Skocz do zawartości

Cinth

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Cinth

  1. Nigdy nie korzystałam z internetowych testów osobowości, a jeśli już, to tylko w celach rozrywkowyvh i nigdy nie traktowałam tego na serio.
    Co do psychoterapii, to już na nią uczęszczam i to od dłuższego czasu :) To w dużej mierze tam mnie zachęcają do studiów, a ja chcę zasięgnąć jeszcze opinii kogoś z zewnątrz.
    Dawno czy nie dawno zrobiła mi się wtedy wewnętrzna blokada, która nie chce puścić i pracuję nad nią z resztą, a chyba lepiej się tłumaczyć tak aniżeli nie robić tego w ogóle albo wymyślać kłamstwa na przykrywkę.
    Nie miałam żadnego odczuwalnego strachu przed testami, tylko blokada i amba fatima i tylko w szkole, nigdzie indziej.
    Trochę jedynie przed egzaminem na prawo jazdy. W pracy mogło nade mną stać i się gapić 3 dyrektorów, kierownik i 5-osobowy zagraniczny audyt, wiadomo nie było to komfortowe, ale żadnej blokady nie miałam i strzeliłam pokazówkę :)
    Te studia to tylko kwestia próby, a jak pisałam w piątek gdybam też nad studiami zaocznymi na Uniwersytecie Ekonomicznym. Może przedsiębiorczość i finanse? Wiele zależy od tego kiedy będę mogła pójść do pracy i na te zaoczne studia zarobić. 
    Albo w ogóle pozostanę przy szkole zawodowej i pójdę na montażystę elektronika, na co w chwili obecnej jest deficyt. 

  2. Mój stres wiąże się ze starą traumą związaną z pierwszymi latami nauki w podstawówce. Dzieci bywają okrutne, a ja miałam okazję aż za dobrze się o tym przekonać. Poszłam do liceum tylko i wyłącznie po to żeby skrócić sobie chociaż o jeden rok męki. Teraz żałuję tej decyzji, po technikum miałabym przynajmniej jakiś zawód. 

    Przez ostatnie dwa dni gdybałam jeszcze nad Uniwersytetem Ekonomicznym i studiami zaocznymi, ale te trzeba jeszcze z czegoś opłacać, a mnie przy dobrych wiatrach L4 skończy się koło sierpnia/września. Nie wykluczone, że będę musiała się dać pokroić jeszcze raz :(. 

    Również skłaniam się do pozostania przy monterze elektroniku zwłaszcza, że mam trochę doświadczenia na takim stanowisku oraz jest to zawód deficytowy w moim mieście jak i całym województwie. Jedyny problem jest taki, że mogę jeszcze nie być zdolna (a tym samym nie otrzymać zaświadczenia od lekarza o braku przeciwwskazań) do zajęć praktycznych i z pisaniem też jeszcze mogę mieć problem. 

    No nic, czas pokaże co dalej. Zapisać się do szkoły zawodowej mogę, a jeśli nie zdążę się doleczyć, to przeniosę się do grupy zaczynającej od semestru letniego, albo będę musiała czekać do przyszłego roku.

     

    Dziękuję wszystkim za udzielone rady :)

  3. Witam wszystkich :)

     

    Zacznę od tego, że liceum skończyłam 3 lata temu i zaraz po nim poszłam do pracy typowo manualnej, dość ciężkiej. Zbyt ciężkiej jak na moje siły. Zaczęło się przez to sypać zdrowie. Zwolniłam się bo nie dawałam rady. 

    W tej chwili jestem po operacji ręki i wiem, że żadnej podobnej pracy wykonywać już nie mogę. W moim regionie pracy jest dużo, niestety nie dla kogoś z ograniczeniami zdrowotnymi, kto szuka lekkiej pracy fizycznej na stałe, a nie jest osobą niepełnosprawną.

