Skocz do zawartości
Blue DragonFly

Kolejne opłaty dla dziennych

Rekomendowane odpowiedzi

Jeden kierunek studiów nadal jest bezpłatny, więc nie ma chyba jeszcze wielkiej "tragedii".

W USA nawet studia na państwowych uczelniach są płatne i nikt nie robi z tego powodu problemu. Moim zdaniem podstawową cechą szkolnictwa wyższego powinna być jego powszechność, która w Polsce jest mylnie łączona z takimi słowami jak: darmowy, bezpłatny, etc.

 

Dlaczego edukacja na poziomie akademickim nie mogłaby być płatna? Takie rozwiązanie ma same zalety: Budżet państwa nie miałby wielkiego obciążenia w postaci dotowania uczelni publicznych. Uczelnie stałyby się bardziej konkurencyjne, zaczęłyby inwestować pieniądze dużo rozsądniej i badania nie byłyby już wyłącznie dodatkiem do procesu dydaktycznego. Na rynku utrzymałyby się jedynie najlepsze uczelnie, których działalność badawcza i dydaktyczna stałaby na najwyższym poziomie.

Niesie to za sobą oczywiście podniesienie wymagań w stosunku do kandydatów na studia. Skończyłyby się czasy, w których osoby ledwo zdające maturę dostają się bez żadnych problemów na studia dzienne.

 

Przyznaję: jestem heretykiem, który uważa, że studia powinny być całkowicie płatne. Jedynie w taki sposób można nadrobić dystans, który dzieli nas do światowej czołówki... Bezsensowna, taśmowa produkcja kolejnych licencjatów i magistrów nie ma żadnego sensu. Gdzie znajdą oni zatrudnienie skoro ich braki w edukacji sięgają szkoły podstawowej, a na studiach jedynie udawali, że się uczą? Wyrzucić ich nie można było, bo "każdy student to dotacja z budżetu". Błędne koło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe ile osób po takiej "Rewolucji" wybierze się na studia.. B)​ 

Na studia powinni wybierać się najlepsi. Ludzie mający plany na przyszłość, których realizacja jest możliwa jedynie po ukończeniu konkretnego kierunku. Wtedy szkolnictwo wyższe będzie rzeczywiście miało sens i zacznie pełnić swoją, prawdziwą funkcję.

 

W tej chwili studia nie są przepustką do kariery zawodowej. Studia są po prostu kolejnym etapem edukacji, który trzeba zakończyć, gdyż:

a)mama kazała,

b)tata kazał,

c)babcia straszy kopaniem rowów po maturze,

d)znajomi idą.

 

Czy takie studiowanie ma sens?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W USA nawet studia na państwowych uczelniach są płatne i nikt nie robi z tego powodu problemu. Moim zdaniem podstawową cechą szkolnictwa wyższego powinna być jego powszechność, która w Polsce jest mylnie łączona z takimi słowami jak: darmowy, bezpłatny, etc

Tylko, że w USA rodzice odkładają kasę na studia dzieci, kiedy one (dzieci) są już w przedszkolu. A jak się zdaży jakaś choroba w rodzinie, jakaś tragedia? Można zapomnieć o studiowaniu. Poza tym uczenie w Stanach pracowały 150lat na osiągnięcie obecnego poziomu. Nasze szkolnictwo prywatne dopiero raczkuje.

Nie widze powodu dla którego budżet państwa nie miałby być obciążony kosztami edukacji. Jeśli rząd wydaję publiczną kasę na takie pierdoły jak nowe garniaki posłów, tablety to tym bardziej powiniem też mieć pieniądze na podstawowe wydatki m.in. edukację i szkolnictwo wyższe.

Jak dla mnie mogóby pozostać obecny podział na uczelnie publiczne i darmowe. Każdy ma wybór, każdy ma szansę. Żeby podnieść poziom nauki najpierw trzeba zminić mentalność ludzi, pokazać, że nie oceny sa ważne a to co ma się w głowie. Uczelnie powinny być bardziej nastawione na nuczanie a nie na zysk. Oczywiście to co napisałam brzmi jak naiwne mrzonki, ale warto sobie uświadomić, że istnieja kraje, w których ściąganie jest wstydem, a program nauczania na prawdę jest przydatny w życiu a nie oderwany od rzeczywistości.

