Skocz do zawartości

Alicja Joanna Żółtek

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Alicja Joanna Żółtek

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. zastanawia mnie tylko po co Pan wprowadzał ludzi w błąd. Nawet dziekani wydziałów prawa powiedzieli, że zrobiono tylko studia II stopnia z prawa, ale zapomniano wprowadzić licencjaty z prawa i zrobiono dziwny twór pt. studia II stopnia z prawa, ale nie wprowadzono licencjatów z prawa i są takie dziwne twory, że na prawie nie było licencjatów tylko od razu magistrzy. I np. w Gdańsku licencjat biologii szedł na 3letnie prawo i dostawał magistra prawa. Więc Pan wprowadza w błąd, bo w Gdańsku były tylko 3 letnie studia II stopnia z prawa po których dostawało się dyplom magistra, ale nie robiono studiów licencjackich z prawa
  2. I wie Pan-jest jeszcze ta różnica, że adwokat miał parę lat aplikacji pod opieką patrona, lekarz miał staż podyplomowy i kilka lat specjalizacji itp., więc siłą rzeczy taki adwokat czy lekarz zna swój fach także od tej praktycznej strony. Mi lekwrze nawet mówili, że byli tacy studenci, którzy w trakcie studiów dobrze się uczyli, dobrze zdawali egzaminy, wysoka średnia, potrafili zacytować jakie są objawy przy danej chorobie itp., ale jak na 5-6 roku studiów na ćwiczeniach lekarz prowadzący zajęcia przynosił wyniki badan i kazał stawiać diagnozy, to taki student 6 roku medycyny nie umiał postawić diagnozy. I dlatego po studiach medycznych ludzie mieli staże-żeby wiedzę teoretyczną przekuć w praktykę. Po różnych studiach ludzie znają teorię, ale kiepsko jest z praktyką. A architekt świeżo po studiach nie miał aplikacji czy specjalizacji, nie było stażu, tylko młody inżynier jest rzucany na głęboką wodę. Sama znam lekarzy i mówili, że zaraz po studiach, ale przed obowiązkowym stażem podyplomowym niewiele umieli z praktycznych rzeczy i dopiero taki staż, a później specjalizacja czegoś ich nauczyła, bo robili w szpitalach, przychodniach itp. i nauczyli się jak w praktyce używać swojej wiedzy, dodatkowo w trakcie specjalizacji mieli specjalistyczne kursy itp., żeby lepiej sie douczać. A taki inżynier architekt ukończy studia i nie ma stażu, aplikacji czy specjalizacji. Nawet architekci sami mówią, że świeżo po studiach niewiele się umie, łatwo zepsuć pracę i trzeba popracować kilka miesięcy pod opieką architekta. Babka sama opowiadała, że nawet młody inżynier architekt nie wiedział jak sie obsługuje specjalistyczny program komputerowy, bo politechnika tego nie uczyła. Dlatego babka powiedziała, że obcych nie chce przyjmować, bo trzeba tracić wiele czasu na przyuczenie młodego inżyniera, bo a to tego nie było na studiach, tamtego nie robiono na studiach itp., a jak sie przyjmie do pracy ,,swojego" to bardziej się przydaje to przyuczenie. Nawet magister inżynier architekt nie umie robic wielu praktycznych rzeczy i musi się przyuczyć pod okiem doświadczonego architekta
  3. Tylko jak człowiek jest nikomu nieznany, to może nie mieć klientów. Poza tym świeżo upieczony inżynier często nie ma praktyki w zawodzie i nawet jak założy biznes i znajdzie jakiegoś klienta, to może zepsuć jaki projekt i zapewniam, że niezadowolony klient obsmaruje go w internecie. Poza tym to trochę jak z adwokatem czy radcą prawnym-jak jest ktoś nieznany, to ludzie nie pójdą do niego. Tylko aplikanci maja jeszcze parę lat aplikacji u patrona i można zdobyć praktykę, a architekci trgo nie mają. A jak do architekta czy adwokata nie przyjdą klienci, to nie będzie miał zarobku i takie biuro architektoniczne upadkie. Niestety to tak jest, że np. do architekta, adwokata czy lekarza chodzi sie z polecenia i nawet jak np. lekarz nie jest ,,znany", to pacjenci do niego nie przyjdą, pieniędzy nie zarobi i będzie musiał zamknąć prywatny gabinet. Niestety kancelarie adwokackie, biura architektoniczne czy prywatne gabinety lekarzy muszą na siebie zarabiać. Nie jest to praca w urzędzie, gdzie co miesiąc płacą wyznaczona pensje, w takich prywatnych biurach, kancelariach itp. zarobki się różnią w zależności od miesiąca. Dlatego sporo osób świeżo po studiach chce najpierw u kogoś popracować, żeby troche sobie wyrobić nazwisko i później pójść na swoje. Nawet jak jakiś adwokat jest dobry, ale jest nieznany, to ludzie do niego nie pójdą, bo nie wiedza kto to jest i wolą szukać adwokata, który kilka lat już pracuje i jest znany. Sama słyszałam teksty typu ,,czy znasz jakiegoś architekta który jest dobry i ma staż pracy?". Teraz ludziom nie wystarczy sam dyplom ukończenia studiów, bo ludzie dobrze wiedzą, że teraz nawet debil może skończyć studia i dostać dyplom. Więc szuka sie kogoś znanego i dlatego ludzie po studiach chcą popracować u kogoś. Zwłaszcza, że ta pani architekt twierdziła, że osoba świeżo po studiach architektonicznych i tak mało umie, więc jak ktoś przyjdzie do pracy, to przez kilka miesięcy ,,starszy architekt" musi przyuczać młodą osobę, żeby ten młody stał sie pełnowartościowym architektem. Babka mówiła, że młody inżynier architekt wielu rzeczy nie umie i taką osobę świeżo po studiach trzeba uczyć od zera. A jak taki młody założy własny biznes, nawet ktoś do niego przyjdzie i świeżo upieczony inżynier coś zepsuje, to klient obrobi mu tyłek w internecie. A wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że zwinie sie interes
