Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Stosunki międzynarodowe' .
Znaleziono 15 wyników
-
Dobry wieczór. W czerwcu pisałam maturę, wybieram się na stosunki międzynarodowe na UWr. Jest to moja wielka pasja od dziecka, dlatego cieszę się, że dobrze poszła mi matura i będę mogła spełniać swoje marzenia. Nasuwa mi się tylko pytanie co dalej. Długo czytałam o różnych ścieżkach kariery, na przykład o aplikacji dyplomatyczno-konsularnej. Mam co do niej jednak kilka pytań, oraz wątpliwości, byłabym bardzo wdzięczna za wszelką pomoc! 1. Czy rzeczywiście tak trudno się na nią dostać? Trzeba koniecznie znać jakiś rzadki język obcy, aby mieć większe szanse? Jak tak to jaki? 2. Jak wygląda praca po aplikacji. Czytałam że wysyłają nas na placówkę: Jak wygląda taka praca na placówce będąc świeżo upieczonym dyplomatą? Czy i jaka jest możliwość awansu, na jakie stanowisko? Czy koniecznie trzeba wyjechać daleko z kraju? (tu mi chodzi o względy takie jak rodzina i przyjaciele w Polsce), oraz czy można wracać do ojczyzny co ile się chce? 3. Czy aby piąć się w górę w karierze dyplomatycznej trzeba koniecznie mieć zaplecze polityczne i układy z partią rządzącą, czy wystarczy "być dobrym w tym co się robi"? Jak to wygląda w tej kwestii? z góry dziękuję za pomoc, to dla mnie naprawdę ważne. Jeżeli macie jakieś inne ciekawe drogi kariery dyplomatycznej możecie dac znać! Jestem otwarta na nowe propozycje. Zuzanna
-
- stosunki midzynarodowe
- aplikacja
- (i 6 więcej)
-
Witam. Jestem studentem 1 roku studiow zaocznych informatyki na prywatnej uczelnii i mam problem z chybioną decyzją co do wyboru kierunku. Wybrałem informatyke skuszony łatwą dostępnością pracy na rynku oraz wysokimi wynagrodzeniami. Wcześniej próbowałem jedynie programować, jednak nie wykraczało to ponad proste zadania typu- wpisz date urodzenia, a program policzy ile sekund minęło od twoich narodzin, o ile nie mam większych problemów z programowaniem, tak cała reszta jest dla mnie w ogole nie interesująca. Wydawało mi się, że ta dziedzina nauki mi się spodoba, jednak po tym roku stwierdzam, że byłem w błedzie. Najbardziej przeszkadza mi brak kontaktu z innym czlowiekiem, specyfika pracy oraz niskie zainteresowanie kierunkiem. Zawsze pasjonowałem się militariami, współczesną historią oraz szeroko pojętymi zbrojeniami. Niestety nie mogę odbywać służby wojskowej przez wrodzoną chorobę oczu. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy istnieją może jakieś kierunki powiązane z wyżej wyminionymi zagadnieniami które dają szanse na realne zatrudnienie, jednak jako cywil. Przeglądając internet trafiałem na np. oferty pracy jako analityk militarny, jednak jedynie za granicą. W naszym kraju ciężko było znaleźć podobny zawód. Kolejne zagadnienia jaka mnie interesują to ekonomia oraz stosunki dyplomatyczne, jednak tutaj rodzi się podobne pytanie czy te kierunki są przyszłościowe (zwłaszcza stosunki międzynarodowe) i czy znajde po nich zatrudnienienie.
- 1 odpowiedź
-
- militarystyka
- obronność
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czesc wszystkim ! Otoz mam problem, bardzo bym chciala studiowac w Rzeszowie komunikacje europejska, ale nie moge znalezc zadnej uczelni na ktorej jest ona wykladana.. Troszke mnie to przeraza, poniewaz mialam w planach wrocic w tym roku do Rzeszowa na studia (aktualnie nie mieszkam w Polsce) i to byl jedyny kierunek ktory mi sie podobal i ktory tak do mnie pasuje. Jesli ktos wie gdzie bym mogla go studiowac to bardzo prosze o wskazowki ! Nie zwracajcie uwage na ortografie, nie mam polskiej klawiatury. Dziekuje za odpowiedz !
