Skocz do zawartości

trejd

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez trejd

  1. Licencjat robiłem na kierunku FiR na wydziale ZIF, a studia magisterskie na kierunku MSiF. Problem taki, że na uczelni w zeszłym roku nastąpiła reorganizacja programu studiów, i jak wcześniej mówiło się, że wydział ZIF ma przewagę nad NE pod względem programu i dydaktyków, tak teraz nie mam pojęcia czy są dwa FiR-y w ogóle, ani który wydział lepszy. Jeśli chodzi o porównanie uczelni do pozostałych w kraju to wg mnie nie ma podjazdu do SGH, a pomijając uczelnie prywatne (np. ALK) to bije się o drugie miejsce wśród uniwersytetów ekonomicznych z UE w Poznaniu. Nieco gorzej wypada UEK czy UE w Katowicach. Kompletnie nie ma co porównywać z uczelniami typu WSB czy DSW, bo to są raczej "pseudo uniwersytety" dla ludzi z mniejszymi ambicjami
  2. Ja studiowałem! Uczelnia zdecydowanie wybitna nie jest (zależy oczywiście do którego uniwersytetu benchmarkujesz), ale jakiś tam poziom trzyma i jest paru bardzo dobrych dydaktyków. W przypadku pracy, nie ma najmniejszych problemów ze znalezieniem zatrudnienia i nawet jeśli plasujesz się raczej w środku stawki pod względem umiejętności czy wiedzy to możesz fajnie na tym wyjść. Pewnie Twoja kariera po UE Wroc rozpocznie się w jednej z wrocławskich korporacji, ale nie uważam, że to powód do stygmatyzowania! Pzdr
  3. Problem polega na tym, że oddałem pracę na nośniku CD i otrzymałem wyniki - 5,4% prawdopodobieństwa 1 stopnia i 0% prawdopodobieństwa 2 stopnia, ale niestety po kolejnym spotkaniu z promotorem okazało się, że moja praca zawiera kilka wcześniej niewykrytych błędów. I tym samym w pracy muszę nanieść pewne poprawki i dopisać część tekstu - treść niektórych fragmentów będzie dosyć znacząco różnić się od treści pracy przekazanej wcześniej do sprawdzenia. Są to błędy merytoryczne i niestety będzie wymagane ponowne sprawdzenie pracy. Czy ktoś wie jak wygląda dalsza procedura? Może komuś się zdarzył podobny przypadek? Nie chciałbym żeby mi wyszedł autoplagiat i przekroczenie progów, pomimo tego, że to będzie praktycznie ta sama praca.
  4. Marrika, nie ma czegoś takiego jak gwarancja zatrudnienia po kierunku zamawianym:] Jest tylko uczelniana propaganda, aby przyciągnąć maturzystów.
  5. W porządku, jakby były jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem:-)
  6. Zawsze jest oferta dla każdej uczelni przygotowana - krajów jest masa, np. Islandia, Malta, Hiszpania, Czechy, Chorwacja itp. Naprawdę cała Europa:) Studiuje się przeważnie w języku angielskim, ale czasem także w języku danego państwa. Przykładowo żeby pojechać do Francji lub Wielkiej Brytanii niezbędne jest posiadanie certyfikatów językowych, jednak nie każda uczelnia tego wymaga. Na początku jest rekrutacja, rozmowy kwalifikacyjne i testy - ogólnie popyt nie jest aż tak ogromny jak choćby parę lat temu. Nie jest tak bardzo ciężko się dostać(niby w pierwszym terminie od średniej 4.0, ale potem przyjmują jak leci, a miejsc jeszcze dużo). Zalicza się po prostu przedmioty jakie tam oferują - najlepiej wybierać takie kierunki zagranicą, aby przedmioty w dużej mierze pokrywaly się z tym, co studiujesz w Polsce. Ale to i tak trzeba uzgodnić z koordynatorem studiów. Może się okazać, że wrócisz i wykładowca nie zaliczy ci przedmiotu na studiach macierzystych... I właśnie dlatego odradzam Erasmusa!! Bardzo często się zdarza, że ktoś wraca i ma rok do poprawki... Poza tym trzeba się utrzymać tam, gdzie się jest...kieszonkowe erasmusowe jest śmiesznie małe, a dołożyć do semestru 6 tys. złotych to też nie każdy rodzic ma.
