Skocz do zawartości
vartoz

Brak możliwości nauki w domu

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

zbliża się moja pierwsza sesja, a ja mam spore zaległości. Studiuję kierunek ścisły (informatykę) i muszę się do niego systematycznie uczyć, jednak w domu nie mam do tego warunków. Stąd te zaległości. Do kolokwiów uczyłem się w bibliotece, mało miałem tam czasu, bo raptem 3h dziennie w tygodniu, gdzie sam mam chęci i czuję potrzebę nauki co najmniej dwa razy tyle. W domu nie mam takich warunków, ponieważ nikt nie potrafi tego uszanować, trzaskają drzwiami, słuchają głośno telewizji oraz rozmawiają. Gdzie tu z programowaniem, a co dopiero z nauką, skoro hałas sukcesywnie wytrąca z równowagi. Jestem osobą potrzebującą ciszy, najlepiej takiej jak w bibliotece. Przez przerwę świąteczną mogę się uczyć w bibliotece, ale według mnie to i tak za mało, gdyż ta wiedza powinna być pojmowana systematycznie, jeśli miałbym ją przyjąć hurtem, potrzebowałbym z 2 razy więcej czasu.

Boję się, że nie zdam sesji i wylecę po pierwszym semestrze, a bardzo starałem się aby po 3 letniej przerwie dostać się na takie studia :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może warto się usmaodzielnic. Iść do dorywczej pracy i wynająć pokój studencki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Planuję tak zrobić, jednak w tym semestrze mi się może nie powieść z sesją i w przyszłym roku będę musiał zacząć od nowa, a latka lecę, mam już 23 lata :/ chciałbym tę naukę mieć już za sobą i mieć zawód programisty ale trudno, pocisnę jeszcze raz, może sesja nie będzie taka straszna i jakoś podołam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że niepotrzebnie podchodzisz do tego na wyrost. Przyszłe niepowodzenie próbujesz tłumaczyć sytuacją. Są osoby które mają jeszcze większe problemy i dają radę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby trochę przesadzam, ale nie potrafię się też nauczyć ze wszystkich przedmiotów naraz. Z każdego mam po trochu, Wolałbym mieć multum materiału z dwóch, łatwiej bym przyswoił wiedzę, niż taką z kilku przedmiotów naraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.12.2019 o 18:45, vartoz napisał:

Witajcie,

zbliża się moja pierwsza sesja, a ja mam spore zaległości. Studiuję kierunek ścisły (informatykę) i muszę się do niego systematycznie uczyć, jednak w domu nie mam do tego warunków. Stąd te zaległości. Do kolokwiów uczyłem się w bibliotece, mało miałem tam czasu, bo raptem 3h dziennie w tygodniu, gdzie sam mam chęci i czuję potrzebę nauki co najmniej dwa razy tyle. W domu nie mam takich warunków, ponieważ nikt nie potrafi tego uszanować, trzaskają drzwiami, słuchają głośno telewizji oraz rozmawiają. Gdzie tu z programowaniem, a co dopiero z nauką, skoro hałas sukcesywnie wytrąca z równowagi. Jestem osobą potrzebującą ciszy, najlepiej takiej jak w bibliotece. Przez przerwę świąteczną mogę się uczyć w bibliotece, ale według mnie to i tak za mało, gdyż ta wiedza powinna być pojmowana systematycznie, jeśli miałbym ją przyjąć hurtem, potrzebowałbym z 2 razy więcej czasu.

Boję się, że nie zdam sesji i wylecę po pierwszym semestrze, a bardzo starałem się aby po 3 letniej przerwie dostać się na takie studia :/

 

Mam ten sam problem, tylko, że mam 28 lat, studiuję zaocznie na Polibudzie- także co miesiąc obowiązkowo na start znika mi 650 zł.

W pracy chodzę nakręcony na naukę, po robocie wchodzę na korbie do domu. I tu kończy się zapał. Dekoncentrują mnie kręcące się koty rodziców po domu, teraz jeszcze pies. Siadam po 16:00, nagle matka wraca z roboty. Zamykam drzwi do pokoju. Wraca ojciec. Początkowo jest ok, ale jak walnie browara zaczyna być żywszy, głośniej gadać- bez żadnych alkoholowych skojarzeń. Rodzice mają swoje lata także telewizor też głośniej chodzi bla bla bla. No i czasami też trzeba im pomóc. Czy to liście pograbić w ogrodzie ect.

Od 21 grudnia miałem brać się za naukę to najpierw Wigilia, teraz choroba, że prawie mnie łyżką karmili w łóżku.

Celowo nie wyszedłem dziś na Sylwka, aby od 1 stycznia brać się za naukę. Do sesji równo miesiąc a zero zaliczonych kolosów, sprawek... niestety to z mojej głupoty. Z piątku na sobotę imprezy, w sobotę na kacu na zjazd, potem z sobotę miałem odparować lub lekko poprawić... to leciałem grubo do 2-3 i na 08:15 niedzielny zjazd. (Nie)stety w mojej grupie jest kilka osób z rocznika 89-93- ja jestem 91- także bardzo szybko się zintergowaliśmy, szczególnie, że między moim rocznikiem a tegorocznym maturalnym jest olbrzymia różnica w światopoglądzie bla bla bla.

 

Nawet teraz- 31.12.19, godzina 20:05, impreza w domu, leci głośno Zenek Martyniuk w TV ;)
Sorry, trochę się rozpisałem o sobie...

 

Moja rada? Pogadać z nimi i tyle. Tylko rozmowa pomoże. Jeśli studiujesz dziennie wyjechać na wakacje za granicę i zarobić na pokój/kawalerkę. Co mogę Ci innego poradzić? Kasy na mieszkanie nie wys*** :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 lat i mieszkasz z rodzicami. Poważnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może warto by zrobić coś aby to pilnie zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wynajmowałem swego czasu kawalerkę, dosyć opłacalnie- 38 m^2 za 890 zł ze wszystkim, po remoncie- poważnie. Ale nie mogłem się przekonać/przyzwyczaić do mieszkania w blokach. Wracasz zmęczony z robo a tu dziecko płacze za ścianą, impreza nad Tobą. Idziesz na zakupy a tu zasrany lump leży na półpiętrze. Dwa razy miałem telefon, że przyszli podczas mojej nieobecności sprawdzić ciągnące okno... poza tym jak wiadomo wynajem to dawanie komuś obcemu kasy.

 

Stałem się też trochę wygodnicki. Obecnie mam 7,5 minuty na piechtę, sam poznałem koszmar dojazdów do pracy. Swego czasu dziennie prawie 4h w tramwaju, 12-13h po za domem. Benzyna kosztuje.

 

Dom w którym mieszkam jest duży i piętrowy. Dół ma 12x12, góra, 10x11- duża klatka schodowa. Sensownie jest prawnie rozdzielić i przypisać mnie górę lub dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko Ci piszesz jest niespójne. Mówisz że duży dom że komfort. A kilka postów wcześniej że nie możesz się uczyć bo tata halasuje bo koty. Nic nie rozumiem. 

Nie rozumiem też zarzutów co do mieszkania w bloku. Zawsze można znaleźć blok o innym standardzie. W moim bloku nie ma meneli, ściany grube więc sąsiadów w ogóle nie słyszę. 

Cisza spokój. Wszędzie blisko. Wynajmowanie to dawanie komuś zarobić.... kupowanie chleba też. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koszty życia są nieopłacalnie duże, musiałbym zarobić niezłą sumkę, aby móc wynająć sobie kawalerkę, bądź akademik.