- 5 odpowiedzi
-
- uniwersytet rzeszowski
- komunikacja europejska
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam wszystkich : ) Trochę się rozpiszę ale żeby zrozumieć mój problem i dylematy życiowe muszę to zrobić byście byli w stanie odpowiednio mi doradzić. Nazywam się Mateusz i mam 21 lat i podczas gdy moi rówieśnicy chwalą się na facebooku obronionymi licencjatami ja ciągle nie jestem ani w pól tej drogi na której być powinienem. Ba… Na dobrą sprawę nawet nie zacząłem co wynika zarówno z mojego charakteru i osobowości jak i problemów psychicznych które mnie dotknęły. Ale po kolei… Jestem typowym introwertykiem co wynika zapewne z tego, że jestem jedynakiem a to z kolei sprawiło (brak starszego rodzeństwa), że nikt nigdy nie wyrobił we mnie nawyku uczenia się na bieżąco. Zawsze byłem takim zdolnym leniem. W podstawówce i jeszcze odrobinę w gimnazjum to co wyniosłem z lekcji wystarczało nawet do tego by mieć świadectwa z paskiem i uczestniczyć w różnych konkursach szkolnych jednak z roku na rok moje wyniki w nauce były coraz słabsze a braki w nauce wkrótce wyszły na egzaminie gimnazjalnym gdzie z części mat-przyr miałem ledwo 25% a byłem podobno jednym z lepszych w klasie jeśli chodziło o naukę… Przy wyborze szkoły średniej nie poszedłem za moimi najlepszymi wynikami w nauce czyli za językiem angielskim który bardzo lubiłem i WOSem z którego miałem szóstkę w 3 kl. gimnazjum. Nie wiedzieć czemu bardzo chciałem iść na informatykę więc planowałem pójść w tym kierunku do technikum jednak za namową kolegi poszedłem do liceum i wybór profilu to był mój pierwszy poważny życiowy błąd bo poszedłem na profil politechniczny (mat-fiz-inf). Swoją drogą nie wiem jak z takim słabym wynikiem z egzaminu gimnazjalnego się tam dostałem… Mówiąc szczerze jakoś przetrwałem te 3 lata mimo mimo fatalnych wyników z rozszerzonej matematyki i fizyki. Tutaj oprócz tego, że się nie przykładałem zdałem sobie sprawę, że przedmioty ścisłe to nie jest moja mocna strona. Informatykę mieliśmy jaką mieliśmy – czyli więcej jej nie było jak było a jak już była to to na pewno nie był poziom rozszerzony liceum więc i nią straciłem zainteresowanie. Z WOSu mieliśmy nauczyciela który nie potrafił nas zainteresować przedmiotem więc nie dawałem z siebie wszystkiego, czego teraz żałuję, tak jak w gimnazjum ale jednak czwórkę miałem. Jedyny przedmiot z którego choć trochę się starałem był rozszerzony język angielski co przekładało się na oceny. Co ciekawe z drugiego języka obcego – niemieckiego radziłem sobie podobnie jak z fizyką czyli tragicznie. Nie wiem z czego to wynikało, że jeden język chłonąłem jak gąbka a ten nieszczęsny niemiecki ni jak mi nie wchodził. Zbliżała się jednak wielkimi krokami matura i nadszedł czas by decydować o swojej przyszłości. Nie pisałem na maturze WOSu czego teraz bardzo żałuję. Skupiłem się w pełni na rozszerzonym języku angielskim bo wraz z przyjacielem mieliśmy wielką zajawkę na anglistykę i studiowanie angielskiego w biznesie, jednak za późno się za niego zabrałem co wystarczyło jedynie na 86% z podstawowej matury i 56% z rozszerzonej. Niby wynik nie był zły ale na UJ i Uniwersytet Rzeszowski na które startowałem to było za mało. Ostatecznie poszedłem sam – bez przyjaciela, na anglistykę jednak na mniej