Skocz do zawartości

lotte555

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O lotte555

  • Urodziny 10.08.1988

Informacje o profilu

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia lotte555

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, chciałabym zasięgnąć Waszej opinii/porady. Moja sytuacja wygląda następująco: miałam już datę obrony pracy magisterskiej, którą promotor oceniła na 3,5. Chciałam napisać lepszą pracę. ale zależało mi już na jak najszybszym obronieniu się. Jako, że moja promotor olewała nas i praktycznie w ogóle nie pomagała/często nie miała czasu, drugi rozdział pisałam jeszcze raz, bez żadnych wskazówek ze strony promotor, w ekspresowym tempie, ale koniec końców praca została przez nią zaakceptowana i wszystko zostało złożone odpowiednio w drugim, październikowym terminie. Ja w międzyczasie dostałam już pracę i czekałam tylko na obronę. W dniu obrony, a w zasadzie na miejscu, na 5 minut przed egzaminem dowiedziałam się. że moja praca nie została zaakceptowana przez recenzenta. Co ciekawe, nie było nawet przewodniczącego w komisji i jak później przeczytałam w regulaminie, tym samym nie było możliwości, aby osoba przewodnicząca [którym teoretycznie powinien być dziekan lub prodziekan] zasięgnęła w mojej sprawie opinii drugiego recenzenta. Kontaktowałam się z dziekanatem i moją promotor, która radzi mi, aby się wstrzymać z 'wojnami przeciwko recenzentowi' i nie mieszać w to dziekana ani innego recenzenta, ponieważ mogę mieć z tym moim jeszcze do czynienia, a w konsekwencji później i nieprzyjemności [tak naprawdę to bardziej ona powinna się przejmować, bo do tego przecież by nie doszło, gdyby jak normalny promotor mnie naprowadziła i kazała poprawiać pracę aż do skutku; powiadomiła wcześniej o tym, że się nie będę w danym dniu bronić ( bo wiedziała o tym 2 dni wcześniej) itd.]. Z dziekanatu dostałam info, że mogę złożyć podanie o przedłużenie pisania pracy, bezpłatnie mogę to zrobić do 24. grudnia. Moja promotor twierdzi, że recenzent zasugerował wdrożenie dużych zmian i ma 'nadzieję. że wyrobimy się do końca semestru'. A to by tym samym oznaczało, że, zgodnie z regulaminem, muszę zapłacić za powtarzanie seminarium - 300zł. Nie uważam jednak, że po tym co przeszłam powinnam za cokolwiek jeszcze płacić, tym bardziej, że raz [z powodu oblanego egzaminu] musiałam już zapłacić uczelni ponad 2000zł. Gdyby nie te opłaty, pewnie bym pomyślała o spokojniejszym załatwieniu sprawy, czyli poprawiłabym już tą pracę [chociaż nie wiem jak, skoro będzie tyle do poprawy, przy codziennej, 8godzinnej pracy od pon. do pt]/ Ale wydawanie kasy na dojazdy do promotor + opłaty za przesuw czasowy nie z mojej winy? Teraz już nie wiem, czy nie podjąć drogi prawnej. Co sądzicie? Bardzo proszę o porady, bo już sama nie wiem, co robić z tą chorą uczelnią.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.