Skocz do zawartości

Blue DragonFly

Użytkownik
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez Blue DragonFly

  1. Najlepsi studenci, czyli tacy, kótrzy maja najlepsze wyniki? Niestety w naszym systemie, który ściąganie uważa za bohaterstwo, student z najlepszymi wynikami to nie zawsze byłby ten, który ma największą wiedzę.

    Zanim wprowadzi się opłaty za studiowanie powinno się zmienić system.

  2. Studiuję Ochronę Dóbr Kultury, dla mnie nie jest to łatwy ani zabierający mało czasu kierunek. Ilość książek do przeczytania, materiału do przyswojenia jest duża, łacina nie jest łatwa, wiele książek jest w j. niemieckim lub francuskim. Te studia wymagają systematyczności, poświęcenia dużej ilości czasu. Nawet osoby, które dobrze sobie radzą siedzą nad książkami, nie ma tak jak np na niektórych kierunkach ściłych: 'Ja rozumiem te równania/zadania, nie muszę się ich uczyć'. Wiem ile pracy wkładam w utrzymanie się na studiach i denerwuje mnie jak któś mówi: 'studia humanistyczne to takie pitu, pitu, tam idą tylko ludzi, którzy nie wiedzą czego chcą od życia'.  Z tymi statystykami to bym nie przesadzała, znam ludzi po ochronie środowiska (zawsze uważałam to za przyszłościowy kierunek), które nie mogą znaleźć pracy. Oczywiśnie nie twierdzę, że wszystkie kierunki humanistyczne są wspaniałe. Ja np nie mam zbyt dobrego zdania o kulturoznastwie, wiem też, że po socjologii jest wręcz beznadziej nie z pracą. Przypadkowi ludzie są na wszystkich kierunkach, nawet na medycynie. To, że ktoś jest dobry np z matmy, chemii to nie znaczy, że wie czego chce od życia. Praca? Wiem, że łatwo nie jest i nie będzie, ale staram się być dobrej mysli. Na moim kierunku osoby, które poszły na te studia przez przypadek lub z myślą: 'kierunek humanistyczny? ee, pewnie nic sie tam nie robi..' zrezygnowały ze studiowania po miesiącu lub przed sesją.

  3. Czy to rewolucja?

    Wykładowcy z samej nauką dzieci w domu nie nakarmią, a i tak te dodatkowo opłaty nie są na takim poziomie na jakim byłyby w sytuacji gdyby te wykłady prowadzone były gdzieś zupełnie poza uczelnią.

    No właśnie tu sią trochę mylisz. Wykładowcy za swoje habilitacje, publiczne referaty, badania naukowe zarabiają tyle, że na podstawowe potrzeby spokojnie wystarczy, nie mowiąć już o tym, że wielu z nich ma też inne źródła utrzymania oprucz pracy na uczlni. Poza tym opłata za studia nie trafia bezpośrednio do rąk wykładowców a do budżetu uczelni/ wydziału. To, że uczelnia więcej zarobi na studentach nie musi się równać temu, że pracownicy naukowi dostaną większe wypłaty.

  4.  

    W USA nawet studia na państwowych uczelniach są płatne i nikt nie robi z tego powodu problemu. Moim zdaniem podstawową cechą szkolnictwa wyższego powinna być jego powszechność, która w Polsce jest mylnie łączona z takimi słowami jak: darmowy, bezpłatny, etc

    Tylko, że w USA rodzice odkładają kasę na studia dzieci, kiedy one (dzieci) są już w przedszkolu. A jak się zdaży jakaś choroba w rodzinie, jakaś tragedia? Można zapomnieć o studiowaniu. Poza tym uczenie w Stanach pracowały 150lat na osiągnięcie obecnego poziomu. Nasze szkolnictwo prywatne dopiero raczkuje.

    Nie widze powodu dla którego budżet państwa nie miałby być obciążony kosztami edukacji. Jeśli rząd wydaję publiczną kasę na takie pierdoły jak nowe garniaki posłów, tablety to tym bardziej powiniem też mieć pieniądze na podstawowe wydatki m.in. edukację i szkolnictwo wyższe.

