Dostałam się na inżynierię materiałową na wydziale metali nieżelaznych, na AGH oraz na technologię chemiczną na wydziale energetyki i paliw, również na AGH. Na maturze zdawałam rozszerzoną biologię, chemię i język angielski, byłam na profilu biol-chem-ang. Matematyka szła mi całkiem dobrze, co prawda, była ona na poziomie podstawowym, ale chodziłam na korepetycje na których 'liznęłam' trochę rozszerzenia. Fizykę miałam tylko w pierwszej klasie, jedną godzinę tygodniowo. Zdaję sobie sprawę, że na inż.materiałowej bez matematyki rozszerzonej i fizyki ani rusz, dlatego też, chciałam spytać jak jest na tym kierunku z tymi przedmiotami. Bardzo trudno i nie ma się co wybierać po biol-chemie? Jestem w stanie zacząć od już chodzić na korepetycje z matematyki i fizyki. Mam dobrą nauczycielkę i wiem, że będzie w stanie dobrze mnie przygotować. Tylko czy warto się tak starać, bo przecież czasu nie mam za wiele i cudów nie zdziałam. Mam też alternatywę, w postaci technologii chemicznej. Tutaj wydaje mi się, że bez problemu dam radę, bo chemię naprawdę dobrze umiem, ale z kolei znowu mam wrażenie, że inż.materiałowa jest bardziej przyszłościowym kierunkiem i mam większe szanse znaleźć pracę w zawodzie, nawet za granicą. Czytałam kilka opinii na temat tych kierunków i jest różnie. Tak jak zawsze, jedni piszą 'bardzo ciężko, bez matematyki rozszerzonej z liceum nie da rady', inni zaś twierdzą, ze jest trudno, ale da się wszystko opanować, bez większego problemu i nie ma co zachodzić w głowę. Ja już się bardzo stresuje bo nie wiem jaką podjąć decyzję. Wiem, że wyboru nikt za mnie nie dokona, ale liczę, na każdą (nawet najmniejszą) podpowiedź, radę. Może, ktoś z Was był w podobnej sytuacji. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź