Skocz do zawartości
vartoz

Brak możliwości nauki w domu

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

zbliża się moja pierwsza sesja, a ja mam spore zaległości. Studiuję kierunek ścisły (informatykę) i muszę się do niego systematycznie uczyć, jednak w domu nie mam do tego warunków. Stąd te zaległości. Do kolokwiów uczyłem się w bibliotece, mało miałem tam czasu, bo raptem 3h dziennie w tygodniu, gdzie sam mam chęci i czuję potrzebę nauki co najmniej dwa razy tyle. W domu nie mam takich warunków, ponieważ nikt nie potrafi tego uszanować, trzaskają drzwiami, słuchają głośno telewizji oraz rozmawiają. Gdzie tu z programowaniem, a co dopiero z nauką, skoro hałas sukcesywnie wytrąca z równowagi. Jestem osobą potrzebującą ciszy, najlepiej takiej jak w bibliotece. Przez przerwę świąteczną mogę się uczyć w bibliotece, ale według mnie to i tak za mało, gdyż ta wiedza powinna być pojmowana systematycznie, jeśli miałbym ją przyjąć hurtem, potrzebowałbym z 2 razy więcej czasu.

Boję się, że nie zdam sesji i wylecę po pierwszym semestrze, a bardzo starałem się aby po 3 letniej przerwie dostać się na takie studia :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planuję tak zrobić, jednak w tym semestrze mi się może nie powieść z sesją i w przyszłym roku będę musiał zacząć od nowa, a latka lecę, mam już 23 lata :/ chciałbym tę naukę mieć już za sobą i mieć zawód programisty ale trudno, pocisnę jeszcze raz, może sesja nie będzie taka straszna i jakoś podołam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.12.2019 o 18:45, vartoz napisał:

Witajcie,

zbliża się moja pierwsza sesja, a ja mam spore zaległości. Studiuję kierunek ścisły (informatykę) i muszę się do niego systematycznie uczyć, jednak w domu nie mam do tego warunków. Stąd te zaległości. Do kolokwiów uczyłem się w bibliotece, mało miałem tam czasu, bo raptem 3h dziennie w tygodniu, gdzie sam mam chęci i czuję potrzebę nauki co najmniej dwa razy tyle. W domu nie mam takich warunków, ponieważ nikt nie potrafi tego uszanować, trzaskają drzwiami, słuchają głośno telewizji oraz rozmawiają. Gdzie tu z programowaniem, a co dopiero z nauką, skoro hałas sukcesywnie wytrąca z równowagi. Jestem osobą potrzebującą ciszy, najlepiej takiej jak w bibliotece. Przez przerwę świąteczną mogę się uczyć w bibliotece, ale według mnie to i tak za mało, gdyż ta wiedza powinna być pojmowana systematycznie, jeśli miałbym ją przyjąć hurtem, potrzebowałbym z 2 razy więcej czasu.

Boję się, że nie zdam sesji i wylecę po pierwszym semestrze, a bardzo starałem się aby po 3 letniej przerwie dostać się na takie studia :/

 

Mam ten sam problem, tylko, że mam 28 lat, studiuję zaocznie na Polibudzie- także co miesiąc obowiązkowo na start znika mi 650 zł.

W pracy chodzę nakręcony na naukę, po robocie wchodzę na korbie do domu. I tu kończy się zapał. Dekoncentrują mnie kręcące się koty rodziców po domu, teraz jeszcze pies. Siadam po 16:00, nagle matka wraca z roboty. Zamykam drzwi do pokoju. Wraca ojciec. Początkowo jest ok, ale jak walnie browara zaczyna być żywszy, głośniej gadać- bez żadnych alkoholowych skojarzeń. Rodzice mają swoje lata także telewizor też głośniej chodzi bla bla bla. No i czasami też trzeba im pomóc. Czy to liście pograbić w ogrodzie ect.

Od 21 grudnia miałem brać się za naukę to najpierw Wigilia, teraz choroba, że prawie mnie łyżką karmili w łóżku.