    Jak dla mnie mogóby pozostać obecny podział na uczelnie publiczne i darmowe. Każdy ma wybór, każdy ma szansę. Żeby podnieść poziom nauki najpierw trzeba zminić mentalność ludzi, pokazać, że nie oceny sa ważne a to co ma się w głowie. Uczelnie powinny być bardziej nastawione na nuczanie a nie na zysk. Oczywiście to co napisałam brzmi jak naiwne mrzonki, ale warto sobie uświadomić, że istnieja kraje, w których ściąganie jest wstydem, a program nauczania na prawdę jest przydatny w życiu a nie oderwany od rzeczywistości.

    Przypominają mi się opowieści mojej babci urodzonej przed wojną. Aby jej starsza siostra mogła kontynuować naukę na poziomie wyższym niż podstawowy w mieście, rodzina sprzedała kilka krów, mleko, masło... To realia przedwojennej chłopskiej rodziny, ale moim zdaniem prywatyzaja szkolnictwa wyższego może doprowadzić do sytuacji, w której rodziny będa zastawiać/ wyprzedawać swój majątek, żeby dziecko mogło się uczyć. Brak funduszy może zamknąć drzwi wielu zdolnym osobom.

    Światowa czołówka? To są całkowicie inne realia (chyba za często powtarzam to słowo :P ), inne życie. W Stanach bardzo rozwinieta jest klasa średnia- właściciele małych przedsiębiorstw, pracownicy korporacji. To oni napędzają gospodarkę i ich stać na odkładanie przez połowę życia na edukację dzieci. W Polsce klasa średnia jest bardzo mała. Większość stanowią albo skrajnie bogaci albo skrajnie biedni. I tutaj też mam inne zdanie niż milosz, bo dla mnie 'powszechny' w naszych realiach znaczy 'darmowy'.

    Poza tym jaką mamy gwarancję, że płatne szkolnictwo wyższe będzie szkolnictwiem na dobrym poziomie? Obecie prywatne uczelnie powstają jak grzyby po deszczu za równo w dużych miastach jak i na 'wiochach zabitych dechami'. Jednak szkoły wyższe prywatne o na prawdę dobrym poziomie w kraju możemy policzyc na palcach. Uczelnie publiczne też, ale problem w tym, że nie mamy gwarancji, że prywatyzując szkolnictwo wyższe automatycznie podniesiemy poziom nauczania. Obecne Wyższe Szkoły oferują nam kierunki typu socjologia, administracja, Kierunek ekonomia, filozofia, kultoroznastwo, czyli także przyłączają się do taśmowej produkcji licencjatów i magistrów, zawodów, po których (niestety) w Polsce z pracą słabo....

  5. wielkie dzięki za słowa podpory Blue;)

    Masz racje z tym blogowaniem, jednak jak napisałem wyżej nie widzę siebie w tym zawodzie, na zajęciach interesują mnie bardziej "naukowe" biologiczne aspekty aniżeli np. Co i jak jeść ;) Poza tym chce wybrać dalsze kształcenie w kierunku możliwego zatrudnienia, a to jest widoczne obecnie prawie wyłącznie w infie.

     

    Fakt, chyba nie warto się tak szybko poddawać już po lic. (pomimo tego, że w branży biologicznej jest z pracą krucho) i obracać wszystko o180st. W związku ztym zastanawiam się nad aspektem pokrewnego kierunku na IIst. W między czasie szukanie szkoleń związanych np z branza farmaceutyczna/spożywczą (czasem się  pojawiają ogłoszenia np. na jakościowca lub specjaliste rejestratora) A w przypadku braku  podjęcie studiów informatycznych (bazy danych lub grafika) od nowa. Co o tym sądzicie?  Ja osobiście nie ukrywam, że studiowanie do 30'stki może być uciążliwe, ale takie czasy, żetrzeba się długo uczyć, więc nie bd marudził ;) Chciałbym was jeszcze zapytać jak uważacie czy widząc ogłoszenie gdzie wyagane jest wykształcenie wyższe tech. żywności, ja mając lic z dietetyki i mgr z tech żyw. jestem w oczach pracodawcy/HR'owca spisany na porażkę z osobą która od 5 lat studiuje jedno i to samo?

    Nie ma za co :)  Ja osobiście uważam dietetykę za bardzo przyszłościowy kierunek, ale jeśli się w nim nie widzisz no to faktycznie nie ma sensu się przy tym upierać ;)

    Moja koleżanka 2 lata temu zaczęła kierunek (jesli się nie mylę) bezpieczeństwo żywności. Swój wybór motywowała tym, że to nowy kierunek i będzie po nim praca.

