Witam serdecznie wszystkich forumowiczów.
Nie chcę aby ten post brzmiał mocno depresyjnie, ale chyba inaczej nie da rady. Studiuję dziennie Bezpieczeństwo Narodowe na pierwszym roku. Moja demotywacja sięga szczytu - z jakiego powodu? Sam nie wiem od czego zacząć, może od trybu studiów. Studiuję dziennie przez co nie mogę się usamodzielnić i pracować na tyle aby się utrzymać, a na myśl że to dopiero początek robi mi się niedobrze. Wydaje mi się, że gdybym mógł studiować zaocznie byłbym o wiele szczęśliwszy i mógłbym znaleźć ciekawszą pracę niż obecną. Z drugiej strony obawiam się, że gdybym studiował niestacjonarnie to mógłbym z moją motywacją tych studiów już nigdy nie skończyć (sam mam wśród bliskich takie przypadki). Dlaczego? Bo sam kierunek studiów średnio mnie ciekawi i mało mi daje na przyszłość. Wybierałem go z myślą o pracy w którejś ze służb mundurowych lub centrach zarządzania kryzysowego jednak dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, że to nie samo Bezpieczeństwo Narodowe co wyższe wykształcenie (za 8 punktów w rekrutacji - "moje" Bezpieczeństwo Narodowe, Ekonomia, Administracja, Prawo i Bezpieczeństwo Wewnętrzne, za 6 - sam magister na obojętnie jakim kierunku) jest dodatkowo punktowane do służby w np. Policji. Słyszałem jednak, że dostać się do Policji jest bardzo trudno i te 2 punkty mogą odgrywać ogromne znaczenie. Co do awansu - podobno wykształcenie również nie gra roli tylko sam staż pracy. Czy to prawda? Poza tym ogromna liczba studentów i placówek oferujących mój kierunek również mnie przeraża w związku z dostaniem pracy. Może ktoś zorientowany w temacie coś od siebie doda? Do czego zmierzam - mam 19 lat, a czuję się jakbym był już życiowo wypalony. Myślałem nad zmianą kierunku i rozpoczęciu od nowa studiów zaocznych od nowego roku. Łatwo jednak powiedzieć, gorzej zrobić. Moje wyniki z matury nie były rewelacyjne, a umiejętności matematyczne po roku przerwy (przed którym też było ciężko) pewnie nie różnią się za wiele od poziomu podstawówki, biologię zakończyłem w 1 lub 2 klasie liceum. Nie wiem z jakim kierunkiem dałoby radę iść przed życie. Pozwolę sobie rozpisać w myślnikach kierunki o których myślałem i moje wątpliwości:
- Fizjoterapia - myślałem nad pięcioletnimi studiami zaocznymi z dwuletnim kursem masażu w Szkole Policealnej. Jednak nie wiem czy nie mógłbym mieć problemów (na studiach) z typowo biologicznymi rzeczami skoro biologii prawie nie miałem i nie umiałem
- Zarządzanie - czy mając problemy z matematyką od małego jest sens się w to pakować? Studia Zaoczne.
- Logistyka - identyczne pytanie jak wyżej Również studia zaoczne.
- Grafika Komputerowa - zawsze lubiłem bawić się w programach, jednak wszystko było bardziej amatorskie - na zasadzie Photoscape'a i wyobraźni. Jednak robiąc to naprawdę czuję satysfakcję i wydaje mi się, że mógłbym się w tym realizować. Jednak w internecie panuje pogląd, że chętnych i działających jest o wiele więcej niż pracy i pakowanie się w to nie ma sensu. Studia zaoczne.
Może jest coś jeszcze co moglibyście mi polecić? Jako, że chodzi mi o studia zaoczne to wydaje mi się, że nie byłoby problemu z dostaniem się na któryś z kierunków. Proszę o jak najwięcej rad, bo czasu pozostało naprawdę mało. Z góry bardzo dziękuję