Celowo nie wyszedłem dziś na Sylwka, aby od 1 stycznia brać się za naukę. Do sesji równo miesiąc a zero zaliczonych kolosów, sprawek... niestety to z mojej głupoty. Z piątku na sobotę imprezy, w sobotę na kacu na zjazd, potem z sobotę miałem odparować lub lekko poprawić... to leciałem grubo do 2-3 i na 08:15 niedzielny zjazd. (Nie)stety w mojej grupie jest kilka osób z rocznika 89-93- ja jestem 91- także bardzo szybko się zintergowaliśmy, szczególnie, że między moim rocznikiem a tegorocznym maturalnym jest olbrzymia różnica w światopoglądzie bla bla bla.

 

Nawet teraz- 31.12.19, godzina 20:05, impreza w domu, leci głośno Zenek Martyniuk w TV ;)
Sorry, trochę się rozpisałem o sobie...

 

Moja rada? Pogadać z nimi i tyle. Tylko rozmowa pomoże. Jeśli studiujesz dziennie wyjechać na wakacje za granicę i zarobić na pokój/kawalerkę. Co mogę Ci innego poradzić? Kasy na mieszkanie nie wys*** :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynajmowałem swego czasu kawalerkę, dosyć opłacalnie- 38 m^2 za 890 zł ze wszystkim, po remoncie- poważnie. Ale nie mogłem się przekonać/przyzwyczaić do mieszkania w blokach. Wracasz zmęczony z robo a tu dziecko płacze za ścianą, impreza nad Tobą. Idziesz na zakupy a tu zasrany lump leży na półpiętrze. Dwa razy miałem telefon, że przyszli podczas mojej nieobecności sprawdzić ciągnące okno... poza tym jak wiadomo wynajem to dawanie komuś obcemu kasy.

 

Stałem się też trochę wygodnicki. Obecnie mam 7,5 minuty na piechtę, sam poznałem koszmar dojazdów do pracy. Swego czasu dziennie prawie 4h w tramwaju, 12-13h po za domem. Benzyna kosztuje.

 

Dom w którym mieszkam jest duży i piętrowy. Dół ma 12x12, góra, 10x11- duża klatka schodowa. Sensownie jest prawnie rozdzielić i przypisać mnie górę lub dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko Ci piszesz jest niespójne. Mówisz że duży dom że komfort. A kilka postów wcześniej że nie możesz się uczyć bo tata halasuje bo koty. Nic nie rozumiem. 

Nie rozumiem też zarzutów co do mieszkania w bloku. Zawsze można znaleźć blok o innym standardzie. W moim bloku nie ma meneli, ściany grube więc sąsiadów w ogóle nie słyszę. 

Cisza spokój. Wszędzie blisko. Wynajmowanie to dawanie komuś zarobić.... kupowanie chleba też. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszty życia są nieopłacalnie duże, musiałbym zarobić niezłą sumkę, aby móc wynająć sobie kawalerkę, bądź akademik.