  7. Cześć Jak już wcześniej pisałem w tym wątku - z matematyką poradzi sobie nawet osoba po "humanie", sam po tym profilu jestem(owszem, żałuję). Pierwszy rok stoi głównie pod znakiem: wiele przyjemnych i ciekawych przedmiotów oraz matematyka z egzaminem pod koniec całego roku z całego materiału. Przerabia się algebrę i analizę matematyczną - macierze, granice, szeregi... Niby na początku wszystkie te zagadnienia to czarna magia i człowiek nie wie w co rękę włożyć, ale z czasem, jak się przysiądzie, wszystko staje się logiczne i łatwe. Macierze to naprawdę jedna z prostszych rzeczy w matematyce. Z szeregami i granicami jest troszkę gorzej, bo to, co czasem dzieje się na wykładach, jest totalnie niezrozumiałe(wykładowca myśli, że każdy student jest takim samym mózgiem matematycznym jak on:D)! Ale zgodnie z nazwą tematu - studia te są dla każdego i naprawdę nawet największy laik matematyczny sobie poradzi:) Oczywiście gorzej z lubieniem tego przedmiotu, ale to już inna sprawa...
  8. Oczywiście, że studiując Finanse i Rachunkowość nie uczę się przez 5 lat ogólników związanych z tymi przedmiotami - jak już właśnie wcześniej wspomniałem cały tok studiów opiera się na specjalizacjach. Wybierając spośród kierunków ekonomicznych najlepszym wyborem jest właśnie FiR(pomijając kierunki zamawiane), gdyż to są studia specjalistyczne, a pomimo zanikaniu wielu obszarów rynku to specjaliści cały czas są potrzebni. Mogę iść w stronę nieruchomości, ubezpieczeń czy też controllingu lub accountingu(odsyłam do google.pl), ale mnie zdecydowanie najbardziej interesują ostatnie dwa. Controlling jest to współczesny sposób zarządzania firmą - to swego rodzaju połączenie czterech cech głównych zarządzania(planowanie, organizowanie, motywowanie i kontrolowanie) oraz użycie nowoczesnych technik i sposobów zalgorytmizowanych. Natomiast accounting to po prostu księgowość - zarobki świetne, ale stosunek pracy do czasu wolnego jest kompletnie nieadekwatny. Dużo pracy, ale też duże zarobki. A jeśli jesteś dobrym controllerem to pracy umiarkowanie dużo, a zarobki świetne;)
  9. A radzę sobie bardzo dobrze:-) Do każdego kolokwium zaczynałem się przygotowywać mniej więcej 3 dni przed, a do egzaminu 4. Z notatek i książek robiłem sobie materiały, z których potem się uczyłem. Zdałem wszystko w zerowych albo pierwszych(jeśli nie było zerówek) terminach. Po pierwszej sesji z ~230 osób około 20 nie zaliczyło mikroekonomii(i w pierwszym terminie, i w poprawkowym) i teraz czeka ich tzw. "komis", czyli odpowiedź ustna przed całą katedrą! "Komis" dlatego, że warunków na pierwszym roku nie ma. Nie wiem jak ludziom poszło z zarządzania, ale myślę, że pojedyncze jednostki też oblały.
  10. Teorii jest mniej więcej tyle, co potrzeba do sprawnego poruszania się w kręgach finansowych oraz, w aspekcie samego studiowania, do rozwiązywania przedstawionych zadań i problemów. Do każdego przedmiotu przypisana jest jakaś literatura - zazwyczaj jest to jedna, maksymalnie dwie, książki. Ale na jakich studiach książek nie ma? Obliczenia wynikają z jakiegoś problemu, a nie, że istnieją same w sobie. Ten kierunek to nie matematyka;) Liczenie podatków to zdecydowane uproszczenie - analizy, prognozy, zestawienia czy kontrola to niektóre z umiejętności, jakie nabywa się na FiRze. A i wspomniane podatki w wiedzy z zakresu rachunkowości też są
  11. Ogólnie to wygląda tak, że większość stanowisk pracy opiera się na praktyce i doświadczeniu. Książki i zawarta w nich teoria jest mało przydatna na wielu(nawet niezwiązanych z ekonomią) kierunkach. Chociaż najbardziej teorię odbiegającą od praktyki znajdziesz zdecydowanie w zarządzaniu. Z książek dostępnych na FiRze nie wyczytasz wszystkich następujących przemian, a prognozy zdecydowanie nie będą zapisane w książkach z lat np. 70... Tam są tylko wzorce oraz możliwe skutki zdarzeń gospodarczych, ale to nie jest nigdy pewne.