    Jeśli chodzi o szkolenia, to może też warto zastanowić się nad szkołą policealną? Np technik farmacji? Czasami widzę ogłoszenia pracy dla osób o takim wykształceniu.

    Jeśli chodzi o to na co może patrzec pracodawca, to ciężko powiedzieć. Wydaje mi się, że największe znaczenie mają studia magisterskie, bo studia licencjackie często są zapchane nikomu niepotrzebnymi, głupimi przedmiotami. Na II stopniu program się konkretniejszy. Z drugiej strony, gdybym ja była pracodawcą i zobaczyłabym kandydata z cv: licencjat dietetyka, magisterka informatyka, to byłabym zdziwiona lub uznałabym, że taka osoba chyba do końca nie wie czym się interesuje, albo podejmuje przypadkowe wybory. Na rozmowie kwalifikacyjnej musiałbys się dobrze przede mną wybronić ;) A tak na serio to dla pracodawcy chyba najwazniejsze jest to, czy posiadasz jakieś doświadczenie na stanowisku jakie chciałbyś obejmować. Jesli tak, to studia licencjackie nie grają większej roli w procesie rekrutacji.

  6. Polecam długi spacer dzień przed egzaminem, w dniu egzaminu krótkie przelecenie wzrokiem tego czego się nauczyłaś np. poprzez zerknięcie na plan nauki i później zero, nic absolutnie nic nie powtarzać na krótko przed egzaminem bo wtedy robi się mix. Tylko się relaksować, żartować ze znajomymi itd. ale już się nie uczyć.

    Ja również spróbuję, może w koncu cos na mnie podziała ;)

  7. Zarabiac dużo możesz też na blogach o gotowaniu lub na filmikach na you tube, na których będziesz opowiadać o tym jak zjadłaś na drugie śniadanie kisiel :P Zarobki bywają wysokie, ale to nie jest reguła. Jeśli masz jakis pomysł to spróbuj. Nie nastawiaj się tylko od razu na zarobek, bo zazwyczaj pierwsze ewentualne (groszowe) zarobki pojawiaja się dopiero po kilku tygodniach lub miesiącach.

  8. Ewentulanie możesz się wybrać do szkoły policealnej na kierunek opiekunka dziecięca, opiekun medyczny, sterylizacja medyczna, astystentka stomatologa itp. Są to najczęściej kierunki płatne, ale ceny sa niższe niż ceny studiów. Zajęcia odbywaja się zazwyczaj w soboty i niedziele co tydzień lub dwa. Nauka trwa rok lub 2 lata. Tak jak wczesniej napisałam ceny raczej sa niższe niż ceny studiów, więc jeśli we Wrocławiu znalazłabyś zadowalającą Cię pracę to mogłabys sobie odłożyc trochę pieniędzy na studia bez robienia przerwy w nauce. Kiedy wybierasz się do obcego miasta, nie wiesz jaką pracę znajdziesz i do tego musisz się utrzymać i płaic za studia, to bezpiecznej jest się zdecydować na początek na szkołę policealną- nie ma ryzyka, że czesne pochłona połowę Twojej wypłaty.

  9. Po 1. Moim zdaniem nie ma co się załamywać z tą dietetyką. To, że nie ma zbyt wielu ofert w internecie to nie znaczy, że nie możesz udzielać porad na stronie internetowej lub otworzyć własnej działalności. Teraz trwa moda na bycie zdrowym, eko, wysportowanym, więc jesli wyjdzie się do ludzi z jakimś ciekawym pomysłem to jest szansa na to, żeby zostać zauważonym :) Zacznij może od prowadzenia bloga i zobacz czy jest zainteresowanie tym, co masz do powiedzenia na temat dietetyki.

    Po 2. Zależy od miasta kierunku.... ale czasami zdarza się, że studia zaoczne są po prostu tańsze.

