Skocz do zawartości

poprostustudent

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez poprostustudent

  1. Jak płacę 1/3 za opłaty i jedzenie w we własnym zakresie...
  2. Wynajmowałem swego czasu kawalerkę, dosyć opłacalnie- 38 m^2 za 890 zł ze wszystkim, po remoncie- poważnie. Ale nie mogłem się przekonać/przyzwyczaić do mieszkania w blokach. Wracasz zmęczony z robo a tu dziecko płacze za ścianą, impreza nad Tobą. Idziesz na zakupy a tu zasrany lump leży na półpiętrze. Dwa razy miałem telefon, że przyszli podczas mojej nieobecności sprawdzić ciągnące okno... poza tym jak wiadomo wynajem to dawanie komuś obcemu kasy. Stałem się też trochę wygodnicki. Obecnie mam 7,5 minuty na piechtę, sam poznałem koszmar dojazdów do pracy. Swego czasu dziennie prawie 4h w tramwaju, 12-13h po za domem. Benzyna kosztuje. Dom w którym mieszkam jest duży i piętrowy. Dół ma 12x12, góra, 10x11- duża klatka schodowa. Sensownie jest prawnie rozdzielić i przypisać mnie górę lub dół.
  3. Mam ten sam problem, tylko, że mam 28 lat, studiuję zaocznie na Polibudzie- także co miesiąc obowiązkowo na start znika mi 650 zł. W pracy chodzę nakręcony na naukę, po robocie wchodzę na korbie do domu. I tu kończy się zapał. Dekoncentrują mnie kręcące się koty rodziców po domu, teraz jeszcze pies. Siadam po 16:00, nagle matka wraca z roboty. Zamykam drzwi do pokoju. Wraca ojciec. Początkowo jest ok, ale jak walnie browara zaczyna być żywszy, głośniej gadać- bez żadnych alkoholowych skojarzeń. Rodzice mają swoje lata także telewizor też głośniej chodzi bla bla bla. No i czasami też trzeba im pomóc. Czy to liście pograbić w ogrodzie ect. Od 21 grudnia miałem brać się za naukę to najpierw Wigilia, teraz choroba, że prawie mnie łyżką karmili w łóżku. Celowo nie wyszedłem dziś na Sylwka, aby od 1 stycznia brać się za naukę. Do sesji równo miesiąc a zero zaliczonych kolosów, sprawek... niestety to z mojej głupoty. Z piątku na sobotę imprezy, w sobotę na kacu na zjazd, potem z sobotę miałem odparować lub lekko poprawić... to leciałem grubo do 2-3 i na 08:15 niedzielny zjazd. (Nie)stety w mojej grupie jest kilka osób z rocznika 89-93- ja jestem 91- także bardzo szybko się zintergowaliśmy, szczególnie, że między moim rocznikiem a tegorocznym maturalnym jest olbrzymia różnica w światopoglądzie bla bla bla. Nawet teraz- 31.12.19, godzina 20:05, impreza w domu, leci głośno Zenek Martyniuk w TV Sorry, trochę się rozpisałem o sobie... Moja rada? Pogadać z nimi i tyle. Tylko rozmowa pomoże. Jeśli studiujesz dziennie wyjechać na wakacje za granicę i zarobić na pokój/kawalerkę. Co mogę Ci innego poradzić? Kasy na mieszkanie nie wys***
  4. Napisałeś, że zdecydowałeś się na fizykę. Chyba przedmiotów ścisłych- fizyka, chemia nie ma w trybie zaocznym.
  5. Mój kuzyn poszedł na Uniwerek zaocznie w wieku 30 lat.
  6. Studiuję sobie na pierwszym semestrze na jednej z Politechnik. Niestety wraz z początkiem października stałem się ofiarą życia studenckiego. Siadając wczoraj do książek i spokojnego analizowania zaległości uświadomiłem sobie, że prócz kilku sprawozdań i TI lecę na samych dwójach i nie mam nic zaliczone. To jest mój ostatni tydzień, potem aż do połowy stycznia nie mam zajęć (równe 4 tygodnie). Zastanawiam się czy są tu osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji i udało się im wyjść na prostą. Jest to realne- tak trzeźwego punktu widzenia- aby wszystko nadgonić i w lutym podejść do sesji z czystym kontem? Zakładam, że uczę się od rana do wieczora. Jak wiadomo, że matematyka zbiera żniwa...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.