W skrócie kumpel obiecał, że wprowadzi się od początku miesiąca. Współlokator wyprowadził się z dnia na dzień i mieliśmy tydzień na znalezienie kogoś, więc zależało nam, żeby jak ktoś zaklepie, od razu był pewny na sto procent. no i kumpel od początku mówił, że tak, na pewno będzie się wprowadzał, po czym dzień przed dniem wprowadzenia się oznajmia, że on jednak zostaje na starym mieszkaniu. A my z resztą współlokatorów przez kolejne kilka tygodni zanim kogoś znaleźliśmy na jego miejsce, musieliśmy dopłacać za mieszkanie...
Wnioski wyciągnęliśmy takie, że już nikomu na słowo nie wierzymy, chcemy od razu spisywać umowę z właścicielem.