Skocz do zawartości

Mwanafunzi

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O Mwanafunzi

  • Urodziny 17.02.1996

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia Mwanafunzi

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. @Łukasz W tym roku też miałem taki wybór, to nie jest tak, że dopiero teraz się obudziłem i czegoś szukam, to trwa od początku tegorocznej rekrutacji. Takie poszukiwania prowadziłem już przed rekrutacjami, wyszło na to, że z technicznych (nie mówiąc o tych leżących w moim zasięgu) nic mi za specjalnie nie przypada do gustu, na tyle żebym powiedział, że to może być ciekawe i można by spróbować. Przy kierunkach humanistycznych czy przyrodniczych jest z resztą podobnie. Poza tym takie poczytanie daje tylko ogólne rozeznanie, może mi się po tym wydawać, że coś jest dla mnie nieciekawe, ale nie wiadomo jak wyglądałaby sytuacja gdybym miał już z tym styczność i dowiedział się jak to wygląda w praniu a nie barwnym i kolorowym opisie ze strony uczelni. Ja po prostu nic z tego nie znam, z niczym nie miałem styczności, mogę jedynie wykreślać te kierunki, co do których jestem bardziej przekonany, że coś takiego by mnie nie interesowało i nie chciałbym kiedyś się tym zajmować. Ciągle nie mogę jednak w ten sposób znaleźć nic dla siebie. Zdaję sobie sprawę z dużego wachlarza dostępnych kierunków. W tym roku mogłem np. na PW iść na MiBM, jednak uznałem, że to mnie nie interesuje i nie wybrałem tego kierunku. Na SGGW zaś (po niedostaniu się na IiE) mogłem oprócz ochrony/inżynierii środowiska wybrać m.in. leśnictwo czy meblarstwo/technologię drewna, jednak również uznałem, że to nie to. Sam nie wiem co mi pasuje. Chodziło mi nie tyle o fakt doradzenia jakiegoś kierunku, co o opinie, że gdybym po takim roku przerwy poprawił załóżmy wyniki i zrealizował to co chciałem w tym roku czyli pójście na jakieś bardziej ekonomiczne studia (IiE, FiR, czy coś) mimo, że nie pasjonowałoby to mnie zbytnio (a w dalszej perspektywie mogłoby nawet okazać się nudnym i męczącym), to czy przy takim podejściu i planach nie lepiej by rok wcześniej zacząć (i co za tym idzie skończyć) takiej słabszej administracji (wszak wiedza z dziedziny prawa też może być przydatna)? Czy mimo wszystko lepiej poczekać ten rok, nawet jeśli miałbym sobie po nim zafundować to co też by mnie nie pasjonowało (ale zawsze lepsze i bardziej przyszłościowe od adm?), a czego nie udało mi się zrealizować w tym roku. Tak. @Agnieszka Nie. Kierunek ten pojawił się u mnie na takiej zasadzie, że jak przeglądałem i czytałem o różnych kierunkach to starałem się wykreślać te, które wiem, że nie podobałyby mi się. Po takiej selekcji nie znalazłem niczego co bym uznał za ciekawe i zostały tylko takie neutralne, które równie dobrze mogłyby od biedy być ok, a równie dobrze mogłoby się okazać, że pochodziłbym trochę, zobaczył jak to wygląda w praktyce i potem już tylko coraz bardziej męczył. Nie wiem tego. Matematyka, rachunki itd. mnie raczej nie pasjonują (ale może mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, jakbym musiał przysiąść za cenę tego, że miałoby to potem zaprocentować to niech już będzie). Za takie neutralne uznałem więc te, które będą "pewniejsze" i bardziej przyszłościowe, przez co siłą rzeczy oparte głównie właśnie o matematykę i... Fizyki jak się okazało nadal nie lubię (a to sporo zawęża) a nie chciałbym też kierować się na coś w jakimś stopniu opartego na tym czego nie lubię, tylko dlatego, że po tym miałbym lepiej z pracą itd. Informatykę kiedyś planowałem, w miarę zagłębiania w temat coraz mniej mnie do siebie przekonywała, przy czym myślę, że nie na tyle by całkiem z tego rezygnować (chociaż matury z informatyki ostatecznie nie zdawałem). Z tego co leżałoby w moim zasięgu IiE wydała mi się zatem najlepszym wyborem na obecną chwilę (chociaż z czasem, wraz z poznaniem tego w praniu mógłbym pewnie zmienić zdanie), miałbym tam rzeczy związane z ekonomią (która to jak już pisałem miałaby być jedynie taką "oazą" na czas niewiedzy co do przyszłości, żeby zamiast siedzieć robić coś przy czymś co mogłoby mi się kiedyś przydać, nawet jeśli się tym zbytnio nie pasjonuje), ale też nie rezygnowałbym całkowicie z informatyki i jakieś podstawy bym tam z tego również zdobył (i mógł po tym czasie podejmować dalsze decyzje w tym zakresie, jednak już z perspektywy bardziej doświadczonej osoby niż teraz). No ale tutaj w tym roku nie wyszło i zostałem tylko z takimi słabszymi kierunkami z kolejnych tur. Z tego co się orientuję, jeśli są jeszcze jakieś rekrutacje to raczej tylko na kierunki prowadzone w jęz. angielskim (a języki to jedna z tych rzeczy, które zdecydowanie wykreślam) itp. Do 30 sierpnia była chyba jeszcze logistyka na AON, ale naczytałem się wiele negatywnych opinii o