A po co łączyć studia dzienne z pracą? Wg. mnie lepiej jest robić zaocznie i pracować. W ten sposób mamy 5 lat doświadczenia pracy 40h na tydzień, natomiast nawet na najłatwiejszych dziennych trzeba przychodzić na ćwiczenia i inne zajęcia obowiązkowe, co potrafi "popsuć" cały dzień i wtedy ciężej jest dopasować pracę do studiów.
Poza tym, po co studiować logistykę, skoro można pracować w logistyce bez studiów kierunkowych? Każdy może zostać przyuczony do bycia logistykiem, np. wspomniany filolog jest bardziej warty niż logistyk, ponieważ logistyka ciężko nauczyć języka w sensownym przedziale czasowym, a filolog posiada już wiedzę bardzo przydatną, o wiele bardziej przydatną niż wiedza z zarządzania. Powiem tak, jakbym był pracodawcą i widział, że mam 2 kandydatów, jednego po logistyce, a drugiego po kierunku filologicznym lub technicznym, to wybrałbym tego drugiego. Dlaczego? Zarówno doskonała znajomość języka obcego, jak również podejście techniczne do logistyki i ogólne ogarnięcie umysłowe ( ludzie po studiach trudnych, np. technicznych, są ZAZWYCZAJ 'ogarnięci umysłowo'). Zauważyłem w ofertach pracy, że studiowanie właśnie kierunków technicznych lub matematyki, może przynieść duże korzyści, jeśli chce się pracować w logistyce. Powiedzmy szczerze, ktoś, kto skończył matematykę, nie jest głupi i musiał być pracowity na studiach, natomiast z logistykiem może być różnie, baardzo różnie. Nauczenie takiego matematyka obsługi SAP i ogólnej logistyki w przedsiębiorstwie nie jest trudne, tu naprawdę nie potrzeba wiedzy z tematów "typy charakteru kierowników w firmach", "rodzaje dystrybucji", "4 cele zarządzania".
Wg. mnie logistyka to studia dla papierka. W ofertach pracy rzadko jest wymagane wykształcenie kierunkowe, chociaż często chcą po prostu jakiegoś wyższego. Logistyka jest ok, jeśli robisz jako drugi kierunek, zaocznie lub jako podyplomówka. Moim zdaniem podyplomówka to bardzo dobra opcja.
A i odnośnie wykształcenia. Dobre wykształcenie było kiedyś, teraz to 90% kierunków produkuje bezmyślnych absolwentów. Kiedyś studiowało 5% młodych i to było w porządku. Wiem jak jest, bo sam jestem studentem i widzę, że jest wiele "asów", którzy kiedyś byliby gdzie indziej.