renomowaną uczelnię w Przemyślu. Może wszystko by było ok i bym sobie poradził gdyby nie to co się wtedy wydarzyło w moim życiu. Niektórzy biorą narkotyki czy mieszają alkohol z czym popadnie i nic im nie jest. Dla mnie jednak pomieszanie piwa z energetykiem okazało się za słabe na moją głowę. Nie będę opisywał co się ze mną wtedy działo bo to nie miejsce na to. Powiem jedynie, że stwierdzono u mnie zaburzenie afektywne dwubiegunowe przez co od 3 lat jestem na słabych psychotropach oraz straciłem przez to swoją wielką miłość. To wszystko się wydarzyło na wakacjach po maturze lecz przed pójściem na studia i ma swoje konsekwencje do dziś. Mimo złamanego serca i rozbicia psychicznego wydawało mi się, że doszedłem do siebie i że jakoś sobie poradzę na tych studiach. Jak się jednak okazało już na uczelni wszystkie wykłady były po angielsku i jak ktoś coś nie rozumiał bądź nie nadążał to był jego problem. Wyszły tutaj moje ogromne braki w nauce. Co z tego, że w liceum było stać mnie na piątki skoro przez brak regularnej nauki mój angielski nie był wcale taki dobry. Nienauczony systematyczności i samodzielnego dążenia do wiedzy (co na studiach jest koniecznością) nie zakuwałem angielskiego co robić powinienem tylko chodziłem z przekonaniem, że i tak prędzej czy później z tego zrezygnuję. Nie wiem już tak naprawdę skąd u mnie było tyle rezygnacji czy przez to, że to było nie dla mnie czy przez problemy natury psychicznej mimo iż czułem się dobrze i funkcjonowałem jak normalny człowiek na odpowiednich lekach które wcale nie były mocne. Jak myślałem tak niestety zrobiłem. Tuż przed sesją złożyłem rezygnację nawet do niej nie podchodząc przez brak wiary, że mam szanse ją zdać i moje marzenia o angielskim w biznesie prysły jak bańka mydlana. Miałem jednak ambicje i chciałem coś robić dalej choć ciągle nie wiedziałem co. W międzyczasie załapałem się na staż w straży granicznej jako technik prac biurowych i miło wspominam ten czas. Staż kończył mi się z końcem września więc naturalnie od pierwszego października chciałem iść na studia i nie wiem, naprawdę nie wiem jakim cudem kolega mnie namówił na kierunek ścisły na Politechnice Rzeszowskiej. Nie wiem również jakim cudem się tam dostałem na dzienne studia ale tu nie ma co się rozpisywać bo moje studia trwały zaledwie… jeden dzień. Jak zobaczyłem co na tych studiach będzie czyli moja znienawidzona fizyka i matematyka to z miejsca zrezygnowałem czym pewnie ustanowiłem rekord w długości studiowania. Żeby nie marnować roku chciałem coś robić, gdzieś się zapisać i w oko rzuciła mi się szkoła policealna w Rzeszowie gdzie wtedy mieszkałem – kierunek technik masażysta. Po rozmowie z ojcem który był bardzo zatroskany o mój los zdecydowaliśmy, że może warto spróbować bo skoro mam cierpliwość do haftowania co jest moim takim mało męskim hobby to może i przy takiej żmudnej pracy bym się spełnił. Dopisałem się więc do płatnej szkoły i zacząłem chodzić. Miałem dwa tygodnie opóźnienia więc musiałem nadrobić ale znowu pojawiły się dylematy czy ja się do tego nadaję, czy będę w tym dobry itp. Nie czułem żeby masowanie mi super wychodziło. Na dodatek była tam biologia i nauka o stawach, kościach, mięśniach a i z biologii nigdy czempionem nie byłem. Wystraszyła mnie odpowiedzialność, że