Dobra, nie wiem już co mam cytować i komu odpowiadać.
Studia nie mają rozwijać zainteresowań, a mają umożliwić nam (studentom) zdobywanie wiedzy, której nie ma się nawet po roku mieszkania w USA. Chodzi o potrzeby wyższe, edukację wyższą, a nie wyssane z palca opowiastki o USA. Amerykanista to nie kolejny Mariusz Max Kolonko czy inny Piotr Kraśko. OK, mają doświadczenie, zaobserwowali Stany itd. Amerykanista stara się wyzbyć uprzedzeń, europocentryzmu i myślenia o relacjach PL-USA "pan-wasal" po to, żeby móc trzeźwo i konkretnie doradzić. Amerykanista nie ma popisywać się wiedzą w stylu który utwór jest popularniejszy w Texsasie, ale ma znać jego przyczyny i być w stanie je przeanalizować. Na studiach humanistycznych człowiek uczy się myśleć i analizować, w przypadku amerykanistyki zdobywa konkretną wiedzę z historii, kulturoznawstwa, politologii, aby później wykorzystać te umiejętności w pracy. Żadne studia nie gwarantują zatrudnienia, niektóre dają jedynie jasno określoną nazwę zawodu, który można wykonywać. My humaniści mamy utrudnione zadanie, ale nikt tego przed nami nie ukrywał.
Dlatego bardzo CIę proszę milosz, nie rzucaj ciekawostkami i nie próbuj udowodnić, że studia humanistyczne, w tym amerykanistyka, są w gruncie rzeczy bez sensu "bo są inni, którzy równie dobrze nadają się na dziennikarza/specjalistę/etc" czy "bo nie ma pracy" czy "wiem to po 3 m-cach w Stanach". Chyba chodzi o coś więcej, o spełnianie wyższych potrzeb jednostki i służbę społeczeństwu. Zdaję sobie sprawę, że wielu moich kolegów i koleżanek z roku studiuje tylko "dla papierka", ja mam inny plan i pomysł na swoje studia i siebie na rynku pracy. Stąd moja opinia i przekonanie, że amerykanistyka to bardzo rozwijające studia, a ich podjęcie było dobrą decyzją.
Cheers!