednak nawet po medycynie nie musi być różowo. :huh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekarze rejestrują się masowo w urzędzie pracy po stażu a przed specjalizacją, bo specjalizacji nie można zacząć najczęściej zaraz po stażu (zależy jak szpital zatrudni), więc żeby nie mieć dziury w zatrudnieniu i żeby dostać pieniądze za ten miesiąc-dwa, rejestrują się w urzędzie. Nie ma to wiele wspólnego z bezrobociem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rejestrowanie w UP wynika z bezrobocia (a raczej potrzeby objęcia ubezpieczeniem), bo nie od dziś wiadomo, że liczba rezydentur opłacanych przez państwo jest sporo mniejsza od liczby absolwentów kierunku lekarskiego. Z kolei sektor prywatny chociaż chętnie zatrudnia specjalistów, to nie chce ponosić kosztów ich wyszkolenia. To powoduje, że część młodych lekarzy godzi się na darmową rezydenturę w ramach tzw. "wolontariatu", bo w innym razie mogą zapomnieć o pracy w zawodzie. Lekarz bez specjalizacji jest bezwartościowy. Ponieważ nie każdego stać na pracę za darmo, to zarejestrowani bezrobotni lekarze najprawdopodobniej biorą się z tych, którzy nie załapali się na płatną rezydenturę, nie mogą sobie pozwolić na bycie na czyimś utrzymaniu i nie znaleźli pracy w innym fachu - np. jako przedstawiciel medyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczba rezydentur wcale nie jest taka mała. Problemy ze specjalizacją rodzą się z tego, że lekarze chcą iść na specjalizacje tzw "intratne gabinetówki" jak okulistyka czy endokrynologia, na które rzeczywiście nie ma miejsc. Za to na zwykłe internę, chirurgię czy pediatrię miejsc jest dużo więcej niż chętnych. Specjalizacje z wolontariatu są robione właśnie przez tych, którzy się na to godzą, bo chcą koniecznie być tymi okulistami (i potem sobie odrabiają biorąc 150zł za dobranie okularów). Znam wielu lekarzy, którzy właśnie skończyli staż i zaczęli specjalizację i nikt bez pracy nie został.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiąc już o tym, że praca w trybie pozarezydenckim, czyli jak się nie dostanie rezydentury, to niekoniecznie wolontariat. Wolontariat proponują głównie duże kliniki w miastach, gdzie jest sporo chętnych. Mniejsze szpitale i większość tych na prowincji płaci na etacie często nawet więcej niż na rezydenturze się dostaje. A bez specjalizacji można pracować np. w POZ, w Nocnej Pomocy Lekarskiej, w pogotowiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczba rezydentur wcale nie jest taka mała

 

 

Czy mała to kwestia uznania. Natomiast wiarygodne źródła podają, że liczba rezydentur w wielu przypadkach przewyższa liczbę absolwentów, czyli państwo części z nich świadomie zamyka drogę do zawodu. Warto podkreślić, że koszt 6-letniej edukacji na kierunku lekarskim przekracza 200 tys. zł, co pokazuje skalę marnotrawstwa pieniędzy podatników.

 

1503-rezydentury-a-zapotrzebowanie.png

 

Województwo Łódzkie szczególnie rzuca się w oczy, bo kształci niemal 16% lekarzy w Polsce, ale oferuje tylko 6% puli rezydentur. To jest naprawdę znaczna nadprodukcja. Nadwyżkę wytwarza jeszcze Śląskie, Lubelskie, Wielkopolskie i Dolnośląskie, a zauważalny niedobór występuje w Małopolsce i Warmińsko-Mazurskiem.

 

Odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia na jedną z sejmowych interpelacji podaje, że liczba rezydentur w latach 2009-2014 wahała się od 2500 do 3500, czyli da się zauważyć lekarzy wysłanych na bezrobocie albo do pracy poniżej kwalifikacji. Nadwyżka 433 powyżej optymistycznych 3500 w odniesieniu do 3933 daje okrągłe 11%. Nie można powiedzieć, że co 9-ty bez rezydentury to jakiś margines.

 

 

 

Znam wielu lekarzy, którzy właśnie skończyli staż i zaczęli specjalizację i nikt bez pracy nie został.

 

Doświadczenia z własnego otoczenia nie przesądzają o ogóle. 

 

A bez specjalizacji można pracować np. w POZ, w Nocnej Pomocy Lekarskiej, w pogotowiu.

 

Może i można, ale w POZ i pogotowiu nie spotkałem lekarza bez specjalizacji z chorób wewnętrznych albo medycyny rodzinnej.

 

tzw "intratne gabinetówki" jak okulistyka czy endokrynologia

 

 

Do endokrynologa czeka się nawet 4 lata, więc trudno zrozumieć intencje władz ograniczających dostęp do tej specjalizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Endokrynologów nie brakuje aż tak bardzo. Brakuje poradni finansowanych z nfz. Dlatego się czeka. Prywatnie masz endokrynologa w max parę tygodni. Endokrynolodzy sami nie chcą pracować na nfz, bo im się to po prostu nie opłaca: za pacjenta prywatnego mają znacznie więcej pieniędzy niż nfz daje. 

 

Co do rezydentur, to nie za bardzo wiem, co ta tabela ma przedstawiać. Chyba tylko to, że jak człowiek ma mało punktów z egzaminu, a chce koniecznie na rezydenturę, to musi się przeprowadzić. Procenty nic nie powiedzą. Liczą się liczby. I - jak napisałam - można spokojnie robić specjalizację na etacie, czasem lepiej płatnym niż rezydentura, zwłaszcza w deficytowych specjalizacjach (jak zwykła interna czy pediatria, ale też np. psychiatria, gdzie łapią lekarzy jak mogą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczą się liczby.

 

Przedstawiłem liczby. Rezydentur jest mniej niż miejsc na studiach lekarskich oraz ich absolwentów. Dlatego też ogólne zwiększenie dostępności jest postulatem organizacji zrzeszających młodych lekarzy.

 

 

 

I - jak napisałam - można spokojnie robić specjalizację na etacie, czasem lepiej płatnym niż rezydentura, zwłaszcza w deficytowych specjalizacjach (jak zwykła interna czy pediatria, ale też np. psychiatria, gdzie łapią lekarzy jak mogą).

 

Nie za bardzo wiesz, o czym mówisz, bo wszystkie wymienione przez Ciebie specjalizacje mieszczą się w 15-nastce największych. Medycyna rodzinna to pierwsze miejsce, pediatria trzecie, choroby wewnętrzne dziewiąte, a psychiatria trzynaste. O jakim deficycie mowa? Nie istnieją natomiast specjalizacje z dermatologii i okulistyki.

 

http://www.bedacmlodymlekarzem.pl/2015/02/rezydentury-wiosna-2015-analiza/

 

Na co narzekają lekarze? A no może na to:

 

"Żeby pokazać jak bardzo mylne mogą być powyższe porównania proponuję konkretny przykład, z życia wzięty. Moje wynagrodzenie brutto na podstawie umowy o pracę w szpitalu (jestem lekarzem „dwójkowiczem” z 28 letnim stażem pracy) wynosi 4100 zł (wynagrodzenia zasadniczego) + 25 % dodatku stażowego. W sumie brutto 5125 złotych, czyli netto 3637 zł. Tyle dostałbym na konto, gdybym pracował na cały etat bez dyżurów."

 

http://www.ozzl.org.pl/index.php/13363-magia-cyfr-czyli-cud-mniemany-w-zarobkach-lekarzy-artykul-aktualny

 

"Tymczasem podane przez MZ zestawienie pokazuje, że przeciętne wynagrodzenie zasadnicze lekarza specjalisty (czyli lekarza z przeciętnie ok. 15 letnim stażem) oscyluje między 3600 a 5000 złotych i wynosi najczęściej nieco ponad 4 tys. - zauważa OZZL."