taki masażysta musi być poniekąd również lekarzem i po zaledwie półtora miesiąca zrezygnowałem po raz kolejny… Tak naprawdę sam nie rozumiałem po raz kolejny swojej decyzji ale ją podjąłem. Mój ojciec był zły i załamany moja postawą jednak nie odwrócił się ode mnie i ciągle chciał pomóc. Wróciłem do domu w okolice Przemyśla i szukałem pracy jednak w małym mieście przy dużym bezrobociu o pracę ciężko więc nic nie znalazłem i siedziałem bezczynnie w domu. W końcu ojciec zabrał mnie do Niemiec gdzie od lat wyjeżdżał pracować. Bałem się z moim marnym niemieckim jednak jakoś wytrwałem tam 3 miesiące. Gdy wróciłem całe zarobione pieniądze wydałem na upragniony własny samochód. Nie wiem czy to była dobra decyzja wszystko w niego zainwestować nie zostawiając sobie nic ale miałem przynajmniej dobre auto. Gdy wróciłem z Niemiec zaczęło się pasmo nieszczęść. Mój ojciec po dwudziestu latach małżeństwa postanowił odejść od mojej mamy. Całym sercem byłem za Nim bo wiedziałem ile przez Nią wycierpiał przez tyle lat – ciągłe awantury, wyzwiska itp. o czym wcześniej nie wspominałem a co mogło mieć również wpływ na mnie i na moje życiowe postawy i decyzje wychowywanie się w piekle małżeństwa moich rodziców. Na domiar złego ze mną też zaczęło dziać się źle. Chciałem być mądrzejszy od lekarzy i na własną rękę szybciej odstawić i tak słabe leki bo wmówiłem sobie, że one nie działają, że dają tylko efekt placebo. Znowu się porobiło źle ze mną lecz tym razem wylądowałem w psychiatryku gdzie byłem tylko miesiąc i wyszedłem na własne żądanie bo od października po raz kolejny miałem iść na studia które tym razem miały być trafnym wyborem. Postanowiłem iść na psychologię i wydawało się, że to jest naprawdę to co chcę w życiu robić . Lubiłem zawsze pomagać ludziom – wysłuchiwać i doradzać i nie raz słyszałem, że świetny ze mnie przyjaciel, i że mam dużą wiedzę. Zaintrygowało mnie również to ponieważ już kiedyś, jeszcze przed zachorowaniem, interesowałem się rozwojem osobistym co w pewnym momencie mojego życia sprawiło nawet, że z typowego introwertyka stałem się bardziej otwarty na ludzi i nabrałem pewności siebie jednak choroba wszystko zniszczyła. Mówiłem sobie że jak nie to to już naprawdę nic – że to musi się udać bo to mnie naprawdę interesuje. Postanowiłem również, że pójdę na zaoczne studia żeby dodatkowo się zmotywować samemu na siebie zarabiając i odciążyć wreszcie ojca. Dostałem się na UJ o którym zawsze marzyłem. Jednak jak się okazało niestacjonarne to były wieczorowe, nie zaoczne. Sam nie wierzyłem w to, że znajdę pracę którą będę w stanie pogodzić z tymi studiami więc wyszło znowu na to, że ojciec mi wszystko opłacał a ja nie pracowałem jedynie studiowałem. Po krótkim pobycie w szpitalu byłem ciągle lekko pobudzony (tak objawia się u mnie choroba) i naprawdę bardzo mi się spodobało na tej uczelni. Zarówno budynek, sale, zajęcia jak i inni studenci – czułem się jak w domu i miałem ogromną chęć do pracy bo czułem, że to mnie naprawdę interesuje. Niestety los jest okrutny i po 3 tygodniach chodzenia na zajęcia ponownie wylądowałem w szpitalu z powodu niezażywania pewnego leku co wynikało zapewne z mojego pobudzenia i „życiu z głową w chmurach” zamiast twardego stąpania po ziemi. Przymusowo miałem trzymiesięczną przerwę