Witam wszystkich zgromadzonych
Zacznę może od tego, że mija mi 29 rok życia i dopiero teraz jestem w stanie kontynuować coś, co niestety prawie całkowicie runęło lata temu, a mianowicie: podnoszenie mojego wykształcenia. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że w wyniku zakrętów życiowych, traumatycznych doświadczeń, zapaści emocjonalnych itp. (długo by opisywać i wymieniać, jednak przyczyną był dość długi i ciężki dla psychiki i emocji okres między 12 a 15 rokiem życia) liceum ukończyłem dopiero w wieku 21 lat, a maturę udało mi się zdać po wielu bojach jeszcze później. Powrót do względnej normalności był ciężki i długi, bo właściwie byłem skazany sam na siebie. Przez ten czas byłem zmuszony pracować (brałem co popadnie, bo przecież osoba z moim wykształceniem i kwalifikacjami nie może liczyć na cuda) i to był priorytet. Nauka i wykształcenie musiały zejść na dalszy plan.
W tym właśnie czasie, kiedy już lata najgorszego piekła po armaggeddonie są już za mną, zacząłem myśleć o sprawach, o których powinienem myśleć 10 lat temu i dochodze do wniosku, że... Nic nie wiem i jestem w kropce. Załóżmy że gładko skończyłbym 5 lat jakiś studiów (co raczej wątpliwe) i co wtedy? Tak realnie patrząc, czy 30-paro-letni absolwent miałby jeszcze szanse zacząć pracować w wyuczonym kierunku? Czy po studiach mógłby liczyć na litość jakiegoś pracodawcy i uczestniczyć w programach zwiększających kwalifikacje i doświadczenie? To wszystko przyprawia mnie o niezłe zamieszanie, dlatego wymyśliłem, że może skieruję tutaj swoje wątpliwości i pytania, bo wiem, że zaglądają tu ludzie bardziej rozgarnięci ode mnie.