tej szkole (podobnie jak o UKSW), a nie chciałbym iść do byle jakiej szkółki gdzie nauka wyglądałaby tak, że beztrosko przebimbałbym 3 lata (czy dłużej) po papierek. Całkiem rezygnować ze studiów nie chcę, a po takim przeczekaniu roku mogłoby się nic nie zmienić w kwestii moich planów na przyszłość i poszukiwań "wymarzonych kierunków". Wtedy, stojąc w podobnej sytuacji co w tym roku bym tak tylko to odwlekał i odwlekał, w konsekwencji zajmując np. pracą na jakimś magazynie, a po powrocie do domu siedzeniem przed komputerem/telewizorem/książkami. Tak wyglądające odwlekanie nie przybliżyłoby mnie to do znalezienia tego życiowego zajęcia, co najwyżej miałbym więcej pieniędzy (niż gdybym się w tym czasie uczył czegoś "niepotrzebnego"). Zaś pójście na takie "neutralne" czy nawet jakieś słabsze pozwoliłyby zmienić środowisko, wybyć z wioski, poznać ludzi, zetknąć się z różnymi rzeczami, trochę usamodzielnić - może wtedy łatwiej by mi było dojść co wniosku co chcę w życiu robić. Z drugiej strony nie mam na to gwarancji, a po takich studiach mogę też tylko żałować straconego czasu i nerwów, zaś np. przez taki rok przerwy bardziej sprecyzować zdanie o kierunku przyszłego kształcenia i zamiast "neutralnych" czy słabszych kierunków studiować coś bardziej odpowiedniego dla mnie. Dlatego sam nie wiem jaką decyzję tutaj podjąć i stąd ten temat tutaj (zgoda, że nikt tego za mnie nie podejmie, jednak opinie osób trzecich patrzących w nieco inny sposób i innej perspektywy na całą sytuację mogą być mimo wszystko pomocne).
  2. Sytuacja byłaby taka prosta gdybym wiedział na co chcę iść i po prostu nie dostał na to (IiE była tylko tak wstępnie, nie wiem jak bym się na takim kierunku czuł, po prostu uznałem go za "pewniejszy" niż to między czym teraz wybieram). Problem jest więc w tym, że niestety nadal nie wiem co byłoby dla mnie "wymarzonymi studiami", a nie mam gwarancji, że rok przerwy coś w tym temacie zmieni. Dodając do tego jeszcze fakt, że z różnych powodów może mi się nie udać wystarczająco dobrze poprawić matematyki istnieje ryzyko, że po takim roku byłbym w sytuacji analogicznej do obecnej. A wtedy co? Znowu przerwa i coraz większe przeciąganie w czasie, czy pójście na coś słabszego (a to przecież mogę już teraz zrobić)? Z drugiej strony, jak mam iść na kierunek, który i tak po roku zmieniłbym na coś innego, to faktycznie lepiej byłoby zamiast dokładać sobie obowiązków poświęcić ten czas na zarobek i lepsze przygotowanie się do poprawy. Gdybym natomiast przykładowo poprawił wyniki a nadal nie wiedział co chcę w przyszłości robić, to ostatecznie i tak poszedłbym pewnie na jakieś ekonomiczne studia (które mogłyby mi się spodobać lub nie) czy coś w tym stylu. Wtedy pojawia się pytanie czy wiele bym zyskał przy takim rozwiązaniu w porównaniu do kontynuacji (z braku większych alternatyw) studiów zaczętych rok wcześniej (np. tej administracji)?
  3. No właśnie stąd moje obawy co do takiego rozwiązania. Nie oszukując się, z tą samodyscypliną i samozaparciem może być różnie... A wtedy za rok mogłaby być jedynie powtórka z rozrywki. Plusem na pewno, tylko czy jeśli i tak ogólny już kierunek wymieszamy jeszcze z innymi, bardziej technicznymi elementami to czy nie będzie to już takie "wszystko i nic"? No i jeszcze kwestia tego jak wygląda poziom administracji na PW (niby dobra uczelnia), w porównaniu do np. jakiegoś uniwersytetu. Spotykane są opinie (dość często), że kierunek ten jest tam robiony raczej na odczepnego, ot żeby uczelnia więcej studentów załapała. Tym bardziej, że mimo wysypu bezrobotnych absolwentów ciągle jest to kierunek dość oblegany. Myślałem nad tym, ale co tak naprawdę dałby mi licencjat z administracji? Co innego gdybym miał studiować I stopień czegoś bardziej pewnego (np. informatyki) i przyszłościowego, co dawałoby już mi jakieś oparcie, a dopiero potem coś z pasji, dla siebie, ale administracja? Czy z racji politechniki i co za tym idzie bardziej technicznego podejścia w tej dziedzinie miałbym większe szanse wybicia się z licencjatem w gronie masy bezrobotnych magistrów po tym kierunku? Czy nie jest prawdą, że bezrobotni studenci prawa zajmują miejsca administratywistów, którzy ostatecznie zostają po swoich studiach z niczym i muszą się, że tak powiem przebranżowić? Takich rozczarowanych osób (nie rzadko nawet takich, które lubią pracę papierkową i chciałyby to robić) można odnaleźć bardzo dużo wśród absolwentów administracji, nie chciałbym po 3 latach nauki do dojść do pod podobnych wniosków. Jeśli zaś i tak nie miałbym później pracować w tej dziedzinie, to czy w takim wypadku poświęcanie 3 lat na studia, które w ostatecznym rozrachunku dałyby mi tylko wiedzę z dziedziny prawa o szeroko pojętej przydatności to nie byłaby to strata czasu?
  4. Mwanafunzi