w chodzeniu na zajęcia. Wróciłem, rówieśnicy zaoferowali mi pomoc w postaci swoich notatek i ciągle byłem bardzo pozytywnie do tego nastawiony. Jednak co piękne szybko się kończy. Mój lekarz psychiatra u którego się leczyłem w Krakowie stwierdził, że jestem za bardzo pobudzony i dobrał mi odpowiednie leki które dosłownie mówiąc sprowadziły mnie na ziemię. Dobrze, bo wróciłem do zdrowia i normalnego funkcjonowania, źle bo mój cały zapał zniknął i znowu pojawiły się wątpliwości. Przed sesją próbując się uczyć ciągle miałem w głowie „czy dam radę, czy to ma sens” itp. Zamiast się uczyć to potrafiłem chodzić w kółko i się zastanawiać. Do sesji tym razem jednak podszedłem i na 5 przedmiotów 4 zdałem na oceny 3, 3,5, 4 i 3. Jeden nie zdałem w dwóch terminach i to nie dawało mi spokoju i ciągle żyłem w przekonaniu, że już nie dam rady tego zdać, że to mnie pogrzebie a i inne przedmioty czułem, że zdałem bardziej łudem szczęścia niż własną pracą bo wszystkie testy miały formę pytań zamkniętych. Nie wytrzymałem znowu z własnymi dylematami i mimo iż porejestrowałem się na przedmioty na drugi semestr to początkiem marca tego roku zrezygnowałem mimo iż wszyscy dookoła mówili mi, żebym tego nie robił. Ojciec był zły i nie ma mu się co dziwić ale najbardziej bolało mnie to, że zawiodłem sam siebie. Swoja porażkę i rezygnację uzasadniałem też tym, że źle się czułem w Krakowie, że nie miałem żadnej bratniej duszy itp. ale to bardziej sobie wmawiałem niż naprawdę tak było. Jednak podjąłem taką decyzję, wróciłem do Przemyśla i zasiliłem szeregi bezrobotnych i po dziś dzień pracy nie znalazłem bo tak tu o nią trudno. Zrobiłem teraz sobie umiarkowany stopień niepełnosprawności oraz będę się starał o rentę socjalną ale marne to pocieszenie bo wolałbym zarabiać własne pieniądze. Co jest dobre, dziwne i głupie zarazem ciągle mam ambicje i ciągle chce zrobić jakieś studia mimo iż naprawdę się tego boję. Byłem u doradcy zawodowego i usłyszałem tylko, że moją drogę powinien mi pomóc obrać psychoterapeuta a nie pani w urzędzie pracy… Doceniła jednak to, że mam ambicje tylko co mi z tych ambicji jak znowu historia może zatoczyć koło tym bardziej, że teraz to już naprawdę nie wiem co powinienem robić, na co powinienem iść i czy na studia czy może lepiej szkoła policealna. Co gorsza chcę iść na coś zaocznie a nawet grosza przy duszy nie mam bo ciągle mnie ojciec utrzymuje ale już mnie naciska, że powinienem się sam utrzymywać i ma rację. Ciągle mi powtarza, ze on jest po to by mi pomóc a nie po to by mnie utrzymywać. Jednak żeby coś zarobić muszę wyjechać do większego miasta bo w Przemyślu znalezienie pracy graniczny z cudem a tam boję się samotności i że znowu sobie z czymś nie dam rady. Co do nauki to chciałbym coś od jesieni na nowo zacząć ale czy to ma sens? Czy to nie skończy się tak jak zawsze? Co gorsza ciągle pociąga mnie psychologia a to jest pięć lat ciężkich studiów i jak czytam po forach bez gwarancji znalezienia pracy. Myślę jednak znowu również o anglistyce ale albo od podstaw (znalazłem taką we Wrocławiu, ale nie wiem czy są po niej takie perspektywy jak po normalnej) albo żeby sobie zrobić rok jakiś intensywny kurs angielskiego w prywatnej szkole i dopiero wtedy startować bo inaczej bym sobie na pewno nie poradził