Na spotkania umawiasz się indywidualnie z każdym wykładowcą (co nie jest takie proste, jeżeli pracujesz). Miała przypadek, ze z jedną (a miałam z nią 3 "przedmioty") nie udało się spotkać przez cały semestr a zaliczyć trzeba. Można się dogadać, zaleczenie nie są straszne. Ale co do materiałów. Jak chcą to coś przekażą, pomogą. Ale nastaw się na samodzielne opracowywanie i szukanie. Aha i kontakt z nimi bywa różny. W porównaniu z dziennymi to przepaść, niestety. Przeczytać źródła do epoki, faktografia, jeżeli nie masz biblioteki wyposażonych w tej tematyce w okolicy - dodatkowy, duży problem. Pomijam bezsensowne zajęcia rozliczane z obecności, na których ekstern nie musi BYC!
Efekt- zrezygnowałam