Z moją nauką jest tak, że jestem dosyć pojętny, jednak chorowałem przez kilka tygodni na stany lękowe i towarzyszyły mi silne napady, co uniemożliwiało naukę. Byłem też mega rozdrażniony i rozkojarzony, zaczęło mi przechodzić dopiero w połowie listopada i udało mi się zaliczyć kilka kolokwiów. Jednak tej wiedzy do nadrobienia jest zbyt dużo jak na kilka tygodni, uważam że gdyby nie choroba dawałbym sobie radę wyśmienicie. Teraz szybko nadrabiam braki ale przedmioty typu programowanie, analiza matematyczna nie da się nauczyć ot tak, wymagają systematyczności, a z tych przedmiotów jestem strasznie w plecy. Znajomy pisze mi, że nie wyobrażałby sobie zaczęcia studiów w moim wieku. Po ich skończeniu byłbym w wieku @poprostustudent a w najgorszym przypadku przed 30 i wg niego w porównaniu do młodszych miałbym już mniejsze doświadczenie oraz słabszą wydolność i ogólnie lata do tyłu, 4 lata :o . Sam mam dużo samozaparcia, siedziałem dzisiaj do 4 w nocy, 12 godzin i wkuwałem z dobrym skutkiem ale to za mało, mogłem tak się uczyć od początku, gdyby nie wspomniana choroba oraz sytuacja domowa. Niby  szukam wymówek ale jakby pozbierać grosik do grosika, dodać to wszystko równa się mojej obecnej sytuacji, gdzie mimo wielu chęci nie byłem w stanie się uczyć :(  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie uczyć się w domu, bo przeszkadzają. Jak czasami ich nie ma, jestem w stanie pojąć sporo materiału, aż jestem dumny. Głównie siedzę w pokoju i się denerwuję, że nie mogą zrozumieć jak bardzo przeszkadzają. Ojciec odpowiada, że jestem śmieszny, bo on jak się kiedyś uczył to w 8 ludzi (duża rodzina), hałas był wszystko było i on się pouczył i pogadał. Ja potrzebuję ciszy i spokoju. Na tym polu mamy konflikt. Wkurza mnie, że oboje rodziców ma podobne podejście. Myślę, aby sobie zrobić przerwę, zarobić, kupić laptop i uczyć się na działce. Nie ma tam ogrzewania, ale mam przynajmniej ciszę i spokój, lodówkę i mogę sobie zagrzać herbaty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście oboje się oburzyli jak to zamierzam zrezygnować ze studiów (wcześniej ich tylko straszyłem, teraz naprawdę o tym myślę). Mam siedzieć i się uczyć (rzeczy, które trzeba uczyć się systematycznie, w których skutecznie mi przeszkadzali). Ojciec wiertał w domu, robił remont wieczorem jak wracałem, a nie rano jak wychodziłem. Dodatkowo miał manierę wchodzenia co chwilę do pokoju po narzędzia, potem matka z praniem. Gdy ojciec nie wiertał to siostra była w stanie puścić głośno techno z drugiego pokoju i zabarykadować się, abym nie mógł wejść i wyłączyć (tak dochodziło do kłótni, tak bardzo nie rozumieją). Potrafią po remoncie słuchać głośno telewizji do 2-3 w nocy( nie zawsze, ale i tak nie obchodzą ich moje prośby o delikatny spokój, godzinę się z nimi kłóciłem aby ściszyli telewizor o kilka procent, bo o połowę się nie da bo to według nich już trochę za cicho).  Po tym wszystkim śmią mi mówić w twarz, że jestem tłukiem oraz głupi, że się nie potrafię skupić. Nie dość, że miałem problemy ze zdrowiem, nie mialem warunków do nauki mimo chęci i zdolności, to musiałem słuchać, że tak naprawdę jestem nieudacznikiem i zwalam na nich swoje niepowodzenia. Parodia.

Jak teraz o tym myślę, to wzbiera we mnie złość. Idę pobiegać, aby ją z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a w Waszym wieku nie zamierzaliście czegoś z tym zrobić? np. wyprowadzić się? wynająć pokój za 500-700 zł? Poważnie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wypada mieszkać z rodzicami????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co? Ja w wieku 21 lat studiując dziennie wprowadziłem się od rodziców. Pracowałem dorywczo, Udało mi się jeszcze załapać na stypendium naukowe później też sportowe. Zdarzało mi się wpadać do rodziców dość często. Wynajalem z dziewczyną pokój. Po roku udało nam się wynająć mieszkanie i było bardzo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może kupić porządne słuchawki ,które dobrze wytłumiające, mój syn( też student informatyki )takich używa i w domu i w akademiku i hałas mu nie straszny - czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kup sobie dobre słuchawki, mój syn (też student informatyki)takie ma i hałas mu nie straszny ani w domu ani w akademiku ,czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Cela napisał:

Może kupić porządne słuchawki ,które dobrze wytłumiające, mój syn( też student informatyki )takich używa i w domu i w akademiku i hałas mu nie straszny - czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze .

Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł. Jeśli uda mi się uzbierać odpowiednią kwotę - kupię sobie specjalne słuchawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Łukasz napisał:

I co? Ja w wieku 21 lat studiując dziennie wprowadziłem się od rodziców. Pracowałem dorywczo, Udało mi się jeszcze załapać na stypendium naukowe później też sportowe. Zdarzało mi się wpadać do rodziców dość często. Wynajalem z dziewczyną pokój. Po roku udało nam się wynająć mieszkanie i było bardzo dobrze.

Nie każdego stać na takie koszta. Sam wyliczając swoje potrzeby (minimalne) musiałbym pracować w maku albo innym syfie(np. call center, sklep) co najmniej na pół etatu (pracowałem w takich miejscach i nawabiłem się przez nie nerwicy oraz straciłem swoją godność). Nie są to zawody dla ludzi, którzy chcą coś osiągnąć, a akt desperacji. Można też zapisać się na projekty ale większość ofert jest na tyle słabo płatna, że nie opłaca się w nich brać udział. Także tutaj owocne byłoby wsparcie rodziców, student może też sobie dorabiać, ale nie kosztem nauki. Przynajmniej w moim przypadku to za dużo. Lepsze efekty osiągnąłbym mając spokój, minimalnie zapewniony byt oraz opłacone dojazdy i dużo czasu na naukę. Przewiduję, że pracując na tyle, aby wystarczająco zarobić na własne utrzymanie nie zdołam uciągnąć studiów. 