tym bardziej, że 3 lata prawie nie mam kontaktu z językiem co jest moim kolejnym błędem bo mogłem sobie zrobić sam dla siebie jakiś kurs. A może ani psychologia ani anglistyka? Może warto startować na coś związanego poniekąd z WOSem który kiedyś tak lubiłem? Stosunki międzynarodowe, administracja, europeistyka… Czy warto studiować te kierunki? Czy są po nich perspektywy? A może coś zupełnie innego o czym teraz nie myślę? A może zawziąć się i zrobić psychologię albo anglistykę? Tylko pytanie też czy osoba z takimi problemami jak ja powinna i może być psychologiem. Słyszałem różnie opinie ale ani moja doktor prowadząca ani doradca zawodowy nie wybijają mi tego z głowy mówiąc, ze mogę być psychologiem ale pytanie czy powinienem i czy tym razem bym dał radę i walczył do końca. Jednak moje najważniejsze pytanie do Was kochani forumowicze: czy warto iść w zaparte i już od jesienie coś próbować czy może warto sobie jeszcze rok odpuścić i np. zrobić kurs językowy, a może poprawić maturę z angielskiego czy napisać z WOSu? Nie chciałbym zmarnować kolejnego roku i wyrzucać kolejne pieniądze w błoto a prawda jest taka, że powoli brak mi pomysłu na siebie. A czy jestem w stanie zrobić studia? Myślę, że jestem. Jak już pisałem jestem leń ale zdolny. Jak będę miał przed sobą coś co mnie interesuje to znajdę sposób by się zmotywować i dać z siebie wszystko. Mogę zrobić jakąś szkołę policealną jedno- lub dwuletnią ale pytanie czy one dają jakiekolwiek perspektywy na rynku pracy. Jedyna ich zaleta jest taka, że są darmowe i zaoczne ale na pewno nie dają tyle co studia. A jeśli już studia to czy zaoczne czy jednak starać się na dzienne by mieć jakąś systematyczność i nie rozpraszać się pracą i brakiem czasu na naukę? Tylko pytanie jak to zrobić by wszystko pogodzić i mieć na to wszystko pieniądze. Dziękuję jeśli przeczytałeś/-łaś moje wypociny do końca. Wiem, że jestem trudnym przypadkiem i ciężko mi coś doradzić ale każdą radę docenię i przeanalizuję. Co do mojego leczenia prawdopodobnie pójdę na oddział dzienny gdzie będę miał opiekę specjalistów w tym psychoterapeutów i może tam poprzez rozmowę i odpowiednie leki nastawią mnie na odpowiednie tory bym po raz kolejny nie wykoleił pełnego składu pociągu którym jadę przez życie. Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam wszystkich serdecznie : )
- 20 odpowiedzi
-
- psychologia
- anglistyka
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam. Obecnie jestem na drugim roku skandynawistyki ze specjalizacją norweski w biznesie. Ogólnie biznes, ekonomia to nie moja bajka. Niestety, pomimo wielu zapewnień o wyborze jednej z kilku specjalizacji, ostatecznie to było naszą jedyną opcją. Tak więc pozostałam przy tym. Norweski norweskim,poziomu oszałamiającego tutaj nie mamy, nie ma co ukrywać, dlatego też zaczęłam myśleć co dalej. Język bardzo mi się podoba. Ogólnie jestem osobą, która chętnie przyswaja nowe języki obce, interesuje się kulturami danych krajów., dużo podróżuje.Stąd nasunęła mi się myśl, by po zakończeniu skandynawistyki zacząć studia II stopnia na kierunku turystyka. Rozważam też stosunki międzynarodowe albo międzynarodowe studia kulturowe. Czy ktoś zdecydował się na coś podobnego ? Czy w połączeniu z norweskim mogłoby to być sensownym rozwiązaniem?