     

    Zastanawiam się nad studiami. Zainteresowała mnie kognitywistyka na Uniwersytecie Śląskim. Niestety nic nie wiem o tym jaka atmosfera panuje na tym kierunku.

    Czy jest ciężko? Czy sobie poradzę (jestem nerwus słabo odporny na stres)? Jaki jest poziom nauczania? I podstawowe pytanie czy taka sierota w ogóle ma jakiekolwiek szanse się dostać (w co szczerze wątpię)?

     

    O ile prawie w ogóle się nie ucząc, a wręcz olewając naukę w gimnazjum (zadania domowe tylko odrabiałm i byłam zazwyczaj obecna na lekcji) bez problemu miałam średnią powyżej 4 (ale jeszcze nie pasek), o tyle w liceum zachorowałam, doszedł do tego stres i wyszło z tego 3-3,5.

    Miałam zagrożenia z niektórych cięższych przedmiotów, które rozumiałam, a których nie miałam siły wkuć. Tak czy siak wszystko pozdawałam i obło się bez poprawek. Z matury podstawowej z liczących się przedmiotów mam po 50-60% (Wiem - słabo).

     

    Kognitywistyka odpowiada moim zainteresowaniom. Poza tym nie mam na siebie w ogóle pomysłu (odnośnie studiów).

    Nie mam też jakiś żadnych ekstra mocnych stron. Wiem co lubię, co do mnie dociera i w jakich dziedzinach czuję się swobodnie, ale nie ma potwierdzenia tego w moich wynikach. Wiem jedynie czego unikać.

    Z historii jestem noga totalna, unikam jak ognia.

    Z polskiego tak 40/60 - inspirujące/podduszające. Lubię rosyjską literaturę XIX i XX w. Kieruje mną raczej natchnienie i intuicja, nie sztywny przymus.

    Z angielskiego ciemnota, dopiero w liceum poznałam czasy; aż do gimnazjum na lekcjach były tylko śpiewane piosenki i słówka na pamięć (sic!).

    Lubię i zawsze byłam dobra z Studia na kierunku biologia. Lubię i rozumiem matematykę, chemię i fizykę, ale w stresie (zawsze) popełniam głupie, bezmyślne błędy.

     

    Jestem totalnie introwertycznym melancholijno-cholerycznym molem książkowym i doprawdy nie wiem.

    Największym moim minusem jest reakcja na stres, mam wtedy totalne pomieszanie myśli i nie potrafię przez to przelać wiedzy na papier.

    Uwielbiam nauki przyrodnicze, w ogóle ścisłe, jestem oczytana (mam ksywę filozof, chyba nie bez powodu)… Szybko się uczę, łatwo zapamiętuję, IQ>110 (tajemnica). Wbrew pozorom wypoczęłam przez te 3 lata i pracowałam nad sobą.

    Intelektualnie nie stawiam przed sobą przeszkód, ale jeśli przeważy moja nerwowa natura, to nic z tego nie będzie. Chociaż obecnie zamiast truć stresem samą siebie, preferuję siłowe rozładowanie napięcia, a to chyba wcale nie lepiej.

    Nie wiem czy to ma sens, w ogóle. Czy ma sens chociażby spróbować i nieodwracalnie tracić cenny czas. Nie wierzę, żeby to się udało jakkolwiek i kiedykolwiek, ale pokusa cienia szansy nie daje mi spokoju.

    Z resztą pewnie i tak musiałby się zdarzyć cud żebym się dostała.

    Macie jakieś rady, pomysły?

     

    Kto dotarł aż do tego momentu metrowca moich użalań, temu bardzo mu dziękuję :)

     

    Z serdecznymi pozdrowieniami :)

    Cinth

     

    P.S.

    Mam jeszcze taką deskę ratunku w zanadrzu :)

    Monter elektronik urządzeń radiowo-telewizyjnych – szkoła czeladnicza. Pracowałam kiedyś w podobnej branży, podobało mi się.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.