Obecnie planuję podejść do sesji, może jak uda mi się wyłuskać odrobinę wolnej przestrzeni to coś tam pozdaję, znajdę jakąś drobną pracę weekendową i może się udać. W razie niepowodzenia, pójdę do pracy, zapiszę się na podwyższenie wyniku z matury rozszerzeonej i będę się uczył po bibliotekach lub działce, którą rodzice i tak zaczęli mi ograniczać z wyssanych z palca powodów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O losie. Pracując utracilbys swoją godność. A w tym wieku mieszkasz z rodzicami... Po prostu Ci wygodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest mi wygodnie, absolutnie. Najlepiej czuję się poza domem. Dlatego też uciekałem na działkę, aby móc w spokoju sobie działać. Nie miałem tam ogrzewania ani ciepłej wody, wszystko tam jest w rozbiórce. Jest zima.

Siedziałem tam kilka dni, jednak rodzice i tam wkroczyli zabraniając przychodzić z powodów wyssanych kompletnie z palca. Zmuszają mnie do nauki w ciężkich warunkach albo iść do roboty i wyprowadzić się. Nie dostrzegają chęci nauki.

Poszedłbym na swoje, gdybym nie miał planów i ochoty czegoś osiągnąć w życiu. A opcja o której mówisz to desperacka ostateczność, której sukces jest niski, niemal równy zeru. Nie miałbym dostatecznie czasu aby nauczyć się wszystkiego, szczególnie że praca bez zawodu/studiów/znajomości to ogromna kaszana o ile się nie przyfarci jakaś dobra oferta. Potrzebuję jedynie czasu i spokoju do nauki. Swoje wydatki jestem w stanie pokrywać sobie sam, bo są niewielkie. Pracowałem w trakcie ostatnich 3 lat na własne utrzymanie, nawet planowałem przeprowadzkę ze znajomymi do innego miasta, jednak ekipa się rozpadła. Z doświadczenia wiem, że nie podołam zbyt długo w takich pracach, dostałem od nich nerwicy oraz szacunku do siebie (nie boję się żadnej pracy, lecz atmosfery jaka tam panuje, np pracując w sklepie na kasie między innymi czułem pogardę wielu klientów wobec mojej osoby, nie jest to praca na dłuższą metę dla mojej psychiki, pracując w maku byłem wykorzystywany, dostawałem nadmiernie dużo obowiązków, zasuwałem do rana jako ekipa sprzątająca(nocki) i jeszcze byłem besztany za jakieś bzdurne niedociągnięcia(i tylko ja byłem, innym puszczano płazem) - rozmową z kierownikiem nic nie wskórałem, dlatego się zwolniłem. Jeśli ponownie trafiłbym na takie coś, dodatkowo będąc na własnym utrzymaniu z zerowym zabezpieczeniem finansowym to wydałbym na siebie wyrok śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




