Cześć,
Dreczy mnie myśl o zmarnowanej przyszłości. Po maturze w wieku 19 lat poszedlem na informatykę Politechnika Łódzka. Ze wzgledu na moje ignoranckie podejscie i klopoty z ówczesną dziewczyna porzucilem ten kierunek na rzecz logistyki Uniwersytet Łódzki (licencjat) . Po ciezkich bojach z customer service, pracach na magazynach i stażu dostalem się na pozycję młodszego specjalisty ds zakupów nieprodukcyjnych.
Praca ta jest stresujaca i bardzo wymagajaca. Zarobki ksztaltuja sie na poziomie 3500 netto plus socjal (obiady, siłownia, ubezpieczenie laptop letefon).
Przez te kilka lat zycie nauczylo mnie szacunku i zaangażowania do pewnych spraw.
Studiuje zaocznie kierunek zarzadzanie i inzynierie produkcji na PŁ. II stopien. Jest ciezko ale daje rade.
Chcialbym podjac sie walki o tytul inżyniera z informatyki raz jeszcze. Jestem zdeterminowany do osiagniecia tego celu aczkolwiek obawiam sie iz jest za pozno. Zanim obronie magistra skoncze 26 lat. Przy dobrych wiatrach 4 lata inzyniera w trybie niestacjonarnym osiagne w wieku 30 lat.
Zastanawiam sie czy warto. Czy warto przeznaczac na to czas?
Biore pod uwage rozpoczecie tych studiów rowniez w trybie stacjonarnym. Dzieki pracy od 19 roku zycia udalo mi sie odlozyc okolo 80 tys zlotych wiec stac by mnie bylo na oplacenie swoich potrzeb plus przyjemnosci i wakacje.
Prosze o poradę czy zaryzykowac i podjac probe pokonania swojej traumy, czy lepiej dac sobie spokoj i skupic sie i isc w tym kierunku w ktorym juz cos osiagnalem.
Które studia pomogą mi polaczyc logistyke i informatyke? Ciekawi mnie temat tworzenia baz danych. Rozpoczalem ponownie nauke jezyka Python ale ze wzgledu na brak czadu porzucilem ten pomysl. Na studiach liznalem jezyka C.