  12. Ale to nie o to chodzi, żeby umieć zrobić i ewidencję, i księgowanie operacji, i tym podobne. Chodzi o to, aby się w tym odnaleźć i to rozumieć - bawić się tym. Żeby to sprawiało przyjemność, a nie kończyło się na odbębnianiu godzin pracy. Uważam, że w tym można się spełniać, bo to wszystko jest swego rodzaju rozwiązywaniem problemów(jak w matematyce) - trzeba przebrnąć przez pewną ilość danych, porównać wszystko i w końcu jest! Jest rozwiązanie! Naprawdę to bardzo przyjemne. A przecież rynek finansowy nie kończy się tylko na tych w/w zajęciach... Zaś z rozwijaniem brzucha za biurkiem to też nie jest tak - aktywność poza pracą albo jest, albo jej nie ma. Równie dobrze można wyhodować niezłych rozmiarów brzuch będąc choćby fizjoterapeutą. Znam ludzi, którzy poszli w kierunku reklamy. Niby wszystko fajnie - perspektywy są, własna firma etc., a potem co? Ciągłe ciułanie na podstawowe życie. Oczywiście, że są agencje, przez które przechodzą ogromne pieniądze, ale to tylko wyjątki.
  13. Oczywiście, że podaż pracy jest większa niż popyt na pracę. Dlatego też bezrobocie w Polsce jest już prawie na poziomie 15%. Ale niekoniecznie FiR jest przereklamowany i niekoniecznie to ja muszę zasilić grono bezrobotnych. FiR otwiera mi trochę dróg i mając pewien poziom szczęścia można osiągnąć conieco. Z wiekiem emerytalnym się nie zgodzę, bo to też nie jest tak, że pracodawcy trzymają pracowników do 67 roku życia. Znam mnóstwo przypadków, że pomimo względnej "nietykalności" pracownika to ten pracownik został wyrzucony za byle bzdurę(wyssaną z palca). A co "reklama i nowe media" oferuje takiego, że wg Ciebie daje nowe perspektywy i "wpuszcza świeże powietrze"? Daje pracę, bo w opisie kierunku coś takiego piszą??
  14. Na mojej uczelni jest tylko FiR, ale widziałem RiC bodajże na UE w Krakowie podczas rekrutacji. Zapewne różni się tym, że studia nastawione są ku specjalizacji, jaką jest controlling, a mniejszy nacisk kładzie się na finanse. Na FiRze controlling dopiero wybierasz jako specjalizację i nie jest to mus, a tam na odwrót. RiC jest bardziej nowoczesny i lepiej dostosowany do obecnych potrzeb na rynku pracy - obecnie controlling jest bardzo potrzebny, bo Polska się rozwija i tworzy się wiele mały i średnich przedsiębiorstw. Dlatego też, jak wcześniej pisałem, moim planem na przyszłość jest właśnie controlling jako specjalizacja na FiRze. Wiesz, z planem to jest różnie - jedne grupy mają zajęcia po kolei, a inne rozwalone po całym dniu. To trzeba mieć po prostu szczęście. Jednak na ekonomicznych studiach to te "rozwalone" są zazwyczaj na kierunkach w języku angielskim. Ja mam czasem godzinkę przerwy, a tak to cały czas lecimy(15 minut przerw między zajęciami). Języka angielskiego mam niewiele - tylko 1,5h ćwiczeń tygodniowo(brak wykładów) i tylko przez 3 semestry. Poziom nie jest za wysoki, w liceum miałem wyższy. Ale conieco języka angielskiego "business" podłapiesz:)
  15. Accounting to taka nowoczesna księgowość - po prostu zajmowanie się sprawami finansowymi zwykłych ludzi, małych firm czy korporacji. Głównie metody zalgorytmizowane. Dobrze płatna praca, ale jednak liczba godzin pracy też nie mała.
  16. Mówiąc o możliwościach zarobku mam na myśli specjalizacje, czyli po prostu sporą liczbę alternatyw, które w teorii są dobrze płatne(wiadomo, że w praktyce może być inaczej). Oczywiście, że po ekonomii nie jest tak źle, jest po prostu wg mnie trochę gorzej. A z tym stażem to miała naprawdę duże szczęście:) Ja jeszcze specjalizacji nie wybrałem, ale myślę nad accountingiem lub controllingiem. @bestuszo, mała liczba studentów nie oznacza większych szans na dobrze płatną pracę. A co powiesz na np. buddystykę? 10 osób na kierunku, a pracę gdzie znajdziesz? A z zamawianymi kierunkami to tylko mit, że są niebywale lepsze od innych.
  17. To naprawdę bardzo ciekawe pytanie i chętnie odpowiem. Postaram się być możliwie najbardziej obiektywny. Po pierwsze trzeba sobie zadać pytanie: "co mnie bardziej interesuje?". Jeżeli odpowiedź jest inna niż "nie wiem" to wybór powinien być zgodny z zainteresowaniami. Jeżeli natomiast pojawi się "nie wiem" to wtedy trzeba rozważyć za i przeciw. Zacznijmy od tego, że ekonomia jest bardzo ogólnym kierunkiem - nie posiada takiego wyboru specjalizacji jak FiR, a wiedza sprowadza się zazwyczaj do podstaw i pobieżnego zrozumienia tematu. Jednak cały czas wszystko(i ekonomia, i fir) krąży wokół tej samej dziedziny wiedzy i po ekonomii branża finansowa jest całkiem osiągalna Co jeszcze... Ekonomia jest bardzo obleganym kierunkiem, nawet bardziej niż FiR - po obu kierunkach jest rok rocznie dość dużo absolwentów(ale tutaj znów wracamy do tematu predyspozycji indywidualnych:)), ale jednak rynek pracy i możliwości zarobku są znacznie większe w wypadku tego drugiego kierunku. Ciekawe jest jednak to, że pomimo większej liczby kandydatów na jedno miejsce to progi na ekonomii są zazwyczaj znacznie niższe i łatwiej się dostać. Dlatego jeśli komuś gorzej poszła matura i kandyduje "na styk" to na ekonomię łatwiej się dostać. Można również pomyśleć o studiowaniu ekonomii na I stopniu studiów, a magisterkę zrobić z FiR-u lub odwrotnie(ale jednak pierwsza opcja wg mnie lepsza). Matematyka jest na podobnym poziomie, więc w tym aspekcie wszystko zależne jest od wykładowców/ćwiczeniowców na jakich trafimy. Jeżeli moja wypowiedź nie jest wystarczająca to poproszę o dodatkowe pytania:)
  18. Ale dlaczego w ogóle poruszasz temat zarządzania? Już byćkobietą to zrobiła - odpowiedziałem swoje, ale to nie jest przecież temat o tym kierunku! A o Finansach i Rachunkowości, która z nauką o zarządzaniu ma nie za dużo wspólnego. A wracając do humanistów to oczywiście, że rozsądnie wydawałoby się iść na polonistykę, pedagogikę czy inny "humanistyczny" kierunek, ale naprawdę lepiej wybrać coś innego. I niekoniecznie trzeba od razu "czytać" o czymś czy "iść krok w przód"(wg byćkobietą), aby faktycznie ten krok naprzód zrobić i wyjść na tym bardzo dobrze. Ja na razie wychodzę na swoim wyborze bardzo dobrze, a czas pokaże czy będzie lepiej.
  19. Ale dlaczego twierdzisz, że ludzie wybierający zarządzanie czy psychologię to ludzie bez aspiracji? Brakiem aspiracji nazywasz chęć studiowania i poszerzenie horyzontów? Ja się z tym nie zgodzę. Po prostu nie wszyscy mogą studiować fizykę - nie każdy ma takie umiejętności. A mówiąc o grupie specjalistów z zarządzania, którzy są wyśmiewani(nie wiem skąd ta informacja) to chyba powinnaś napisać "specjalistów" w cudzysłowie - jest różnica. Zarządzanie to akurat dziedzina, w której trzeba mieć doświadczenie, aby cokolwiek osiągnąć. A jak się nie ma szczęścia to niestety doświadczenia też się nigdy nie będzie miało. Wg mnie "studiuję zarządzanie" brzydko brzmi, a sam przedmiot ogłupiający i nie mający nic wspólnego z praktycznym zastosowaniem. O jakim kroku w przód mówimy? Co czytanie ma do tego? Mam poczytać na perspektywy.pl, że budownictwo jest przyszłościowe i od razu mam je wybrać, tak? Idiotyzm. Szczegołnie dlatego, że potrzebne są konkretne umiejętności, a nie ogólne cechy osobowości. Choćby muszę rozumieć fizykę, matematykę i jeszcze muszę umieć szkicować. Ile osób to potrafi? 5%? Mówiąc 'bardziej interesujące' o kosmetologii jest krzywdzące, ponieważ to jest subiektywny osąd. Przecież dla jednego "bardziej interesujące" jest surfowanie, a dla drugiego polowanie na dziki. Ale jeden drugiemu nie może powiedzieć, że jego ulubione zajęcie jest ciekawsze. Zgodzę się tylko, że warto szukać alternatyw. Ja szukałem(bo jestem po profilu humanistycznym) i znalazłem - Finanse i Rachunkowość. I naprawdę się w tym odnajduję i jest to bardzo ciekawe, tak jak mówiłem: "studia dla każdego" - o cechach charakteru nie mówimy(wytłumaczone w postach wcześniejszych). Jest "przereklamowany" tylko dlatego, że jest dość dużo absolwentów, tak? A ile miejsc pracy! Bardzo dużo. Trzeba tylko umieć szukać i tego chcieć. Cały czas natykam się na ogłoszenia typu: "przyjmiemy do obsługi klienta w banku".
