Na moim (najbardziej kulturalnym z kulturalnych) kierunku studiów popularna staje się życiowa maksyma Ferdynanda K, zwanego Kiepskim: "W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem". Guzik prawda!
Wybrałam Kulturoznawstwo, bo sądziłam, że będzie tam dużo zajęć o teatrze (którym zostałam zarażona dziecięciem będąc) i o historii sztuki, którą polubiłam trochę później. Okazało się, że Kulturoznawstwo to nie tylko nauka o filmach i sztuce, ale przede wszystkim studia, które niesamowicie poszerzają horyzonty myślowe.
Gadka o tym, że nie ma pracy w kulturze jest domeną osób, dla których studiowanie polega jednie na pojawianiu się na wykładach i ćwiczeniach. Jeżeli ktoś na prawdę pasjonuje się kulturą, znajdzie sobie mnóstwo zajęć dodatkowych, o wiele cenniejszych niż niektóre wykłady. I przede wszystkim, dających doświadczenie, które może przydać się w późniejszej pracy.
Koła naukowe, w których poznasz tajniki organizowania imprez kulturalnych (na skalę uczelnianą i o wiele szerszą), radio, gazeta, to pola, na których możesz rozwijać swoje zainteresowania i poznać tajniki pracy w kulturze.
To są studia dla prawdziwych pasjonatów i tylko tacy się na nich spełnią.
Ja zaliczam się do tego grona