Witajcie,
mam chyba dość poważny problem. Postaram się go wam jak najlepiej opisać i proszę was o pomoc. Aktualnie jestem na pierwszym roku studiów Bezpieczeństwa Narodowego na WAT'cie. Moja historię zacznę od tego, że na maturze zdawałem rozszerzony angielski i geografię. W liceum byłem na profilu mat-geo-ang. Nie miałem najgorszych wyników, ale nie były też najlepsze. Od zawsze mam problem z niezdecydowaniem i nie potrafiłem stwierdzić na jakie studia chciałbym iść. Składałem papiery na logistykę, ekonomię, zarządzanie, człowiek w cyberprzestrzeni no i bezpieczeństwo narodowe. Dostałem się tylko na kierunek wspomniany jako ostatni. Tutaj powstał dylemat czy w ogóle chce tam iść. Ostatecznie zdecydowałem się w formie takiej próby, spróbuję, jak będzie kiepsko to rzucę, rok w plecy i tak mi już grozi. No i w tym momencie jestem na końcówce pierwszego semestru. Na początku byłem podekscytowany samym studiowanie i żyłem w sielance. Problemy zaczynają się podczas sesji. Nie wiem czy problem tkwi w tym, że ogólnie nie chce mi się uczyć czy ten kierunek mnie nie interesuje. Przyszedłem na ten kierunek spontanicznie i głownie ze względu na opis specjalizacji, który pozwolę sobie tutaj zacytować:
W praktyce jak czytam o tym kierunku to uświadamiam się w tym, że jedyna praca po tym to Policja czy inne tego typu jednostki. Nie chcę pracować w takowej jednostce. Jestem w kropce, nie wiem co ze sobą zrobić. Wydaje mi się, że nie jestem w stanie przygotowując się samemu poprawić maturę. Tym bardziej, że przydałaby mi się rozszerzona matma z której jestem kiepski. Kierunkiem, który myślę, że mnie interesuje jest psychologia. Problem tkwi w tym, że interesuje mnie ten przedmiot czysto naukowo i hobbystycznie. Nie widzę siebie w pracy psychologa, która jest dosyć smutna i nisko płatna. Lubię czytać psychologii i się w nią zagłębiać.
Innym kierunkiem jest np. logistyka, ale zawsze kulałem z matmy, naukę fizyki zakończyłem w pierwszej klasie LO.
Opcji jest kilka, ale żadna nie wygląda dla mnie kolorowo:
-Jeśli byłbym w stanie znaleźć motywację i dowiedzieć się co tak naprawdę czeka mnie po tych studiach to mógłbym tu zostać. Tutaj zwracam się z prośbą do was o wypowiedzenie się, może są tu nawet absolwenci tego kierunku na mojej uczelni.
-Mógłbym rzucić te studia i iść w tym momencie do pracy a w najbliższym roku akademickim udać się na zaoczne studia. Zostaje pytanie na jaki kierunek. Jak to wygląda na studiach zaocznych? Na przykład czy byłbym w stanie poradzić sobie z logistyką kulejąc z matmy? Mam tez obawy odnośnie tego czy dałbym radę połączyć pracę i zaoczne studia jednocześnie mając jakiekolwiek życie i energie.
Proszę was o ogólne opinie o tym wszystkim co napisałem i jakieś rady. Co waszym zdaniem najlepiej zrobić? Co ewentualnie mógłbym wskórać po rozszerzonej geografii i angielskim? Co zrobić ze swoim życiem gdy mając prawie 20 lat czuję, że je zmarnowałem?