    Po 3. Ja jednak nie poddawałabym sie tak szybko, jeśli nie chcesz kontynuować dietetyki, to może faktycznie najpierw spróbuj z czymś pokrewnym (może technologia żywności, bezpieczeństwo żywności).
    Po 4. Jesli chodzi o grafikę komputerową to zawsze możesz zacząć działać we własnym zakresie. Jeśli nie masz pieniędzy na photoshopa lub corela to ściągnij sobie jakiś darmowy program i od niego zacznij naukę podstaw. Na you tubie jest mnóstwo tutoriali, w empiku są do kupienia książki i czasopisma na temat grafiki komputerowej, na pewno będą przydatne jeśli zechcesz się dokształcać w tym kierunku :) Grafika komputerowa ma to do siebie, że można jej się nauczyć w domowym zaciszu i później nikt nie będzie patrzył na Twoje cv tylko na umiejętności.

  10. Jeśli masz łatwość uczenia się języków, to filologia będzie spoko. Tylko nie jakaś popularna (angielska, niemiecka), tylko bardziej niszowa, np sinologia :)

    Zgadzam się z tym w 100% :)  z tych mniej popularnych (ale nie ukrywajmy, że też nie łatwych) ciekawa też jest filologia norweska, japonistyka, filologia arabska lub hebrajska (ale nie wiem jak po niej jest z pracą).

    Lub startuj na studia do Anglii, z certyfikatem masz szansę ;)

  11. Na przykład na wydziale sztuk pięknych na UMK jest projektowanie graficzne, grafika warsztatowa (jesli dobrze pamiętam), grafiki komputerowej jako osobnej specjalizacji chyba nie ma, ale z tego co wiem to na projektowaniu graficznym robi się coś w tym kierunku :)

  12. Nie chodzi o to czy studia są trudne czy łatwe, ale o to jaką wartość dodaną tworzą do Twojego życia - w tym wypadku perspektywy zatrudnienia. Bonusem jak dla mnie jest to, że nie tylko możesz dostać dobrą pracę po zarządzaniu, ale też wiesz jak założyć własną firmę. 

    W tym wypadku bonusem jest w ogóle znalezienie pracy w swoim zawodzie, nie mówiąc już o dobrej pracy. Firmę możesz założyć mając ukończona tylko szkołę zawodową. Liczy się pomysł i to, czy trafiliśmy z tym pomysłem na odpowiedni rynek. Oraz to czy potrafimy prowadzić firmę. To, że ktoś skończył Podyplomówki z zarządzania nie oznacza, że zostanie prezesem jakiegoś przedsiębiorstwa. Studia nie mogą być trudne, skoro kończy je tylu absolwentów. Popularne studia+ moda, duże zainteresowanie= duże bezrobocie.

  13. Tak jak było wcześniej wspomniane w niektórych miejscowościach biblioteki szkolne są centrami kultury, poza tym to, że uczniowie nie korzystają to nie znaczy, że nikt nie korzysta. Ludzie starsi często lubia powracać do ulubionych pozycji z młodości, do bibliotek zagladają też coraz częściej przedszkolaki. Likwidacja bibliotek szkolnych byłaby krokiem w tył naszego kraju. Nie każdy ma dostęp do internetu i nie każdego stać, żeby jechać autobusem kilkanaście kilometrów po jedną książkę. Biblioteki szkolne wypożyczają podręczniki ubogim uczniom. Może wcale nie chodzi o koszty utrzymania takich bibliotek tylko o zmuszenie uczniów, nawet tych najuboższych, do kupowania nowych podręczników? W małych powiatach sa 2-3 księgarnia na krzyż. One na pewno zarobią na likwidacji bibliotek szkolnych...

  14. Mnie na stres zawsze pomagało wyciszenie się dzień przed egzaminem. Już nie powtarzałam nic, nie przekładałam nerwowo kartek z notatkami, tylko organizowałam sobie miły wieczór: zjadłam coś smacznego, obejrzałam głupkowatą komedię, albo poczytałam książkę. W dniu egzaminu nie przychodziłam milion godzin wcześniej, bo osoby, które tak robiły, wzajemnie się nakręcały na tym korytarzu, wymyślając coraz bardziej kosmiczne zagadnienia :P