  • Wypowiedzi z ostatnich 10 dni

    • Hej,   Od zawsze chciałem skończyć studia i mieć wyższe wykształcenie, jednak często i gęsto blokowała mnie moja sytuacja finansowa, czasem psychika. Po ukończeniu liceum i napisaniu matury z następującymi wynikami:   Matematyka (pp) - 43% Polski (pp) - 68% Angielski (pp) - 70%   Historia (pr) - 68% Geografia (pr) - 52% WOS (pr) - 32%   , chciałem podjąć naukę na UAM, niestety na mój kierunek w trybie dziennym się nie dostałem. Nie bardzo wtedy logicznie myślałem, więc stwierdziłem, że mimo wszystko i tak warto się kształcić, więc ukończyłem dwuletnie studium farmaceutyczne. O dziwo, specjalizacja, której się bałem, była dla mnie interesująca. Niestety nie podjąłem pracy w zawodzie (co jednak planuję zmienić).   2019 to rok, w którym pracowałem w specjalizacji sprzedaży, dodatkowo rozwinąłem swój mały biznes - korepetycje z angielskiego. Potrafiłem dobrze się wybić, ponieważ byłem jednym z niewielu, który oferował dojazd do klienta. Paradoksalnie sam się doszkalałem w języku, przygotowując materiały   Potem nadszedł covid, w obawie przed zwolnieniem skupiłem się wyłącznie na pracy (handel i logistyka).   W 2021 coś mnie drgnęło i złożyłem papiery na PUZ na logistykę. Przyjęli mnie na spokojnie, ale stwierdziłem, że może lepiej ukończyć choć trochę bardziej rozpoznawalną uczelnię. I w sumie w logistyce pracowałem bez papieru.   2022 to czas "zakochiwania się", nauka poszła w las. Związek zakończył się po roku, a ja sobie zdałem sprawę, że chyba pora na zadowolenie siebie samego, a nie innych, jak to robiłem zbyt naiwnie. Pod koniec roku zdecydowałem się na emigrację zarobkową, żeby raz, a dobrze po roku odłożyć kaskę, przeprowadzić się do większego miasta i podjąć studia. Moja praca za granicą to nie zbiory owoców, czy produkcja, mój zawód jest honorowany w NL mianem fachowego, także z pewnością mogę go wpisać w CV i zawsze w jakiś sposób mnie rozwijał.   Piszę tę historię, ponieważ uświadomiła mnie, co do wielu wyborów. Wiem, że w wieku 19 lat nie byłem świadomy swoje przyszłości (w sumie to wiele osób tak ma), wiem, że mając już jakiś bagaż doświadczeń, wiem mniej więcej, w jakich kierunkach się kształcić. Wiem również, że większość moich znajomych z liceum, którzy podjęli studia, nie pracują w zawodzie, a co gorsza - powrócili do swoich wiosek. Wiem również, że studia nie dadzą mi gwarancji zawodu, a pewne umiejętności, które wywołają uśmiech pewności u przyszłego pracodawcy. Z mojego doświadczenia wiem również, że w kraju, jakim jest Polska, najlepiej mieć więcej, niż jedno źródło dochodu.   Zatem do rzeczy   Interesują mnie następujące miasta do studiowania:   - Całe Trójmiasto - Poznań - Olsztyn - Warszawa (wybór naprawdę, naprawdę ostateczny)   Jeżeli chodzi o tryb studiowania, w grę wchodzi wyłącznie zaoczny. Nie mam preferowanych uczelni, może to być uczelnia publiczna, jak i prywatna.   Kierunki, które mnie interesują to:   - historia ze specjalizacją nauczycielską (od zawsze interesowała mnie historia, począwszy od początków cywilizacji) - Socjologia ( bardzo hejtowany kierunek, ze względu na brak pracy, ale znam kilka osób pracujących w HR po tych kierunkach) - Psychologia (w grę wchodzą wyłącznie uczelnie prywatne, bardziej uderzałbym w specjalizacje psychologii w biznesie) - Logistyka (to już ostateczny wybór)   Ciężko mi podjąć słuszna decyzję, problematyczne jest to, że nie uderzam w kierunki z matematyką (chociaż uważam, że z matematyką radzę sobie nawet lepiej, niż w liceum i na maturze). Mimo wszystko, nie mam matury tak dobrze zdanej, by brać się za kierunki z politechniki.   Znam też języki, angielski płynnie (używałem go w komunikacji w trzech krajach), niemiecki i rosyjski. Czy warto pchać się na filologię, nie jestem pewien.   P.S, uprzedzając - tak, można studiować w tym wieku, to wciąż młody rocznik ;). Poznałem wielu trzydziestolatków i czterdziestolatków, którzy studiują 
    • Trochę nie rozumiem, dlaczego nie podjąłeś się zdania przynajmniej jeszcze jednego rozszerzenia, najlepiej dobrze łączącego się z matematyką. To zawsze daje jakieś większe, czy mniejsze szanse przy wyborze większej ilości kierunków.
    • Witam!   Mam pytanie dotyczące przyznanego mi stypendium Rektora na obecny rok akademicki. 12 maja obroniłem pracę licencjacką (wcześniej zaliczyłem zajęcia i szybko napisałem pracę), czy otrzymam stypendium za czerwiec, skoro jestem absolwentem studiów I stopnia? Będę kontynuował naukę na studiach II stopnia, jeśli nie dostanę za ten miesiąc, to czy na studiach II stopnia dostanę jakieś wyrównanie? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź
    • Niestety, ale to nie prawda.  To nie elastyczność uczelni, a w dużej mierze chciwość. Jeśli nie ma kandydatów to muszą się dostosować do rynku. Jak można rozwijać wiedzę nie mając podstaw. A podyplomowki robi się już po licencjacie. Nie są potrzebne studia II stopnia.
  • Najpopularniejsze tematy na forum

×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.