Przypominają mi się opowieści mojej babci urodzonej przed wojną. Aby jej starsza siostra mogła kontynuować naukę na poziomie wyższym niż podstawowy w mieście, rodzina sprzedała kilka krów, mleko, masło... To realia przedwojennej chłopskiej rodziny, ale moim zdaniem prywatyzaja szkolnictwa wyższego może doprowadzić do sytuacji, w której rodziny będa zastawiać/ wyprzedawać swój majątek, żeby dziecko mogło się uczyć. Brak funduszy może zamknąć drzwi wielu zdolnym osobom.

Światowa czołówka? To są całkowicie inne realia (chyba za często powtarzam to słowo :P ), inne życie. W Stanach bardzo rozwinieta jest klasa średnia- właściciele małych przedsiębiorstw, pracownicy korporacji. To oni napędzają gospodarkę i ich stać na odkładanie przez połowę życia na edukację dzieci. W Polsce klasa średnia jest bardzo mała. Większość stanowią albo skrajnie bogaci albo skrajnie biedni. I tutaj też mam inne zdanie niż milosz, bo dla mnie 'powszechny' w naszych realiach znaczy 'darmowy'.

Poza tym jaką mamy gwarancję, że płatne szkolnictwo wyższe będzie szkolnictwiem na dobrym poziomie? Obecie prywatne uczelnie powstają jak grzyby po deszczu za równo w dużych miastach jak i na 'wiochach zabitych dechami'. Jednak szkoły wyższe prywatne o na prawdę dobrym poziomie w kraju możemy policzyc na palcach. Uczelnie publiczne też, ale problem w tym, że nie mamy gwarancji, że prywatyzując szkolnictwo wyższe automatycznie podniesiemy poziom nauczania. Obecne Wyższe Szkoły oferują nam kierunki typu socjologia, administracja, Kierunek ekonomia, filozofia, kultoroznastwo, czyli także przyłączają się do taśmowej produkcji licencjatów i magistrów, zawodów, po których (niestety) w Polsce z pracą słabo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to rewolucja?

Wykładowcy z samej nauką dzieci w domu nie nakarmią, a i tak te dodatkowo opłaty nie są na takim poziomie na jakim byłyby w sytuacji gdyby te wykłady prowadzone były gdzieś zupełnie poza uczelnią.

No właśnie tu sią trochę mylisz. Wykładowcy za swoje habilitacje, publiczne referaty, badania naukowe zarabiają tyle, że na podstawowe potrzeby spokojnie wystarczy, nie mowiąć już o tym, że wielu z nich ma też inne źródła utrzymania oprucz pracy na uczlni. Poza tym opłata za studia nie trafia bezpośrednio do rąk wykładowców a do budżetu uczelni/ wydziału. To, że uczelnia więcej zarobi na studentach nie musi się równać temu, że pracownicy naukowi dostaną większe wypłaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tylko, że w USA rodzice odkładają kasę na studia dzieci, kiedy one (dzieci) są już w przedszkolu. A jak się zdaży jakaś choroba w rodzinie, jakaś tragedia? Można zapomnieć o studiowaniu. Poza tym uczenie w Stanach pracowały 150lat na osiągnięcie obecnego poziomu. Nasze szkolnictwo prywatne dopiero raczkuje.

Nie widze powodu dla którego budżet państwa nie miałby być obciążony kosztami edukacji. Jeśli rząd wydaję publiczną kasę na takie pierdoły jak nowe garniaki posłów, tablety to tym bardziej powiniem też mieć pieniądze na podstawowe wydatki m.in. edukację i szkolnictwo wyższe.

Czasy, w których rodzice odkładali pieniądze na studia swoich dzieci, już dawno minęły. Było to modne (i możliwe) w latach 70 i 80-tych. Później do granic możliwości rozbudowano system pożyczek i uproszczono wszelkie procedury związane z jego przyznaniem. Warunek był jeden: status studenta. Studenci brali więc sami pożyczki, żeby móc studiować i żyć na normalnym poziomie i po zakończeniu studiów zaczynali spłacać swoje zobowiązania. Taki scenariusz trwał mniej/więcej do końca lat 90-tych. Dzisiaj amerykańscy studenci są najbardziej zadłużonymi na świecie, a amerykański rynek pracy nie jest w stanie wchłonąć wszystkich absolwentów.

