Witam,
Z racji tego, iż nie zdążyłem obronić pracy magisterskiej mam problem ze studiami podyplomowymi, a mianowicie zostałem zakwalifikowany na studia (pisałem podanie, iż dostarczę uczelni dyplom do końca października b.r.), jednak po wyjaśnieniu całej sprawy z koordynatorem poinformowano mnie, że nie mogę ich zacząć nawet jeśli dyplom dostarczę w połowie semestru. Zaproponowano mi w zamian za to, bym zaczął ten kierunek, jednak przy ukończeniu nie dostanę dyplomu studiów podyplomowych tylko zaświadczenie o ukończeniu kursu. Chciałem się dowiedzieć czy warto się na coś takiego porywać? Czy różnica między rocznym kursem a roczną podyplomówką jest bardzo diametralna? Chodzi mi o kwestie prawne, lub "jak to wygląda" w oczach pracodawców. Z góry dzięki za odpowiedź