 

http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/OZZL-o-zarobkach-lekarzy-quot-klamliwa-propaganda-quot-MZ,148400,1.html

 

Dla porównania kierownik pojedynczego sklepu sieci LIDL obecnie startuje z 5000 brutto i dostaje jeszcze służbowe auto. Musi mieć tylko wykształcenie średnie i nie spoczywa na nim żadna wielka odpowiedzialność. Wobec tego porównywalna pensja doświadczonego lekarza jest kpiną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo wiesz, o czym mówisz, bo wszystkie wymienione przez Ciebie specjalizacje mieszczą się w 15-nastce największych. Medycyna rodzinna to pierwsze miejsce, pediatria trzecie, choroby wewnętrzne dziewiąte, a psychiatria trzynaste. O jakim deficycie mowa? Nie istnieją natomiast specjalizacje z dermatologii i okulistyki.

"Największych"? W jakim sensie? Tak, tych specjalistów jest najwięcej, jeśli o tym mowa, ale i jest na nich ogromne zapotrzebowanie. Chętnych jest dużo, dużo mniej niż miejsc, więc ich właśnie brakuje najbardziej. Dostanie się na specjalizację z medycyny rodzinnej czy interny to pikuś, bo tych lekarzy brakuje. Ilu potrzeba internistów czy pediatrów, gdy te oddziały, często duże są w każdym szpitalu, w mieście czy w powiecie, a ilu okulistów.

 

A co do zarobków, to są jakie są, to też temat do dyskusji, ale nie o tym mówiliśmy. Mowa była o bezrobociu wśród lekarzy, które, jak chcę udowodnić, nie istnieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcecie sobie porozmawiać na ten temat załóżcie osobny wątek w dziale medyczne bo użytkownika z tego tematu nie wiele to interesuje

 

A czy można prosić o wydzielenie offtopu z tego wątku?

 

 

 

"Największych"? W jakim sensie?

 

Kłania się czytanie ze zrozumieniem

 

 

 

A co do zarobków, to są jakie są

 

 

 

Mowa była o bezrobociu wśród lekarzy,

 

Tutaj też kłania się czytanie ze zrozumieniem.

 

Gdyby rzeczywiście zasięg bezrobocia i pracy poniżej kwalifikacji wśród absolwentów tzw. medycyny oraz lekarzy ze względnie niewielkim doświadczeniem zawodowym były równe lub bliskie zeru, to obie te grupy nie miałyby dosłownie żadnych powodów do narzekania.

 

W obliczu rażącego deficytu pracowników, pracodawca musiałby zaakceptować oczekiwania zatrudnionego, ponieważ jego odejście groziłoby np. utratą możliwości czerpania zysków z prowadzonej działalności. 

 

I tak oto skutki niedoboru pracowników można dostrzec w ofercie dla operatora walca drogowego z prowincjonalnego Sandomierza, któremu na start oferuje się 3500 zł, czyli równowartość - jak podaje Internet - średniej z tamtych stron. Dodajmy, że jego praca nie wiąże się z żadną większą odpowiedzialnością i nie wymaga lat nauki. Wobec tego nie dziwi, że taki robotnik w wielkich aglomeracjach może zarobić nawet 5000, a operatorzy CNC jeszcze więcej.

 

0003A0NRM72RQBF8-C116-F4.jpg

 

Powyższy wykres z opracowania Sedlak&Sedlak. Lekarze i tak mają dużo szczęścia, że większość z nich pracuje w budżetówce, która częściej oferuje stabilne zatrudnienie i lepsze warunki płacowe.

Znaczny spadek płac widać w przypadku dentystów. Liczba miejsc pracy w państwowej stomatologii jest znikoma, więc brak realnej konkurencji ze strony budżetówki spowodował, że sektor prywatny mógł zjechać z wynagrodzeniami. Gdyby Ministerstwo Zdrowia w ogóle nie opłacało rezydentur, to zarobki lekarzy byłyby jeszcze niższe, bo nie istniałaby żadna granica robiąca za płacę minimalną.

 

Biorąc to wszystko pod uwagę, kogo wg Ciebie bardziej pożądają pracodawcy? Operatorów maszyn czy lekarzy?

 

 

 

które, jak chcę udowodnić, nie istnieje.

 

Czy poruszamy się w zakresie religii, skoro swoje zdanie podpierasz dowodami słownymi? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.