- 15 odpowiedzi
-
- norweski
- skandynawistyka
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam! Jestem obecnie na etapie wybierania kierunku studiów, które - mam nadzieję - zacznę od października. W chwili obecnej mój "numer jeden" to stosunki międzynarodowe. Jestem z Krakowa, dlatego też tutaj chcę studiować. Nie jestem jednak pewna, którą uczelnię wybrać - waham się między Uniwersytetem Jagiellońskim i Uniwersytetem Ekonomicznym. Na tej drugiej uczelni kusi mnie specjalizacja "studia wschodnie", nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że UJ jest bardziej "prestiżową" uczelnią i potencjalni pracodawcy zwrócą na to uwagę... Stąd moje pytanie - którą uczelnię moglibyście mi doradzić? Może studiujecie stosunki międzynarodowe właśnie w Krakowie i podzielicie się swoim doświadczeniem? Będę bardzo wdzięczna Pozdrawiam.
- 8 odpowiedzi
-
- stosunki międzynarodowe
- studia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
International relations - stosunki międzynarodowe - to magisterski kierunek wykładany po angielsku. Prowadzony jest przez Collegium Polonicum w Słubicach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu we współpracy z niemiecką uczelnią Publiczną - Uniwersytetem Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Jak się tam studiuje opowiada student I roku Kamil Szlosek
-
- stosunki międzynarodowe
- po angielsku
- (i 8 więcej)
-
Stosunki międzynarodowe to jeden z najbardziej popularnych kierunków, którego dużą zaletą jest interdyscyplinarność, czyli połączenie wielu dziedzin nauki. Więcej na: http://www.kierunki.net/kierunek-stosunki-miedzynarodowe
- 2 odpowiedzi
-
- Stosunki międzynarodowe
- kierunki studiów
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowe, darmowe studia magisterskie wyłącznie po angielsku, umożliwiające potem łatwe znalezienie pracy za granicą albo w firmach międzynarodowych? W tym roku załapie się na nie tylko 45 osób. Collegium Polonicum w Słubicach rekrutuje na studia Master of English and Multicultural Communication in Europe oraz Master in International Relations - Regional and Trans-border Cooperation. Pierwszy z nich to język angielski i komunikacja międzykulturowa w Europie na kierunku filologia angielska. Drugi z programu studiów to specjalności "współpraca regionalna i transgraniczna" na kierunku stosunki międzynarodowe. CP to wspólne przedsięwzięcie Uniwersytety im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
-
- magisterskie
- collegium
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Międzynarodowe studia kulturowe, to studia interdyscyplinarne łączące wiedzę m.in. z zakresu socjologii, wiedzy o kulturze, językoznawstwa, historii i komunikacji. Więcej na: http://www.kierunki.net/miedzynarodowe-studia-kulturowe
-
- Międzynarodowe studia
- studia kulturowe
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kierunek Komunikacja europejska zawiera w sobie nauki humanistyczne oraz wiedzę z zakresu komunikacji społecznej i kulturowej. Więcej na: http://www.kierunki.net/komunikacja-europejska
-
- Komunikacja europejska
- stosunki międzynarodowe
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pomysł zorganizowania studiów europejskich zrodził się w czasie tworzenia pierwszych instytucji integrujących Europę. Więcej na: http://www.kierunki.net/europeistyka
-
- Europeistyka
- stosunki międzynarodowe
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dyplomacja i stosunki konsularne jako kierunek studiów łączy wiedzę z zakresu ogólnie pojętych stosunków międzynarodowych w wymiarze regionalnym, kontynentalnym i światowym. Więcej na: http://www.kierunki.net/dyplomacja-i-stosunki-konsularne
-
- Dyplomacja
- stosunki konsularne
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Studia Dyplomacja Europejska łączą wiedzę ekonomiczną, prawniczą, politologiczną i socjologiczną, z zagadnieniami z zakresu stosunków międzynarodowych i dyplomacji. Więcej na: http://www.kierunki.net/dyplomacja-europejska
-
- Dyplomacja europejska
- studia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Międzynarodowe studia kulturowe, to studia interdyscyplinarne. Więcej na: http://www.kierunki.net/miedzynarodowe-studia-kulturowe
-
- Międzynarodowe studia
- studia kulturowe
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: