Skocz do zawartości

środa

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia środa

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. Stary temat i odległy wątek, ale skoro wpadł mi w oczy, odpowiem (może dla kogoś z czytelników będzie akurat tematem aktualnym): 1. Nie zgodzę się z PiotrekNiedziela. Tak może napisać tylko ktoś, kto nie miał żadnej styczności z tym zawodem. Jeśli chodzi o praktyczną stronę pracy, to na pewno minusem jest nieregularność zarobków (głównie umowy o dzieło lub zlecenia, np. w architekturze zwykle od kwietnia do max listopada, rzadziej zdarzy się na czas określony). Zwykle polega to na tym, że firma konserwatorska startuje w przetargu o wykonanie jakiejś usługi, a kiedy go wygra, zatrudnia wykonawców/podwykonawców. Podwykonawca może liczyć na mniej niż średnią krajową, ale więcej niż minimalna. Cenę za wykonanie pracy często negocjujesz z pracodawcą sam (robocizna, koszt materiałów - jeśli pracodawca ich nie zapewnia, też bierzesz pod uwagę stan artefaktu - ile czasu to zajmie. Trzeba bezwzględnie przestrzegać terminów, więc jeśli nie doszacujesz czasu i okoliczności, może się zdarzyć, że będzie trzeba spędzić w pracy po 10-12h dziennie). Bardzo dużym atutem w ustalaniu wynagrodzenia jest doświadczenie (staż pracy, obiekty przy których się pracowało, no i co tu dużo mówić...poczta pantoflowa, czy dobre słowo od pracodawcy lub kontakty ze znajomymi). Jest to dosyć wąskie, hermetyczne środowisko, więc w obrębie tego samego miasta, a nawet województwa, często będziesz stykać się z tymi samymi nazwiskami. Z jednej strony jesteście na siebie skazani, więc w razie potrzeby współpracujecie i podsyłacie sobie wzajemnie zlecenia, a z drugiej strony łatwo też o spory i bezpardonową rywalizację o zatrudnienie. Praca praktyczna daje satysfakcję, ale z biegiem lat niesie koszty zdrowotne (w architekturze czy rzeźbie warunki, np. chłód, wilgoć, pyły, substancje chemiczne, przy malarstwie wzrok, rozpuszczalniki, itd.). Można próbować otworzyć własną działalność (i zamiast rywalizować z dużymi firmami o większe zlecenia, np. nastawić się na pracę dla osób prywatnych czy handlarzy antykami - zorganizować sobie pracownię/warsztat i restaurować obrazy czy meble). Do własnej działalności zachęcam raczej po zdobyciu paru lat rozeznania w lokalnym rynku i osobach. Jednak to też jest praca bardzo nieregularna. Ideałem byłby stały etat konserwatora zabytków w muzeum czy większej galerii. Osoby specjalizujące się w skórze i papierze czy introligatorstwie mają szansę na pracę przy zbiorach literatury przy ważniejszych bilbliotekach. Jest też inna sytuacja, jeśli ktoś załapie się na stanowisko administracyjne (w rodzaju miejskiego/wojewódzkiego konserwatora zabytków). Wtedy praca jest daleko bardziej biurowa, czasem jakaś inspekcja, a pensja również wyższa (ale co najważniejsze, stabilna). Tylko wtedy realnego kontaktu z "materią" jest sporo mniej. Jeśli żyje się samemu, bez większych zobowiązań, praca freelancer'a daje sporo satysfakcji, ale przy nieregularnych przychodach trudno jest zapewnić rodzinie stabiliny byt. 2. Nie wiem, czy ktoś robił takie statystyki. Podczas studiów znajomość chemii jest niezbędna. Po studiach - głównie musisz wiedzieć, co i do czego jest Tobie potrzebne w praktycznym zastosowaniu (np. że jeśli kładziesz szlagmetal, na bazie miedzi, i chcesz go zabezpieczyć, utrwalić, to musisz posłużyć się preparatem bezwodnym, itd). Wzory i nazwy się zwykle pamięta (musisz wiedzieć, czego potrzebujesz, żeby to kupić :)), ale wątpliwe, żeby w życiu ktokolwiek oczekiwał od Ciebie napisania równania chemicznego. 