  4. Ja sama szukałam ,,licencjatu z prawa", ale wyskakiwało coś typu oferta uczelni z Gdańska: 3 letnie studia magisterskie dla osob z licencjatem. Właśnie ta uczelnia z Gdańska proponowała 3 letnie studia uzupełniające magisterskie II stopnia dla licencjatów. I te studia z Gdańska nie były licencjatem, tylko studiami II stopnia, które dawały dyplom magistra
  5. Według mnie można zapomnieć o zmianie uczelni czy zmianie kierunku, tylko w przyszłym roku trzeba przejść rekrutację.
  6. Dużo też zależy czy ktoś chce iść na aplikację po prawie. Poza tym tylko pewien procent absolwentów prawa dostaje się na aplikację, a reszta zostaje bez aplikacji. Ja nie startowałam na aplikację i mam praktycznie podobne uprawnienia co osoba po administracji. Poza tym prawo jest też trochę monotonne jak administracja. Ja teraz nawet trochę żałuję tego, że męczyłam sie 5 lat na studiach prawniczych, bo mogłabym zrobić licencjat z administracji i np. podyplomówkę związaną z rachunkowością czy podatkami, do tego kurs językowy itp.
  7. ja kiedyś spotkałam takie małżeństwo architektów i mieli wspólne biuro architektoniczne. Babka sama powiedziała, że wielu absolwentów składało do niej CV, żeby załapać się do pracy, ale skończyło się na tym, że przyjęła do pracy syna kolegi-prawnika. I zrobiło sie transakcję wiązaną, bo jej syn skończył prawo i poszedł do pracy w kancelarii tego kolegi. Więc trzeba też brać pod uwagę, że ludzie ,,bez znajomości" mogą mieć trudniej, bo pani architekt przyjmie do pracy dziecko kolegi, siostrzeńca, własne dziecko itp., a ,,osoba bez pleców" będzie miało mniejsze szanse. A niektórzy architekci sami sie nie kryją z tym, że biorą do pracy dziecko kolegi, głównie dlatego że to dziecko kolegi
  8. wiem, że po jakimś czasie ,,porzucono ten temat", tylko było kilka rekrutacji na to 2,5 letnie prawo, na 3 letnie prawo itp. Tylko po prostu chodziło mi o to, że Pan pisał, że te 3 letnie prawo to byl licencjat. A mi chodziło po prostu o to, że te 3 letnie studia prawa nie były ,,licencjatem z prawa", tylko to były studia II stopnia (studia magisterskie). Jak ja podchodziłam do obrony pracy magisterskiej, to już nie było naboru na to ,,krótkie prawo"
  9. to stary temat, ale nie było ,,3 letniego licencjatu z prawa", tylko niektóre uczelnie proponowały 3 letnie studia II stopnia z prawa (czyli trzeba było mieć licencjat z jakiegoś kierunku studiów i później w 3 lata robiło się studia magisterskie z prawa, czyli to była wersja 3+3). Przykładowo UWr proponował 2,5 letnie prawo (trzeba było mieć licencjat z innego kierunku). Ogólnie uczelnie robiły kiedyś ,,krótkie studia prawnicze", po których można było mieć magistra
  10. Niektóre uczelnie proponują kierunek ,,stosunki międzynarodowe". Ten chłopka chce iść na studia w Krakowie. Z tego co kojarzę to na UJ jest kierunek studiów ,,stosunki międzynarodowe" i w czasie rekrutacji jest brany wynik matury z geografii/WoS-u/historii oraz z języka obcego. Jak chłopak zda geografię na maturzę, język obcy jest obowiązkowy (więc z tym nie ma problemu), to na spokojnie mogą go przyjąć
  11. Naprawdę historia z liceum ma niewiele wspólnego z tą historią na studiach prawniczych, bo w liceum nie uczą np. o kodeksach które tworzono w XIX wieku czy o tym jakie kodeksy tworzono na terenach zaborów, o różnych ustawach itp. W liceum naprawdę nie ma materiału o prawnie starożytnego Rzymu itp. Ja w liceum miałam rozszerzoną historię, pisałam maturę z historii i jakoś zbytnio ta wiedza mi sie nie przydała. Gdyby przedmioty rozszerzone w liceum świadczyły o tym czy ktoś da radę na studiach, to sporo osób nie dałoby rady ze studiami. Są osoby np. po klasie humanistycznej, które dostawały sie na studia z biologii, na fizjoterapię, znam osobę po klasie matematyczno-fizycznej, która zdała maturę, dostała sie na prawo i jakoś sobie poradziła. Przecież na studiach prawniczych historia jest uczona ,,od zera", więc jak ktoś sie uczy na bieżąco, to da radę po klasie matematyczno-fizycznej, po biologiczno-chemicznej, po informatycznej itp.
  12. Nie ma sensu kierować sie liczbą studentów. Jak ja szlam na studia prawnicze, to na UWr było ok. 300 osób na studia dzienne, ok. 250 osob na studia wieczorowe i chyba ok. 400 osób na studia zaoczne
  13. Jak jest za dużo cytatów to praca może nie pzejść przez Antyplagiat. Poza tym z powodu zbyt dużej ilości cytatów recenzent może obniżyć ocenę za pracę.
  14. Musisz najpierw zapytać o to na swojej uczelni jak to jest na Twoim wydziale. Uczelnie mogą różnie do tego podchodzić i lepiej wcześniej zapytać.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.