    Wybór kierunku

    Witam W tym roku ukończyłem liceum (profil m-f) i pisałem maturę. Poszła mi ona raczej słabo, o ile podstawy jeszcze jakoś wyglądają to już rozszerzenia (matematyka, fizyka) mizernie. Przed maturami, patrząc na swoje możliwości celowałem wstępnie w Informatykę i Ekonometrię na SGGW. Po otrzymaniu wyników byłem tak na pograniczu progu, o ile w tamtym roku bym się jeszcze dostał to jednak w tym mi trochę zabrakło. W związku z tym zostały mi tylko takie opcje "awaryjne". Dostałem się na administrację na PW, oraz Inżynierię Środowiska na SGGW. Teraz muszę z jednego (albo obu?) zrezygnować i wycofać dokumenty. Zdaję sobie sprawę, że między wszystkimi wymienianymi przeze mnie kierunkami jest dość duża rozbieżność. Niestety, ukończywszy liceum nadal nie wiem co chciałbym w życiu robić, czym się zajmować, gdzie widziałbym siebie za np. 10 lat (myślę, że nie Ja jeden jestem w takiej sytuacji). Ogólnie trochę interesuję się historią, jednak ze względu na sytuację absolwentów takich studiów na rynku pracy nigdy nie wiązałem z tym jakoś kariery zawodowej, traktując raczej jako zwykłe hobby (matury pod tym kątem też nie zdawałem). Nie mówiąc już o tym, że wobec mojego jedynie hobbystycznego zainteresowaniu tą dziedziną, mogłoby się okazać, że przy bardziej akademickim podejściu do tematu już by mi się to tak nie podobało. W związku z wybranym w liceum profilem myślałem nad informatyką i programowaniem, jednak w miarę zagłębiania się w temat coraz bardziej średnio widziałem się w przyszłości w roli takiego klepacza kodu (nie zapominając też o zdrowotnych konsekwencjach pracy przy komputerze, zważywszy na fakt że i tak mam już średnią wadę wzroku). Gdzieś tam pojawiała się też myśl nad grafiką komputerową, jednak tutaj dobrze by było wykazywać się jakimś, chociaż średnim talentem plastycznym (a nie wygląda na to żebym takowy posiadał) oraz związanymi z tym wyobraźnią i kreatywnością. Ostatecznie na czas takiej niewiedzy co do planów na przyszłość, chciałem iść właśnie w bardziej ekonomiczne kierunki, uznając, że tego typu studia zawsze się mogą przydać w życiu. Te zaś kierunki na które się dostałem to raczej tak tylko na przezimowanie, a już ewentualnie jakby ten ostatecznie wybrany mi się spodobał to bym został. Na administracji miałbym dużo prawniczych przedmiotów, o ile styczność z nudnym, prawniczym językiem i wklepywanie na pamięć kodeksów bym jakoś przebolał to czy przy takim podejściu jest sens? Tym bardziej, że dużo się czyta negatywnych opinii na temat przyszłości absolwentów po tym kierunku, problemach ze znalezieniem pracy, a jak już nawet to o niskich zarobkach (nawet Pani przy składaniu dokumentów na ten kierunek przestrzegała mnie przed tym wyborem). Obawiam się też, że na politechnice może to być kierunek gorzej prowadzony niż na jakimś uniwersytecie. Z drugiej strony takie studia mogą dać ogólną, zawsze tam trochę przydatną wiedzę. Inżynieria środowiska zaś, opierałaby