3. Równolegle dwa kierunki? Trudno to widzę. Może na ostatnim, przedostatnim roku. Ogólnie konserwatorstwo to "wymagająca pani", nie mniej niż prawo, psychologia czy medycyna. Wiem, co piszę. Jeśli już drugi kierunek, to prędzej pokrewny (żeby móc przepisać część przedmiotów). Ale podejmując drugie studia zabierasz sobie czas na to, co w tym zawodzie jest najważniejsze, czyli na praktykę. Tak szczerze, odnośnie dalszego kształcenia widzę dwie opcje: stawiasz na naukę języka obcego (nie filologia tylko w ramach jakiegoś kursu/lekcji, po którym możesz uzyskać certyfikat językowy, co umożliwia pracę za granicą). Albo robisz jakąś podyplomówkę/kurs związany z pozyskiwaniem funduszy unijnych, ochroną dziedzictwa kulturowego czy zamówieniami publicznymi (coś, co podniesie Twoją wartość w oczach pracodawcy, jakim jest instytucja kultury czy urząd, albo pomoże założyć swoją działalność). Jeśli marzysz o kierunku o zupełnie innym profilu (niezwiązanym ze sztuką), to trudno mi sobie wyobrazić studiowanie równoległe - bardziej realna opcja, że po skończeniu jednych, zrobisz drugie. Na przykład mając żyłkę nauczycielską, można zrobić 2-letnie przygotowanie pedagogiczne, żeby móc uczyć w szkołach plastycznych lub na uczelni (jeśli w toku studiów uznasz, że masz ciągoty do pracy naukowej, pisania publikacji). Zważając na to, że studia konserwatorskie trwają jednak długo, zabierają dużo czasu i trochę środków (w materiały plastyczne wyposażasz się często sam), myślę, że najlepiej będzie dążyć do tego, aby pierwsze zajęcie po studiach / w trakcie studiów było związane z zawodem. W tej pracy najważniejsze jest doświadczenie, praktyka. Paradoksalnie, osobowość również (niby pracujesz samodzielnie, ale często sam rozmawiasz i negocjujesz ze zleceniodawcami, czasem stajesz się członkiem zespołu) Jeśli lubisz to, co robisz, i będziesz w tym dobry (a jedno z drugim często idzie w parze), znajdziesz pracę i nie zginiesz z głodu. Dobrze mieć jakieś wstępne zainteresowania konkretną ścieżką (papier i skóra / drewno / kamień / malarstwo), ale w praktyce na każdą specjalność jest ograniczona liczba miejsc, a podczas studiów i tak jest szansa otrzeć się o każdą z dziedzin. Czyli między rozpoczęciem a zakończeniem studiów jeszcze się może bardzo wiele zmienić w Twoich zawodowych planach. Ogólnie, praca konserwatora zabytków daje satysfakcję, angażuje i sprawia przyjemność. Jak to w życiu, nie zawsze będzie łatwo, ale też nie demonizujmy jakoś przyszłości. Często jest tak, że np. robisz na studiach praktyki, doceni Ciebie opiekun praktyk i zaproponuje pierwsze zatrudnienie w zawodzie. Lepiej unikać rozmów z osobami postronnymi, nieznającymi tematu - zauważam dwie tendencje: albo nadmiernie idealizują ten kierunek kształcenia (owszem, studia są prestiżowe, ale droga zawodowa może być wyboista), albo traktują go z pobłażliwością i pogardą (co też nie jest prawdą, bo chociaż konserwatorom trudno o stały etat, to pojedyncze umowy potrafią być całkiem korzystne dla portfela, no i chyba dobra wiadomość - nie znam żadnych długotrwale bezrobotnych konserwatorów). To jest tego typu zajęcie, że w trakcie studiów po prostu poczujesz, że się w tym odnajdujesz lub nie. I możliwości zawodowych też jest więcej niż się na początku wydaje. Wszystkim zainteresowanym życzę powodzenia i proszę nie rezygnować z marzeń! :)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.