  20. Właśnie mówisz o tym, co już wcześniej poruszałem - o indywidualnych cechach, których brak nie pozwoli Ci osiągnąć sukcesu po jakimkolwiek kierunku. Ale w moim przykładzie stwierdziłem, że ich umiejętności i wiedza są podobne. I właśnie pod postacią umiejętności miałem na myśli pracę zespołową, odnajdywanie się w stresowych sytuacjach etc. I dlatego uważam, że kandydaci różniący się tylko tytułem są inaczej postrzegani. Może to trochę staroświeckie myślenie, tak jak mówisz, ale magister to już dla mnie jakieś osiągnięcie, a licencjat nie dałby mi żadnej satysfakcji.
  21. Ale jak dajmy na to będzie dwóch kandydatów o bardzo podobnych umiejętnościach i wiedzy(doświadczenia brak) to pracodawca przyjmie magistra bez dwóch zdań. A ofert pracy, gdzie wymagany jest "magister", a słowa nie ma o licencjacie też trochę na rynku pracy jest. Jestem stanowczo przeciwny ukończeniu tylko studiów I stopnia.
  22. Ale przyznaj, że od razu lepiej patrzy się na kogoś kto studiował dwustopniowo, a nie tylko przez 3 lata. O pensji nie mówiąc;)
  23. Oczywiście, że magistrat. Studia I stopnia nic nie dają, licencjat ma zdecydowanie niższe szanse na prace, aniżeli magister. Jak już studiować to naprawdę 2 lata więcej - a w trakcie tego czasu już zacząć sobie dorabiać, łapać kontakty i dalej się rozwijać. Na Finansach i Rachunkowości głównie jest to istotne, bo rozchodzi się o specjalizacje, których na poziomie licencjata jest niewiele, a już dla magistra dużo więcej. Przykładowe specjalności pobrane z jednej z Polskich uczelni ekonomicznych: Licencjat: Rachunkowość i auditing, Rachunkowość i podatki, Rynek finansowy, Zarządzanie finansami. Magister: Audyt finansowy i podatkowy, Doradca finansowy, Menedżer finansowy, Rynek nieruchomości, Rachunkowość eurospółek, Rachunkowość instrumentów finansowych i zabezpieczeń, Rachunkowość zarządcza i controlling, Analityka finansowa i zarządzanie ryzykiem. Sam widzisz, że jest tego naprawdę dużo i zawsze można znaleźć coś, w czym się będzie dobrym:)
  24. Nie, nie. Nie stwierdziłem, że można osiągnąć sukces niezależnie od kierunku. Stwierdziłem, że niezależnie od kierunku można tego sukcesu nie odnieść Wiadomo, że są pewne kierunki, które są obecnie martwe na rynku pracy i ja się z tym zgadzam. Mnie bardziej chodziło o to, że można napisać maturę na same 100%, zaliczyć studia(np. mechatronika po angielsku) z wyróżnieniem i i tak niewiele osiągnąć. To tylko przykład, ale ogólny zarys myśli jest;)
  25. Ja po pół roku mogę spokojnie powiedzieć, że znaleźć się w tym to moment. W wieku 16 lat potrafiłem opowiedzieć o tym, że niebieskie zasłony w pokoju Adama Mickiewicza oznaczają głęboki smutek i żal, ale czy to oznacza, że studiujący polonistykę w wieku 19 lat są gorsi, bo akurat teraz poznają niebieskie zasłony AM? Jeśli mówimy o pospolitości to równie pospolite okażą się prawo, zarządzanie czy psychologia, a jednak ludzie to studiują i wielu z nich potrafi dużo osiągnąć. A tymbardziej FiR to udostępnia - jest naprawdę dużo specjalizacji i dróg, które można obrać, a i rynek pracy niezbyt mały. Także o przebijaniu się na rynku nie ma nawet co gadać - są ludzie i ludzie. Wiadomo, że niektórzy nie mają predyspozycji do osiągnięcia czegokolwiek, a inni odwrotnie. Dlatego jeśli ktoś miałby czegoś nie osiągnąć kierując się na FiR to równie słabo pójdzie mu po budownictwie, kosmetologii czy chemii.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.