    Chyba coś w tym jest :P

    W liceum miałam dość luźne podejście: jeśli nie wyjdzie teraz to się poprawi w następnym semestrze. Na studiach się tak nie da (przynajmniej ja tak nie umiem). Strasze mi zalezy na tym kierunku i wydaje mi się, że im bardziej mi zależy, tym gorzej mi idzie. Na egzaminie pisemnym sztywnieje mi ręka i nie umiem wymyślić sensownego zdania a na ustnym gadam głupoty. Przyznaję, że nie jestem systematyczna, bo ciagla coś poprawiam, ciagle mam warunki i kiedy bardziej skupiam sie na poprawach cierpi na tym reszta przedmiotów. Nie umiem się uczyć wszystkiego na raz, zawsze musi być coś kosztem czegoś :wacko: Jestem na takim etapie, że zastanawiałam się nad skorzystaniem z pomocy psychologa, ale nie wiem jak wybrać odpowiedniego... Co mnie rozluźnia? Alkohol.. ale zawsze boję się, że nawet jedno piwo podczas nauki może wywołać dziurę w moim worku z wiedzą. Nie biorę leków uspokajających ani nie piję żadnych ziółek, bo z tego co wiem, one trochę "zmulają". Racją jest, że udaje się osobą o luźniejszym podejściu, ale jak na razie nie umiem tego zmienić. Jedyny pomyśł jaki na razie mam na siebie to w miarę możliwości uczenie się systematycznie.

  15. Tak z innej beczki... bawi mnie jak jakieś uczelnie (szczególnie chyba prywatne) twierdzą, że chcą wyjść na przeciw studentom, gwarantują znalezienie pracy, po czym wyjeżdżają z kierunkami takimi jak Kierunek ekonomia, socjologia, administracja (kierunki dostępne na prawie każdej uczelni w Polsce), filozofia....

    Jestem studentką UMK, ale ich nie bronię, bo jak wspomniała nessy są w Polsce uczelnie prywatne na bardzo wysokim poziomie. Ale... czytałam kiedyś wywiad z jakimś tam profesorem (chyba z UMK :P ), który twierdził, że uczelnie prywatne w większości nie maja własnej kadry naukowej. Wiekszość doktorów, profesorów została 'wyprodukowana' na uczelniach publicznych.

    • Like 1
  16. Moim zdaniem cenionym zawodem teraz i w (przynajmniej) najbliższej przyszłości jest programista. Myślę, że praca będzie też dla grafików komputerowych. Modne też staję się zatrudnianie guwernantek. Na jakiejś uczelni (nie pamiętam jakiej) utworzono juz kierunek: nauki o rodzinie ze spacjalizacją guwernantka.

  17. Co do wypowiedzi Blue DragonFly ze wczoraj : te pol roku to tak mi sie napisalo, ale faktycznie liczac od pazdziernika kiedy sie zaczyna rok do czerwca (oczywiscie jak sie pozdaje w tych 0 terminach wszystko, czy 1, bo wiadomo ze im dalej to wakacje sie kurcza, chyba dobrze mowie nie, mniej wiecej ?) jest 9miesiecy odliczajac wolne zostaje nieco ponad 7 a nabory na studia 1stopnia zaczynaja sie pod koniec czerwca/pocz lipca, wiec wiele sie nie pomylilem.

    Chcialem wlasnie isc do pracy, a te szkoly policelane sa do niczego, akurat w tym co ja bym chcial : technik bhp ma ograniczone mocno mozliwosci a jesli mam robic np 2lata kurs na elektryka w trybie stacjonarnym na policelanej a uczyc sie rok dluzej i miec inzyniera to wybor jest chyba oczywisty (przynajmniej dla mnie).

    1. No ale jesli jest tak ze wyklady zachaczaja o pt lub pon to ani pracowac ani sie uczyc, a moim zdaniem jak juz cos robic, i chciec miec tego inzyniera, to zeby cos umiec z tego, a nie byc tylko nim na papierku.

    2. Wlasnie nie ma, znajomi mi powiedzieli ze na 2naborze prawie zawsze sa wolne miejsca i dlatego czekalem ale nie bo nie chcialo mi sie tylko dlatego ze nie wiedzialem co, a potem sie okazalo ze ani na bhp ani na energetyce nie ma miejsc, tylko zaoczne zostaly.

    3. W centrum edukacji 7 (mam tam znajomego nauczyciela wlasnie od bhp) trwa to 1,5roku, ale ostatnio byla ponoc nowelizacja jakas, i technicy bhp maja niby bardzo ograniczone mozliwosci, podobno albo rezygnuja z pracy, zmieniaja kwalifikacje, albo sie douczaja bo po policealce mozna byc inspektorem/starszym inspektorem i nic wiecej, a ja powiem tak : nie mam konkretnie 1 zainteresowania, bo mam ich wiele, i niekoniecznie potrzebuje studiowac to co lubie, tylko to co da mi prace, albo jakas nadzieje na nia a jak czytalem po necie ponoc bhp i elektryka to 1 z najbardziej przyszlosciowych kierunkow bo na mate czy kierunki stricte mechaniczne jestem ciutke za slaby a nie chce potem zebami zgrzytac.