Nasze uczelnie państwowe są znacznie starsze niż USA, a mimo to nie potrafią się nawet zbliżyć do nih poziomem i jakością nauczania. Wiek uczelni nie ma żadnego znaczenia.

Budżet państwa nie powinien finansować edukacji wszystkim, a jedynie najlepszym! Lepiej zapewnić idealne warunki do nauki i badań grupie np. 100 najwybitniejszych studentów niż opłacać studia 100 000 innych. M. Friedman już dawno temu mówił o konieczności likwidacji państwowej, darmowej edukacji.

 

 

Poza tym jaką mamy gwarancję, że płatne szkolnictwo wyższe będzie szkolnictwiem na dobrym poziomie? Obecie prywatne uczelnie powstają jak grzyby po deszczu za równo w dużych miastach jak i na 'wiochach zabitych dechami'. Jednak szkoły wyższe prywatne o na prawdę dobrym poziomie w kraju możemy policzyc na palcach. Uczelnie publiczne też, ale problem w tym, że nie mamy gwarancji, że prywatyzując szkolnictwo wyższe automatycznie podniesiemy poziom nauczania. Obecne Wyższe Szkoły oferują nam kierunki typu socjologia, administracja, ekonomia, filozofia, kultoroznastwo, czyli także przyłączają się do taśmowej produkcji licencjatów i magistrów, zawodów, po których (niestety) w Polsce z pracą słabo....

A jaką masz gwarancję, że szkolnictwo darmowe będzie na wysokim poziomie? Czy darmowe produkty są dobrej jakości? Czasem tak, ale... Zawsze jest jakieś "ale".

Uczelni mamy zdecydowanie za dużo, ale gospodarka wolnorynkowa bardzo szybko zweryfikuje ich przydatność i jakość. Najsłabsze upadną, a prestiżowe przetrwają. Inne z kolei połączą swoje siły i utworzą większe jednostki akademickie, które będą bardziej konkurencyjne. Państwowe szkolnictwo wyższe w Polsce jest zbyt rozdrobnione, ale to niestety efekt socjalistycznych reform za czasów Polski Ludowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsi studenci, czyli tacy, kótrzy maja najlepsze wyniki? Niestety w naszym systemie, który ściąganie uważa za bohaterstwo, student z najlepszymi wynikami to nie zawsze byłby ten, który ma największą wiedzę.

Zanim wprowadzi się opłaty za studiowanie powinno się zmienić system.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsi studenci, czyli tacy, kótrzy maja najlepsze wyniki? Niestety w naszym systemie, który ściąganie uważa za bohaterstwo, student z najlepszymi wynikami to nie zawsze byłby ten, który ma największą wiedzę.

Zanim wprowadzi się opłaty za studiowanie powinno się zmienić system.

Nie jesteś w stanie usunąć procederu "ściągania" z polskich uczelni. Pilnowanie tego należy do wykładowców. Jedni surowo karzą za ściąganie, a inni swoją postawą czasem zachęcają studentów do nieuczciwości, np. czytając gazetę na egzaminie i przerywając czasem słowami "Uwaga! Wstaję!".

 

Patrząc na ten aspekt od strony finansowej - opłaty w niczym przecież nie przeszkadzają. Żyjemy w dobie kapitalizmu, więc finansowanie z budżetu garstki uczelni jest naganną praktyką. W USA szkolnictwo wyższe nie jest wspierane z budżetu centralnego. Pieniądze płyną z kasy stanowej i to także w ograniczonym stopniu, zależnym od wielu czynników. Dlatego tamtejsze uczelnie od dawna opierają się na funkcji badawczej i ścisłej współpracy ze środowiskiem biznesowym. Ta kwestia na polskich uczelniach nadal jest marginalna i od tego właśnie powinno się zacząć proces modernizowania uczelni państwowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.