Z moją nauką jest tak, że jestem dosyć pojętny, jednak chorowałem przez kilka tygodni na stany lękowe i towarzyszyły mi silne napady, co uniemożliwiało naukę. Byłem też mega rozdrażniony i rozkojarzony, zaczęło mi przechodzić dopiero w połowie listopada i udało mi się zaliczyć kilka kolokwiów. Jednak tej wiedzy do nadrobienia jest zbyt dużo jak na kilka tygodni, uważam że gdyby nie choroba dawałbym sobie radę wyśmienicie. Teraz szybko nadrabiam braki ale przedmioty typu programowanie, analiza matematyczna nie da się nauczyć ot tak, wymagają systematyczności, a z tych przedmiotów jestem strasznie w plecy. Znajomy pisze mi, że nie wyobrażałby sobie zaczęcia studiów w moim wieku. Po ich skończeniu byłbym w wieku @poprostustudent a w najgorszym przypadku przed 30 i wg niego w porównaniu do młodszych miałbym już mniejsze doświadczenie oraz słabszą wydolność i ogólnie lata do tyłu, 4 lata :o . Sam mam dużo samozaparcia, siedziałem dzisiaj do 4 w nocy, 12 godzin i wkuwałem z dobrym skutkiem ale to za mało, mogłem tak się uczyć od początku, gdyby nie wspomniana choroba oraz sytuacja domowa. Niby  szukam wymówek ale jakby pozbierać grosik do grosika, dodać to wszystko równa się mojej obecnej sytuacji, gdzie mimo wielu chęci nie byłem w stanie się uczyć :(  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie uczyć się w domu, bo przeszkadzają. Jak czasami ich nie ma, jestem w stanie pojąć sporo materiału, aż jestem dumny. Głównie siedzę w pokoju i się denerwuję, że nie mogą zrozumieć jak bardzo przeszkadzają. Ojciec odpowiada, że jestem śmieszny, bo on jak się kiedyś uczył to w 8 ludzi (duża rodzina), hałas był wszystko było i on się pouczył i pogadał. Ja potrzebuję ciszy i spokoju. Na tym polu mamy konflikt. Wkurza mnie, że oboje rodziców ma podobne podejście. Myślę, aby sobie zrobić przerwę, zarobić, kupić laptop i uczyć się na działce. Nie ma tam ogrzewania, ale mam przynajmniej ciszę i spokój, lodówkę i mogę sobie zagrzać herbaty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście oboje się oburzyli jak to zamierzam zrezygnować ze studiów (wcześniej ich tylko straszyłem, teraz naprawdę o tym myślę). Mam siedzieć i się uczyć (rzeczy, które trzeba uczyć się systematycznie, w których skutecznie mi przeszkadzali). Ojciec wiertał w domu, robił remont wieczorem jak wracałem, a nie rano jak wychodziłem. Dodatkowo miał manierę wchodzenia co chwilę do pokoju po narzędzia, potem matka z praniem. Gdy ojciec nie wiertał to siostra była w stanie puścić głośno techno z drugiego pokoju i zabarykadować się, abym nie mógł wejść i wyłączyć (tak dochodziło do kłótni, tak bardzo nie rozumieją). Potrafią po remoncie słuchać głośno telewizji do 2-3 w nocy( nie zawsze, ale i tak nie obchodzą ich moje prośby o delikatny spokój, godzinę się z nimi kłóciłem aby ściszyli telewizor o kilka procent, bo o połowę się nie da bo to według nich już trochę za cicho).  Po tym wszystkim śmią mi mówić w twarz, że jestem tłukiem oraz głupi, że się nie potrafię skupić. Nie dość, że miałem problemy ze zdrowiem, nie mialem warunków do nauki mimo chęci i zdolności, to musiałem słuchać, że tak naprawdę jestem nieudacznikiem i zwalam na nich swoje niepowodzenia. Parodia.

Jak teraz o tym myślę, to wzbiera we mnie złość. Idę pobiegać, aby ją z siebie wyrzucić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co? Ja w wieku 21 lat studiując dziennie wprowadziłem się od rodziców. Pracowałem dorywczo, Udało mi się jeszcze załapać na stypendium naukowe później też sportowe. Zdarzało mi się wpadać do rodziców dość często. Wynajalem z dziewczyną pokój. Po roku udało nam się wynająć mieszkanie i było bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Cela napisał:

Może kupić porządne słuchawki ,które dobrze wytłumiające, mój syn( też student informatyki )takich używa i w domu i w akademiku i hałas mu nie straszny - czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze .

Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł. Jeśli uda mi się uzbierać odpowiednią kwotę - kupię sobie specjalne słuchawki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Łukasz napisał:

I co? Ja w wieku 21 lat studiując dziennie wprowadziłem się od rodziców. Pracowałem dorywczo, Udało mi się jeszcze załapać na stypendium naukowe później też sportowe. Zdarzało mi się wpadać do rodziców dość często. Wynajalem z dziewczyną pokój. Po roku udało nam się wynająć mieszkanie i było bardzo dobrze.