     

    Co do tych wykladow to wiem, bo chodzilem na korki z maty do studenta z polibudy, i to samo mowil ze raz ma tydzien zawalony, a innym ma dzien wolny, albo 1wykladd i tyle a co do tych programow studiow to sie nie wypowiem bo nie wiem, nie znam sie, nie mialem z tym doczynienia jeszcze

     

    Łukasz : no tak ale ja chce zrobic tylko 1rok przerwy wiec w rok takiej policealnej nie zrobie a co do dziennych/zaocznych, kombinowalem tak by 1rok isc na dzienne i jesli dam rade to 2/3 na zaoczne zeby miec juz te 2lata stazu, kuzynka tak zrobila, studiowla Technologia i Inżynieria Chemiczna (w języku angielskim) (lebska jak nie wiem) i znalazla bardzo szybko robote. Bo jesli mialbym miec 2lata przerwy to zrobilbym policealna z logistyki i potem na bhp poszedl, bo zauwazylem ze te 2rzeczy niekiedy sa laczone.

     

    Blue DragonFly : Ja uważam, że w ogóle kierunek bhp jest niewiele warty, ale to tylko moje prywatne odczucia, WHY ?

     

    I co do tego, ja bym juz chetnie skonczyl, ale rodzice mowia sproboj, nie wyganiaja mnie  z domu do roboty ani nic, wiec dlatego chce, ale to juz nie chodzi o to, lubie sie uczyc, i z 2 strony czuje ze bym bardzo chcial sprobowac, i mysle ze za rok wcale mi sie nie zmieni, wkoncu miec chociaz tego inz to byloby zawsze cos wiecej, nawet nie chodzi o potencjalnie wyzsze pensje, ale samą satysfakcje ze zrobilo sie cos wiecej i wykorzystalo szanse a nie siedzialo w domu na dupie na garnuszku u rodzicow ; )

    Co do wyliczenia pół roku czy rok niech będzie, że masz rację :P;)

    Nie chodziło mi o to, że masz zastępować studia policealną. Wg mnie policealna jest niezłym sposobem na wypełnienie przerwy, ale jeśli wiesz jak to wygląda i nie widzisz się w tym, to przecież nie będę Cię namawiać.

    1. Masz rację, ale nie wiem czy da się przewidzieć czy na wybranycm przez Ciebie kierunku zajęcia będą co miesiąc czy co tydzień... Zawsze możesz zadzwonić do dziekanatu, ale nie wiem czy uzysasz konkretną odpowiedź.

    Jeśli chodzi o to co napisałam o kierunku BHP studia podyplomowe, to wg mnie jest on popularny, ale nie jestem pewna czy jest aż tak duże zapotrzebowanie na "bhp'owców". Ale moge się mylić.

    Podsumowując nie wiem już co Ci poradzić, ale chyba przyłączę się do tego co napisał Łukasz.

  18. Przerwa różnie wpływa na różne osoby, niestety zwykle jest tak, że się już po prostu nie chce. Mi się chciało, też miałem przerwę - 2 lata, którą wykorzystałem na policealkę. Zrobiłem studium w kierunku, który mnie interesował i jestem z tego zadowolony. Więcej, na tej policealce zobaczyłem, że chce iść na studia. 

    Czy dzienne lepsze są od zaocznych - tak:) 

    Ja miałam rok przerwy, zaczęłam policealna i także chciało mi się iść na studia ;)

    Spotkałam się z opiniami, że studenci zaoczni mają poważniejsze podejście do studiowania niż dzienni. Ale chyba z tym jest różnie.

     

    BHP w policealnej jest akurat niewiele warte, więc szkoda na to czasu. 

    Jest niewiele warte, ale przedmioty sa zbliżone do tych na studiach, dzieki temu można się przekonać, czy to nas na prawdę interesuje.

    Ja uważam, że w ogóle kierunek BHP studia podyplomowe jest niewiele warty, ale to tylko moje prywatne odczucia.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.