się w dużej mierze na fizyce, za którą nie przepadam (wybierając taki profil w liceum kierowałem się głównie myślą, że co ja tam wiem po gimnazjum o tym i może z czasem, w innej szkole mi się spodoba) i geometrią wykreślną (ogólnie kiepsko u mnie z wyobraźnia przestrzenną i męczące by to było dla mnie), pojawiłaby się również chemia z którą ostatni raz styczność miałem prawie 3 lata temu i moja wiedza ogranicza się do tego co wyniosłem z gimnazjum, a która to chemia jakoś specjalnie mnie nie pasjonuje (przy czym też nie przeszkadzałaby mi chyba jakoś bardzo). W dalszej perspektywie miałbym więc tutaj styczność z tematyką, którą się zbytnio nie interesuje, a w niektórych przypadkach nawet nie przepadam. Z drugiej strony oprócz takich rzeczy miałbym też tutaj o wiele większą styczność z matematyką (którą to traktuje neutralnie, pasja to to nie jest, ale nie przeszkadza mi ona) co stanowiłoby lepsze rozwiązanie gdybym np. miał poprawiać za rok maturę (właśnie z matematyki). Rozważam też trzecią opcję, aby wobec takiej sytuacji darować sobie taki rok na byle jakim kierunku. Zrobić sobie rok przerwy, pójść na ten czas do pracy, zarobić na i zdać prawo jazdy (niestety do tej pory finanse mi na to na to nie pozwalały), ogólnie dorobić sobie parę groszy, a potem czy po drodze przygotować się jeszcze raz do matury z matematyki (przy okazji może np. jeszcze geografia czy ta historia, zawsze większe spektrum wyboru później) i spróbować ponownie przy rekrutacjach za rok, może np. do tego czasu odkryłbym co chcę robić w życiu itd. Z drugiej strony przez taki rok mógłbym się odzwyczaić od nauki, rozleniwić, potem nie poprawić wystarczająco dobrze wyników (albo nawet nie musiałoby to wynikać z nieprzygotowania czy niewiedzy, co zwyczajnego roztrzepania czy robienia głupich błędów, wiadomo - różnie to bywa), a w takim przypadku rok później byłbym w takiej samej sytuacji co teraz i tylko bym zmarnował czas. Ze studiów samych w sobie nie zamierzam rezygnować, zdobywanie jakiegokolwiek wykształcenia wyższego zawsze poszerza horyzonty myślowe, nie bez znaczenia jest też obycie w środowisku akademickim, poznanie wielu nowych ludzi, czy ogólnie wybycie do dużego miasta (obecnie mieszkam w małej wiosce). Tak nawiasem mówiąc, nie wiem też jak wygląda sprawa z tymi punktami ECTS i zmienianiem kierunku. Informacje na internecie są różnych lat i ciężko znaleźć czy to już/jeszcze obowiązuje? Bo w takim przypadku idąc na jakiś kierunek aby przezimować (po cichu licząc, że a nuż widelec mi się spodoba i zostanę) tylko bym sobie pogorszył sprawę i potem musiał jeszcze za zużyte przez ten czas punkty dopłacać jakbym już znalazł coś lepszego dla siebie. Sumując, czy ktoś może polecić w mojej sytuacji (którą mam nadzieję wystarczająco przedstawiłem) któryś z tych kierunków? Czy z takim nastawieniem nie rozsądniej byłoby jednak spróbować z tym trzecim rozwiązaniem? Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.