Cześć! U mnie sytuacja się komplikuje, bo już jestem na studiach zagranicą i już wiem, że to nie dla mnie... Znam język niemiecki doskonale, mam certyfikat. Nie wiem czy wrócić, coraz bardziej się do tego skłaniam, ale nie mam pojęcia jaki kierunek mam wybór a nie chcę popełniać kolejnego błędu i znowu zaczynać wszystkiego od nowa. Nie nadaję się nic związanego z matematyką, ale mam zdolność szybkiego uczenia się języków. Dlatego marzę od dawna o skandynawistyce. Z drugiej strony kocham sztukę i kino, maluję sama dla siebie – tyle, że nie mam żadnego doświadczenia, kursów itp. Wszystko robię dla własnej przyjemności. Myślałam o historii sztuki, organizacji sztuki filmowej w Łodzi.. Zależy mi, żeby studia sprawiały mi przyjemność. Jakieś rady? Co jest tak naprawdę bardziej przyszłościowe? I wiadomo jak z dostaniem się na te studia?