Nie każdego stać na takie koszta. Sam wyliczając swoje potrzeby (minimalne) musiałbym pracować w maku albo innym syfie(np. call center, sklep) co najmniej na pół etatu (pracowałem w takich miejscach i nawabiłem się przez nie nerwicy oraz straciłem swoją godność). Nie są to zawody dla ludzi, którzy chcą coś osiągnąć, a akt desperacji. Można też zapisać się na projekty ale większość ofert jest na tyle słabo płatna, że nie opłaca się w nich brać udział. Także tutaj owocne byłoby wsparcie rodziców, student może też sobie dorabiać, ale nie kosztem nauki. Przynajmniej w moim przypadku to za dużo. Lepsze efekty osiągnąłbym mając spokój, minimalnie zapewniony byt oraz opłacone dojazdy i dużo czasu na naukę. Przewiduję, że pracując na tyle, aby wystarczająco zarobić na własne utrzymanie nie zdołam uciągnąć studiów. 

Obecnie planuję podejść do sesji, może jak uda mi się wyłuskać odrobinę wolnej przestrzeni to coś tam pozdaję, znajdę jakąś drobną pracę weekendową i może się udać. W razie niepowodzenia, pójdę do pracy, zapiszę się na podwyższenie wyniku z matury rozszerzeonej i będę się uczył po bibliotekach lub działce, którą rodzice i tak zaczęli mi ograniczać z wyssanych z palca powodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest mi wygodnie, absolutnie. Najlepiej czuję się poza domem. Dlatego też uciekałem na działkę, aby móc w spokoju sobie działać. Nie miałem tam ogrzewania ani ciepłej wody, wszystko tam jest w rozbiórce. Jest zima.

Siedziałem tam kilka dni, jednak rodzice i tam wkroczyli zabraniając przychodzić z powodów wyssanych kompletnie z palca. Zmuszają mnie do nauki w ciężkich warunkach albo iść do roboty i wyprowadzić się. Nie dostrzegają chęci nauki.

Poszedłbym na swoje, gdybym nie miał planów i ochoty czegoś osiągnąć w życiu. A opcja o której mówisz to desperacka ostateczność, której sukces jest niski, niemal równy zeru. Nie miałbym dostatecznie czasu aby nauczyć się wszystkiego, szczególnie że praca bez zawodu/studiów/znajomości to ogromna kaszana o ile się nie przyfarci jakaś dobra oferta. Potrzebuję jedynie czasu i spokoju do nauki. Swoje wydatki jestem w stanie pokrywać sobie sam, bo są niewielkie. Pracowałem w trakcie ostatnich 3 lat na własne utrzymanie, nawet planowałem przeprowadzkę ze znajomymi do innego miasta, jednak ekipa się rozpadła. Z doświadczenia wiem, że nie podołam zbyt długo w takich pracach, dostałem od nich nerwicy oraz szacunku do siebie (nie boję się żadnej pracy, lecz atmosfery jaka tam panuje, np pracując w sklepie na kasie między innymi czułem pogardę wielu klientów wobec mojej osoby, nie jest to praca na dłuższą metę dla mojej psychiki, pracując w maku byłem wykorzystywany, dostawałem nadmiernie dużo obowiązków, zasuwałem do rana jako ekipa sprzątająca(nocki) i jeszcze byłem besztany za jakieś bzdurne niedociągnięcia(i tylko ja byłem, innym puszczano płazem) - rozmową z kierownikiem nic nie wskórałem, dlatego się zwolniłem. Jeśli ponownie trafiłbym na takie coś, dodatkowo będąc na własnym utrzymaniu z zerowym zabezpieczeniem finansowym to wydałbym na siebie wyrok śmierci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.





×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.